Z Motorem Lublin nie ma nudy. Po wczorajszym buncie piłkarzy i kibiców, którzy nie wyobrażali sobie przyszłości bez Goncalo Feio, dziś dowiedzieliśmy się, że Portugalczyk… jednak pozostanie w klubie. Motor trafił na nagłówki czołowych portali w kraju, zmierzył się z potężną krytyką, by tak po prostu ogłosić, że jednak nie ma problemu i Feio dalej będzie opiekunem drużyny. Sytuacja brzmi kuriozalnie, ale… czy nie stoi za nią coś poważniejszego?
Portugalczyk paradoksalnie wzmocnił swoją pozycję
Właściciel klubu nie zwolnił szkoleniowca mimo oskarżeń o atak fizyczny na innego pracownika Motoru Lublin. Bronił Goncalo Feio, gdy opinia publiczna nie pozostawiała na Portugalczyku suchej nitki. Sezon 2022/23 skończył się jednak wielkim sukcesem, jakim był awans do Fortuna 1 Ligi. W Motorze pokuszono się o niezwykle ryzykowną decyzję, której wynik okazał się strzałem w dziesiątkę. Dlaczego więc pojawił się pomysł na zakończenie współpracy z bohaterem awansu? Opcje są dwie. Zbigniew Jakubas mógł uznać, że dalsza praca z Feio może skończyć się kolejnym skandalem — gdy wyniki w pierwszej lidze nie będą się układały. Wówczas efektem kalkulacji mogłaby być decyzja o zmianie trenera. Drugi scenariusz jest taki, w którym to Portugalczyk chciał poprawić swoją sytuację i miał spore oczekiwania względem klubu, chociażby dotyczące wzmocnień składy. Skoro ma mieć postawione odważne cele, to musi dostać odpowiednie środki. Chciał zagrać odważnie, wiedząc, że to on rozdaje teraz karty.
Niezależnie od powodów wczorajszej dramy, współpraca z Feio będzie kontynuowana
Pytanie, czy Motor Lublin stał się zakładnikiem trenera, który ma za sobą wsparcie piłkarzy i kibiców? Czy w momencie niepowodzeń, winni będą przełożeni Portugalczyka, a on sam zawsze będzie chroniony? A może tam naprawdę mamy do czynienia z samotnym jeźdźcem, który ma plan, by zbudować w Lublinie wielki klub, ale co chwilę ktoś rzuca mu kłody pod nogi? W idealnym świecie właściciel klubu i trener powinni mówić wspólnym językiem. W Motorze czuć nieustanne tarcia, każdego z każdym. To będzie trudny sezon. Życzymy jednak, by ostatecznie każdej ze stron zależało na dobru klubu i nawet jeśli nie we wszystkim się zgadzają — finalnie potrafili pójść na kompromis.