Oszukują przeznaczenie. Lech radzi sobie pomimo przeciwności losu

Po meczu Lecha Poznań z Widzewem Łódź, podczas wywiadu pomeczowego z Bartoszem Mrozkiem, jeden z dziennikarzy określił czas od początku sezonu do pierwszej przerwy na spotkania reprezentacji trymestrem rundy jesiennej. Chodziło mu o to, że obecna pora jest idealna na podsumowanie dotychczasowych występów Kolejorza. Faktycznie, warto pomówić o początku sezonu w wykonaniu poznaniaków. Jak wygląda obraz drużyny po ostatnich tygodniach?

Pomimo turbulencji w postaci plagi kontuzji, która wymusiła dużą rotację składem, zaś na rynku transferowym spowodowała sporą aktywność, Kolejorz miał niezły okres pod względem wyników. Potwierdza to historia startów w nowe kampanie ligowe. Po jakiej liczbie meczów osiągał 10 punktów, bo taki jest jego dzisiejszy dorobek, w poszczególnych sezonach od 2020 roku?

REKLAMA
  • 2020/2021 –  10 punktów po 9 meczach
  • 2021/2022 – 10 punktów po 4 meczach
  • 2022/2023 – 10 punktów po 7 meczach
  • 2023/2024 – 11 punktów po 6 meczach (barierę 10 punktów przekroczył wygraną z Wartą)
  • 2024/2025 – 10 punktów po 5 meczach
  • 2025/2026 – 10 punktów po 5 meczach

Początek obecnych zmagań był więc prawie taki sam, jak w sezonie mistrzowskim za Macieja Skorży i identyczny jak w pierwszym, też zwieńczonym zwycięstwem w Ekstraklasie, roku pracy Nielsa Frederiksena. Oczywiście różnice w tej statystyce są niewielkie, ale takie małe rzeczy mogą się odbić czkawką w późniejszych fazach rozgrywek. Lepszy start daje większy spokój na ich starcie.

Ponadto, nareszcie eliminacje europejskich pucharów przebiegły zgodnie z przewidywaniami. Pomijając wpadkę 1:5 z KRC Genk, niebiesko-biali osiągali akceptowalne wyniki. Dla porównania w 2023 roku odpadli niespodziewanie ze Spartakiem Trnawa. Natomiast w 2022 roku dostali się do Ligi Konferencji, ale po drodze dostali lanie od Karabachu (porównywalne do tego od Genku), zremisowali po jednym meczu z Dinamo Batumi i F91 Dudelange, a także przegrali pierwsze spotkanie z Vikingurem Reykjavik. Ostatni raz eliminacje gładko przeszli w 2020 roku, gdy pokonali Valmierę FC, Hammarby IF, Apollon Limassol oraz Charleroi SC, trafiając do Ligi Europy.

W ich meczach dzieje się sporo

Wyniki to tylko wierzchołek tej góry lodowej, jaką są mecze piłkarskie. Jeśli włączało się akurat te spotkania, w których grał Lech, to dokonywało się dobrego wyboru. Obfitowały w wiele emocji – tylko w trzech rywalizacjach niebiesko-białych (na dwanaście) padały mniej niż trzy bramki. 

Z jednej strony przysłużyła się temu przynajmniej przyzwoita postawa w ofensywie. Oczywiście, kilka razy Kolejorz rozczarował, gdy męczył się przez długi czas, próbując napocząć rywali. Mimo wszystko zawsze udawało mu się strzelić co najmniej jedną bramkę – jego seria trwa już od 25 spotkań. Łącznie ma na koncie 24 gole. Świadczy to o silnej mentalności poznaniaków, którzy nadrabiali niedoskonałości ambicją. Na ten moment nie było drużyny, która zdołałaby przeciwko nim zachować czyste konto.

Z drugiej strony był to skutek słabej postawy w defensywie. Siłą niebiesko-białych w poprzednim sezonie była stabilność i porządek na tyłach. W poprzednich rozgrywkach stracili łącznie 32 bramki w 35 oficjalnych meczach. Teraz, po dwunastu spotkaniach, defensorzy zawinili przy aż 23 golach. Nietrudno zauważyć, że nastąpił kryzys. Kolejni obrońcy popełniali rażące błędy – najpierw Michał Gurgul i Alex Douglas, a potem Joel Pereira, Mateusz Skrzypczak, Wojciech Mońka czy Joao Moutinho. 

Jakkolwiek nie straciłby na efektowności zespół trenera Nielsa Frederiksena, musi się stać bardziej pragmatyczny, przynajmniej w Lidze Konferencji. Idealnym przykładem jest dwumecz z Genkiem. Na pierwsze spotkanie Lech wyszedł z nastawieniem ,,oko za oko, ząb za ząb”. Pójście na wymianę ciosów z jakościowym rywalem skończyło się pięciobramkową katastrofą. Zupełnie inaczej wyglądało rewanżowe starcie. W nim poznańska drużyna zagrała bardziej pragmatycznie. Nie zostawiała tyle przestrzeni, którą Belgowie wykorzystywali wcześniej. Nauczenie się innego stylu gry jest koniecznością potwierdzoną przez Jagiellonię Białystok w poprzednim sezonie. 

Transfery, które okazały się dobrymi uzupełnieniami

Wspomniane na wstępie kontuzje wykluczyły z gry ważne ogniwa Kolejorza. Niedostępni początkowo byli Patrik Walemark i Ali Gholizadeh (choć Irańczyk zdołał wystąpić w paru meczach) stanowiący w poprzednim sezonie o sile ofensywy, a także Radosław Murawski (już wraca) dający w drugiej linii dużo spokoju. W dodatku z talii duńskiego szkoleniowca wypadł groźny dzięki swojej szybkości Daniel Hakans oraz obiecująco spisujący się w przedsezonowych sparingach Bartłomiej Barański, który już wyzdrowiał. Gdyby tego było mało, na pewnych etapach kampanii ligowo-pucharowej przez kontuzje wypadali też Robert Gumny (letni nabytek), Joel Pereira, Antonio Milić oraz Mikael Ishak.

Lech musiał się ratować transferami. Tuż przed meczem o Superpuchar Polski sprowadzono Leo Bengtssona, który, dzięki przepracowaniu okresu przygotowawczego w Arisie Limassol, z miejsca mógł pomagać zespołowi. Dotychczas strzelił trzy bramki w jedenastu występach, co nie jest spektakularnym wynikiem, ale jego trafienia decydowały między innymi o zwycięstwach z Górnikiem Zabrze i z KRC Genk w rewanżu. Szwed ze swoimi umiejętnościami był wartościowym zawodnikiem szerokiego składu.

REKLAMA

Jeszcze większe piętno na grze niebiesko-białych odcisnął Luis Palma. Honduranin ze świetnym wyszkoleniem technicznym przejął pałeczkę w kreowaniu akcji zespołu. To on decyduje, jak pod bramką rywala zostanie przeprowadzony atak. Jak Bengtsson, nie ma nadzwyczajnych liczb, bo może pochwalić się tylko dwoma trafieniami. Wydaje się jednak, że wypożyczonemu z Celticu zawodnikowi brakowało partnerów do gry – stąd takie statystyki. Trzeba przyznać, że czasem zachowywał się dość samolubnie, lubiąc uderzyć z dystansu. Mimo że strzały ma potężne, to, o ironio, jedyne dwa gole w barwach Lecha strzelił głową.

Różnicę zrobił też na pozycji lewego obrońcy Joao Moutinho. Tam brakowało głębi. W klubie był tylko Michał Gurgul, który dysponuje sporym potencjałem, lecz często przeplatał dobre występy z gorszymi. Portugalczyk wniósł większą jakość w wyprowadzeniu oraz w odbiorze, a także spokój. Pokazał się nawet jako piłkarz dość wszechstronny, gdy z przymusu grał na prawej obronie i robił to naprawdę nieźle. 

Inni nowi piłkarze muszą jeszcze udowodnić swoją wartość

Coraz lepiej w szeregach Kolejorza spisuje się Timothy Ouma. Pierwszy występ Kenijczyka, z Breidablikiem, był fenomenalny. Natomiast późniejsze mecze pokazywały, że daleko mu do bycia pewnym punktem w środku pola. Ouma to nieoszlifowany diament. Wizja gry, przegląd pola, poruszanie się po boisku, mocne podania – on to ma. Musi tylko polepszyć skuteczność i decyzyjność. W ostatnim spotkaniu z Widzewem pokazał, że jego forma powoli się zwiększa. Choć wciąż ma wiele do poprawy, bo czasem był w linii pomocy zapalnikiem.

Podobny jest przypadek Pablo Rodrigueza. Środkowy pomocnik ofensywny dał się poznać jako zawodnik o wielkich pokładach energii i niezłych umiejętnościach technicznych. Tylko że na tym się na razie skończyło. Hiszpan nie dokładał do swojej gry tak potrzebnych Lechowi konkretów. Najbliższe tygodnie pokażą jego prawdziwą twarz – podczas okienka reprezentacyjnego miał okazję w spokoju doskonalić formę.

W obronie zarówno Robert Gumny, jak i Mateusz Skrzypczak nie zaprezentowali jeszcze pełni swoich umiejętności. Szczególnie ten drugi mocno zawodził. Najlepszy obrońca poprzedniego sezonu Ekstraklasy był cieniem samego siebie. Dobre interwencje przeplatał złymi, popełniał błędy kosztujące drużynę stratę bramek. Za pewne usprawiedliwienie można uznać problemy zdrowotne, które miały go trapić w ciągu ostatniego miesiąca. Jak powiedział na łamach oficjalnej strony klubu, grał na zastrzykach i tabletkach. Promykiem nadziei można określić jego występ przeciwko Widzewowi, z którym spisywał się przyzwoicie.

Z kolei niedawne nabytki – Yannick Agnero i Taofeek Ismaheel – nie mieli szansy na pokazanie się przed poznańską publicznością w barwach Kolejorza. Pierwszy pobił klubowy rekord transferowy, więc wymagania do jego gry będą spore. Warto jednak zauważyć, że Ismaheel pojawił się wcześniej na stadionie przy ulicy Bułgarskiej, gdy jego Górnik mierzył się z poznaniakami w meczu ligowym. Zaprezentował wtedy talent do dryblowania, ale Nigeryjczyka dało się też zapamiętać ze zmarnowania jednej dobrej szansy na gola. Skuteczność pod bramką rywali to chyba największy grzech skrzydłowego i aspekt do jak najszybszej poprawy.

Liderzy Lecha zazwyczaj nie zawodzą

Drugą młodość w Poznaniu przeżywa Mikael Ishak. Kochany przez kibiców kapitan potrzebował jednego meczu na rozkręcenie się, a potem ruszył z kopyta. Od spotkania z Cracovią zawsze dokładał od siebie przynajmniej jedną bramkę lub asystę. W ten sposób po 10 meczach uzbierał dziewięć trafień i dwie asysty. Szwed wywiązuje się znakomicie z roli lidera zespołu. Teraz trwa wyczekiwanie na jego setną bramkę w barwach Lecha. Do osiągnięcia tego wyczynu brakuje mu tylko jednego gola. Jako że wraca po kontuzji, zapewne uda mu się go strzelić już niedługo.

Postawa obrony była w ostatnim czasie rozczarowująca, ale na drugim biegunie zawsze znajdował się Bartosz Mrozek. Fantastyczne interwencje 25-letniego bramkarza ratowały kolegów od straty większej liczby bramek. Niesprawiedliwością jest, że zaliczył on w tym sezonie tylko jedno czyste konto. Postawę Mrozka docenił Jan Urban, powołując go na minione zgrupowanie reprezentacji Polski.

Jeśli dalej będzie grać tak dobrze, to Filip Jagiełło też może zasłużyć na wyjazd na kadrę. Pomocnik rozgrywał w stolicy Wielkopolski najlepsze mecze, odkąd tam trafił. Jako dziesiątka napędzał ataki drużyny, a także dużo pracy wkładał w pressing. Jego współpraca z Palmą układała się nieźle. Oferował zespołowi wielkie doświadczenie.

Więcej można wymagać od Joela Pereiry, który raz grał dobrze, a innym razem przydarzały się mu słabsze występy. Czasem popełniał błędy w wyprowadzeniu piłki i zachowywał się niepewnie w obronie. Mimo to pięć asyst i bramka w dziesięciu spotkaniach to dla prawego obrońcy fenomenalny wynik. Pod kątem ofensywy nie dało się Portugalczykowi zarzucić czegokolwiek.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,201FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ