UEFA ukarała Meriha Demirala dwumeczowym zawieszeniem za celebrację o podłożu politycznym oraz nałożyła na Jude’a Bellinghama karę grzywny w wysokości 30 tysięcy euro za gest polegający na złapanie się za krocze. Tego pierwszego w najbliższym czasie nie zobaczymy w spotkaniach mistrzostw Europy. Anglik poza opłacaniem kary nie poniesie innych konsekwencji.
Demiral nie będzie mógł zagrać w dwóch najbliższych spotkaniach reprezentacji Turcji. Ominie go więc występ w ćwierćfinale i potencjalnie półfinale Euro 2024. UEFA okazała się bezwzględna wobec tzw. wilczego salutu, uznanego za gest polityczny, a zakazanego m.in. w Austrii. Zachowanie Turka wywołało spore kontrowersje w Niemczech. Tamtejsi politycy oskarżyli zawodnika o popieranie tureckich prawicowych ekstremistów. Jeszcze wczoraj Bild wskazywał, że Demiral ma możliwość odwołania się od kary. 26-latek nie zamierzał jednak przepraszać za swój gest, stwierdzając, że jest dumny z bycia Turkiem. UEFA mogła wycofać się z gróźb kary, ale pozostała konsekwentna. Pytanie co dalej i jakie reakcje na zawieszenie kolegi podejmą zawodnicy kadry Vincenzo Montelli pozostaje bez odpowiedzi. Niewątpliwie jest to odważny i mocny ruch ze strony europejskiej organizacji.
Jude Bellingham po strzeleniu gola przeciwko reprezentacji Słowacji wykonał kontrowersyjny gest łapiąc się za krocze. Piłkarz Realu Madryt tłumaczył, że był to jedynie żart skierowany do znajomych, którzy z trybun obserwowali spotkanie. Na Anglika nałożono grzywnę w wysokości 30 tys. euro oraz jedno spotkanie zawieszenia – jeśli w ciągu najbliższego roku ponownie zrobi coś niezgodnego z przyjętymi normami. Podwójna moralność? Gest Turka został po prostu uznany za nieporównywalnie gorszy i jednoznacznie kojarzący się z tureckimi nacjonalistami. Zachowanie Bellinghama najwyraźniej uznano za niegroźną głupotę.