Oliver Glasner to Pan Trener. 5 wniosków po 6. kolejce Premier League

6. kolejka Premier League byla pierwszą w tym sezonie, w której nie było żadnego spotkania pomiędzy big six, ale i tak ciekawych wątków do omówienia po minionym weekendzie nie brakuje. Bezpośredni sposób gry Man United, ustawienie Wolves, imponująca praca Olivera Glasnera, wpływ Saki na ofensywę Arsenalu oraz debiut Nuno Espirito Santo w West Hamie – oto tematy, które omawiamy szerzej.

Manchester United musi stać się bardziej wszechstronny

Ruben Amorim po zwycięstwie z Chelsea miał szansę uspokoić sytuację wokół swojej osoby, ale jego zespół przegrał z Brentford (1:3) na Gtech Community Stadium. Można odnieść wrażenie, że Manchester United zagrał dokładnie w taki sposób, jaki pasował Brentford. Przy otwarciu gry, gdy gospodarze zakładali wysoki pressing Czerwone Diabły bez zastanawiania się zagrywały dalekie podania w stronę przedniej formacji. W obecnym sezonie to norma. Taki jest zamysł na mijanie pressingu przez Rubena Amorima i potrafi przynieść on korzyści, ponieważ Man United grając w tak bezpośredni sposób stwarza sobie całkiem sporo sytuacji.

REKLAMA

Niemniej jednak, od jednego z zespołów zbudowanych za największe pieniądze w Premier League powinno wymagać się bardziej zróżnicowanego oraz wymagającego modelu gry w fazie posiadania piłki. Gra zaproponowana przez drużynę Rubena Amorima pasowała Brentford. Wiele starć fizycznych, walk o drugą piłkę, przerw w grze i stałych fragmentów gry było na rękę gospodarzom, zwłaszcza że już na początku spotkania objęli prowadzenie. Goniąc wynik United miał problem z przejęciem kontroli i zamknięciem rywali na własnej połowie, przez co szanse, które tworzyli nie wystarczyły na wyrównanie. Czerwone Diabły muszą zacząć kontrolować mecz poprzez utrzymywanie się przy piłce. Regularnie pomijając jednak w rozegraniu środkową strefę będzie o to ciężko.

Wolves powinno zostać przy ustawieniu z trójką obrońców

Wolverhampton wywalczyło swój pierwszy punkt w tym sezonie Premier League, remisując na Tottenham Hotspur Stadium (1:1). Rezultat pozostawia jednak spory niedosyt w ekipie Wilków, poniewaz gola na wagę remisu stracili w doliczonym czasie gry. Teoretycznie w obu połowach padł remis, natomiast gra w obu odsłonach była zupełnie inna, co głównie było zasługą Wolves. Vitor Pereira po pięciu porażkach ligowych z rzędu zdecydował się zmienić ustawienie na czwórkę obrońców. które wypróbował już w środku tygodnia w zakończonej zwycięstwem rywalizacji z Evertonem w Carabao Cup. Niech oceną tego pomysłu będzie jednak podwójna zmiana, jakiej trener dokonał w przerwie i powrót do ustawienia z trójką stoperów i wahadłowymi.

Przed przerwą Tottenham miał wszystko pod kontrolą i jedyne, czego im brakowało to dochodzenia do dośrodkowań, które regularnie posyłali na pole karne. Przy takim obrazie meczu prędzej niż później gospodarze objęliby prowadzenie. Wolves w drugiej połowie wróciło jednak do swoich ustawień fabrycznych. Chcieli oddalić grę od własnej bramki i to im się udało. Zaczęli częściej zakładać wysoki pressing, dłużej potrafili utrzymać się przy piłce. Z 44% posiadania futbolówki w pierwszej połowie wskaźnik po zmianie stron wzrósł do 53%, mimo że od 54. do 90+4. minuty Wolves wygrywali. Vitor Pereira tym meczem otrzymał odpowiedź, że lepiej trzymać się sprawdzonego systemu niż próbować wdrożyć nowy.

W ostatnich miesiącach Oliver Glasner może być uważany za trenera wykonującego najlepszą pracę w całej lidze

Zwycięstwo z Liverpoolem (2:1) było dla Crystal Palace 18. meczem bez porażki we wszystkich rozgrywkach, czym wyrównali klubowy rekord. Zespół Olivera Glasnera występem przeciwko aktualnemu mistrzowi Anglii potwierdził jak trudno jest ich pokonać. Orły swój sposób gry mają wytrenowany niemal do perfekcji. W sobotnie popołudnie rywale przez długi czas mieli trudności, aby tworzyć sobie dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Crystal Palace jest świetnie zorganizowane w obronie średniej lub niskiej skutecznie zamykając rywalom przestrzeń w środku pola i dobrze broniąc własnej szesnastki.

Z Liverpoolem imponowali również momentami po odbiorze piłki, ponieważ wielokrotnie wyprowadzali szybkie ataki, które kończyły się świetnymi sytuacjami. Stworzyli aż 7 big chances (dużych okazji) i mimo zaledwie 28% posiadania piłki zanotowali więcej kontaktów z piłką w polu karnym od przeciwników. Można było mieć obawy ile czasu będzie potrzebował Oliver Glasner, aby poukładać wszystkie klocki po odejściu Eberechiego Eze, najważniejszego zawodnika dla gry ofensywnej zespołu, a okazuje się, że Orły nadal mają mocną ofensywę. Gdybyśmy mieli stworzyć ranking który trener w Premier League wykonuje najlepszą pracę w 2025 roku biorąc pod uwagę możliwości zespołu to Glasner musiałby znaleźć się w ścisłej czołówce.

Bukayo Saka nadal będzie kluczowym piłkarzem ofensywy Arsenalu, ale już nie niezbędnym

W trakcie krótkiej kontuzji Bukayo Saki dobrze zastępował go Noni Madueke. Gdy jednak Anglik wrócił do gry, przypomniał jak ważnym jest piłkarzem dla zespołu. Zagrał bardzo obiecujące 45 minut z Manchesterem City, a w ten weekend z Newcastle wrócił do wyjściowej jedenastki. Saka od razu stał się zawodnikiem, przez którego przechodziło najwięcej akcji ofensywnych, a jego strefa wpływów nie ograniczała się tylko do ostatniej tercji boiska. Często brał również na siebie grę pod pressingiem rywali, utrzymując piłkę tyłem do bramki i przyspieszając akcję znajdując kolegów w wolnych przestrzeniach.

Mimo wszystko, 24-latek schodził z boiska przy stanie 0:1 (prawdopodobnie nie był jeszcze gotowy na 90 minut), a bez niego na boisku zespół zdobył dwie bramki. Co ciekawe, to był także pierwszy dłuższy okres, gdy na murawie nie było ani Saki, ani Madueke (który potrafił zastąpić Sakę), a rezultat spotkania ciągle pozostawał sprawą otwartą. Arsenalowi udało się zdobyć dwa gole po rzutach rożnych, jednak wynikały one z dużej dominacji, jaką osiągnął zespół. W ostatnich latach Eddie Howe w pojedynkach z Mikelem Artetą zawsze przygotowywał się na zneutralizowanie prawej strony Arsenalu i to przynosiło efekty. W niedzielę również miał taki plan (w 67. minucie wprowadził dodatkowego obrońcę i przesunął Joelintona na lewą pomoc), ale Kanonierzy mieli więcej możliwości w ataku, które zapewnili sobie w letnim okienku transferowym.

Nuno Espirito Santo ma plan na dostosowanie West Hamu do wymogów Premier League

W sobotni poranek, na dwa dni przed spotkaniem z Evertonem, West Ham podjął decyzję o zwolnieniu Grahama Pottera. Następca od razu był gotowy, ponieważ kilka godzin później klub ogłosił, że jest nim Nuno Espirito Santo. Jeszcze niedawno, w podsumowaniu 2. kolejki, zwracaliśmy uwagę, że kadra West Hamu nie jest przystosowana do wymagań Premier League, ponieważ brakuje w niej szybkości i intensywności, zwłaszcza w środkowej strefie. Wyzwaniem dla nowego trenera było więc przemodelowanie zespołu tak, aby tych braków nie było lub rywale nie eksponowali ich tak często jak było to do tej pory.

REKLAMA

Nuno Espirito Santo w debiucie wywalczył punkt na Goodison Park (1:1) i można stawiać pierwsze wnioski dotyczące planu Portugalczyka na dostosowanie West Hamu do wymogów Premier League. W sposobie gry widzieliśmy, że Młoty nie chciały zakładać wysokiego pressingu, a broniły na niewielkiej przestrzeni (co jest standardem dla zespołów Nuno). Ciekawe było również zestawienie środka pola, który stworzyli Soungoutou Magassa, Mateus Fernandes oraz Lucas Paqueta, a tego pierwszego, który złapał żółtą kartkę zmienił Freddie Potts, który w poprzednich sezonach grał w rezerwach lub był wypożyczany do klubów Championship. Nowy trener odstawił pomocników, którzy nie są w stanie zagwarantować intensywności. James Ward-Prowse nie znalazł się w kadrze meczowej, a Guido Rodriguez cały mecz spędził na ławce rezerwowych. Tomas Soucek odbywa zawieszeni za czerwoną kartkę, ale zakładamy, że jego notowania również nie będą wysokie.

Co jeszcze wydarzyło się w 6. kolejce Premier League?

  • Chelsea poniosło drugą porażkę z rzędu w Premier League (1:3 z Brighton), drugi raz kończąc mecz w dziesiątkę. Z pięciu ostatnich spotkań we wszystkich rozgrywkach odnieśli tylko jedno zwycięstwo – z 3-ligowym Lincoln w Carabao Cup.
  • Manchester City rozbił Burnley (5:1), a Erling Haaland dołożył kolejne dwa gole. Norweg po 6. kolejce ma już na koncie 8 trafień.
  • Furorę w Premier League robi Sunderland. Zespół Regisa Le Brisa wygrał w tej kolejce z Nottingham (1:0) na wyjeździe i po sześciu meczach ma 11 punktów. Ange Postecoglou natomiast wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo jako trener Forest (poprowadził zespół w pięciu meczach).
  • 11 punktów ma również Bournemouth, które nie może być zadowolone po minionym weekendzie. Zespół Andoniego Iraoli przywiózł punkt z wyjazdowego meczu z Leeds (2:2).
  • Aston Villa w czwartek odniosła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie wygrywając w Lidze Europy (1:0 z Bologną), a w niedzielę po raz pierwszy wygrali w Premier League (3:1 z Fulham).
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,809FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ