We wtorkowy wieczór byliśmy świadkami bardzo nietypowego spotkania. Gdy sędzia gwizdnął po raz pierwszy, zamiast ze środka, zawodnicy rozpoczynali… od wrzutu z autu. Piłkarze jednej i drugiej drużyny dogrywali bowiem rozpoczęty już wcześniej mecz siedemnastej kolejki Ekstraklasy. Zarówno Piast jak i Puszcza okupują dolne rejony tabeli, a pojedynek jak mawia klasyk — rozgrywany był nie o trzy, lecz o sześć punktów.
Wyjść na prowadzenie
Obie drużyny od początku grały w bardzo zbliżony sposób. Gospodarze starali się szanować piłkę i wykorzystać przewagę jakości, Puszcza, jak to ma w zwyczaju, nastawiała się na kontry i pojedyncze przebłyski. Przez większą część dogrywanej połowy nie działo się praktycznie nic ekscytującego. W końcówce pierwszych trzydziestu minut gliwiczanie postanowili urządzić sobie mały pokaz techniczny. Po serii trudnych podań i lekkim zamieszaniu w polu karnym piłkę pod swoimi nogami odnalazł Felix. Hiszpan skierował piłkę do siatki i Piast mógł cieszyć się z prowadzenia. Do końca połowy nie wydarzyło się już nic, a Puszcza musiała zebrać się w przerwie, aby zacząć grać znacznie lepiej. Bezpośredni rywal w walce o utrzymanie nie mógł tak po prostu wydrzeć im trzech oczek.
Brak przebudzenia
W teorii ekipa, chcąca za wszelką cenę utrzymać się w piłkarskiej elicie, powinna gryźć trawę i walczyć o każdy centymetr. Tymczasem… z Puszczy po zmianie stron zeszło powietrze. Piast wcale nie wznosił się na wyżyny swoich umiejętności, a zawodnicy trenera Tułacza nie byli w stanie nawiązać uczciwej walki. Brak doświadczenia wychodzi w takich starciach na wierzch. Szczególnie gdy musisz gonić wynik, nie mogąc skupiać się na pojedynczych wypadach z kontry. Im więcej mijało minut, tym bardziej bezbarwny stawał się mecz. Mnóstwo niepotrzebnych fauli, dziwne straty piłki i niedokładne podania. Goście próbowali, gospodarze bronili, ale ani jedna, ani druga drużyna nie dawała z siebie czegoś ekstra. Gdy arbiter zagwizdał po raz ostatni, wszyscy, zawodnicy, sztab oraz kibice, głośno odetchnęli z ulgą.
Jeśli Piast Gliwice nie poprawi drastycznie swojej gry, to o los w Ekstraklasie może drżeć do ostatniej kolejki. Dziś jednak to wystarczyło, a Puszcza wydaję się grać jeszcze gorzej, aniżeli zawodnicy trenera Vukovicia. Beniaminek od początku sezonu zostawia na murawie sporo serca, ale umiejętności są niewystarczające. Każda kolejna porażka przybliża ich do spadku, a jeśli nie zdobywa się punktów z tak słabymi drużynami jak Piast, to z kim można ich szukać?