Panie Ancelotti, co się dzieje? Real Madryt przegrywa z Milanem!

Historycznie – starcie drużyn z największą liczbą wygranych Pucharów Europy. W aktualnej sytuacji jednak pojedynek ostatniego zwycięzcy Ligi Mistrzów z uśpionym gigantem marzącym o powrocie do dawnej świetności. Rywalizacja Realu Madryt z AC Milanem w 4. kolejce fazy ligowej była wyjątkowa również dla Carlo Ancelottiego, trenerskiej legendy obydwu klubów.

Real Madryt jeszcze nie odkręcił się po El Clasico

Na boisku trudno było jednak dostrzec różnice między zespołami, na które mogłyby wskazywać słowa użyte we wstępie tego tekstu. Real Madryt w żadnym aspekcie nie przypominał drużyny, która w poprzednim sezonie sięgnęła po trofeum Ligi Mistrzów. Niemrawa gra bez piłki, apatyczna obrona i chaotyczna ofensywa. Już pierwsza bramka dobitnie pokazywała formę Królewskich. Malick Thiaw zdobył gola głową po rzucie rożnym, mając obok siebie Aureliena Tchouameniego i Edera Militao, a przy tym nie musząc nawet wyskakiwać do futbolówki.

REKLAMA

Nadzieję dla kibiców Los Blancos pobudził Vinicius Junior, wywalczając i pewnie wykonując rzut karny. To jednak tyle było z pozytywów. Jeszcze przed końcem pierwszej części meczu spełnił się najgorszy sen kibiców Realu Madryt. Był nim Alvaro Morata celebrujący swoje trafienie na Santiago Bernabeu. Królewscy najpierw w karygodny sposób oddali piłkę, następnie całkowicie odpuścili pressing. Finalnie zamarli w bezruchu i przyglądali się jak Hiszpan pakuje piłkę do bramki Andrija Łunina. Przyjemności z oglądania Realu Madryt nie było żadnej, a widowisko ratował bardzo ambitny tego wieczora Milan. Grę gospodarzy podsumowuje pomysł Ancelottiego z wystawieniem Jude’a Bellinghama na lewej pomocy. Można to porównać jedynie do podcinania swoich własnych skrzydeł – niemal dosłownie.

W grze Realu nie było widać żadnego wpływu Ancelottiego

W drugiej połowie Real nie miał innego wyjścia, jak zwiększyć wysiłki w ofensywie i gonić wynik. Problem w tym, że drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego nie potrafi w tym sezonie atakować. Potencjał ludzki i czysto piłkarski jest w zespole Los Blancos ogromny, ale pomysłów taktycznych i w ogóle koncepcji na grę trudno dostrzec. Jeżeli indywidualne próby nie stworzą przewagi, tak Real nie jest w stanie jej wypracować zespołowo. Jest chaos, dziwne ustawianie się na boisku, powielanie jednych sektorów przy całkowitym odpuszczaniu innych. Nie da się przy tym nie winić Ancelottiego. Włoch nie ma pomysłu na stworzenie tej drużyny z Kylianem Mbappe i gubi się wśród własnych koncepcji.

Milan był dzisiaj przeciwieństwem Realu. Rossoneri byli maksymalnie zmotywowani na postawienie się wielkiemu przeciwnikowi, a do tego okazało się, że po drugiej stronie stanął przeciętny zespół. Paulo Fonseca dobrze przygotował plan na mecz, a zespół z Mediolanu wyraźnie postawił krok w dobrą stronę względem występów z początku sezonu. Potwierdzeniem ich przewagi był gol zdobyty przez Tijjaniego Reijndersa na kwadrans przed końcem.

Końcówka co prawda nie była pozbawiona emocji. Na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem do bramki trafił Antonio Rudiger, ale gol nie został uznany przez wcześniejszą pozycję spaloną. Real wyraźnie podkręcił tempo gry, marząc o kolejnym magicznym wieczorze w Champions League. Ich pragnienia trafiały jednak na ścianę, którą był Mike Maignan. Mecz z Milanem miał być poprawą humorów po katastrofie z Barceloną, a zamiast tego okazał się kolejną kompromitacją. To kolejny poważny cios w pozycję Ancelottiego w Realu Madryt.

Real Madryt 1:3 AC Milan (Vinicius 23′ – Thiaw 12′, Morata 39′, Reijnders 73′)

źródło: UPOKORZENI NA SANTIAGO BERNABEU! REAL – MILAN, SKRÓT MECZU
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,727FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ