Raków Częstochowa w poprzednim sezonie po raz pierwszy zagrał jesienią w europejskich pucharach. Już bez Marka Papszuna, a z Dawidem Szwargą. Nowy szkoleniowiec nie poradził sobie jednak z łączeniem gry w kraju i na arenie międzynarodowej w takim stopniu, jak oczekiwali od niego włodarze klubu. Zadecydowano więc o przywróceniu poprzedniego układu. Szwarga znów zszedł do roli asystenta (którą zakończył po rundzie jesiennej przechodząc do Arki Gdynia), a sternikiem po raz kolejny został Marek Papszun. Z nowym-starym trenerem i bez konieczności gry w europejskich pucharach celem Rakowa było odzyskanie mistrzostwa Polski. Po 20 kolejkach strata do lidera wynosi 4 punkty, więc na papierze nie jest źle. Niemniej jednak, Raków nie wygląda jak zespół gotowy na tytuł.
Powrót do podstaw
Od początku sezonu mogliśmy odnieść wrażenie, że Marek Papszun chce wrócić do podstaw. Do wypracowania tych elementów, dzięki którym Raków znalazł się w Ekstraklasie, a później przebił się na sam szczyt w hierarchii polskiej piłki klubowej. Częstochowianie musieli wrócić do grania na bardzo wysokiej intensywności. W poprzednim sezonie, przy kilkunastu dodatkowych meczach w całej pierwszej rundzie, siłą rzeczy poziom musiał spaść, a próba jego utrzymania skończyła się plagą kontuzji w okresie jesiennym. U Marka Papszuna intensywność jest kluczowa. Jego zespół od początku sezonu wyglądał, jakby w każdym spotkaniu chciał wypracować sobie przewagę przez bieganie i wspomnianą intensywność. Bazował na wysokim pressingu, odzyskiwaniu piłki na połowie przeciwnika i wygrywaniu pojedynków, aby przejąć kontrolę nad środkową strefą boiska.
Marek Papszun oczywiście nie jest jedynym trenerem, który przywiązuje bardzo dużą wagę do przygotowania motorycznego i fizycznego swoich zawodników. Kiedy popatrzymy w statystyki Raków widnieje jako piąty najwięcej biegający zespół w Ekstraklasie oraz czwarty w liczbie sprintów. Najczęściej natomiast odzyskują piłkę w strefie ataku, co potwierdza, że wysoki pressing jest bardzo skuteczny. Wyróżniają się spośród ligowej szarzyzny, ale nie odjeżdżają reszcie stawki w aspekcie intensywności.
Problemy w posiadaniu piłki
Walcząc o mistrzostwo Polski potrzeba oczywiście znacznie więcej niż wypracowywania przewagi nad rywalem bieganiem oraz utrzymując odpowiednią dyscyplinę taktyczną bez piłki, dzięki czemu traci się bardzo mało bramek. Jest wiele spotkań, w których trzeba stworzyć przewagę w fazie posiadania piłki – czy to dzięki indywidualnościom, czy w sposób kolektywny przez tempo rozgrywania akcji i dobre zrozumienie pomiędzy zawodnikami. Na tym polu Raków bardzo często jednak zawodzi. – Musimy mieć więcej jakości indywidualnej. W pierwszej połowie nie było żadnego momentu, gdzie robiliśmy jakąś różnicę w ataku. Od takich zawodników trzeba wymagać więcej – diagnozował problem trener Medalików po meczu z GKS-em Katowice.
Jak konsekwentnie Raków gra na 0 z przodu?
— Mateusz Janiak (@eMJot23) February 9, 2025
Ano tak, że np. miał mniej "dużych szans" niż mocarny Śląsk, a wczoraj zrównał się z potężną Lechią, która ma mecz mniej.
Ale to złe języki czepiają się ofensywy Rakowa, zazdrośnicy! pic.twitter.com/JeX9GWmrvL
To prawda. Częstochowianom bardzo często brakuje zawodnika, który zrobi różnicę w pojedynkę. Oczywiście, jakość indywidualna jest niezbędna, aby walczyć o mistrzostwo, natomiast sposób gry zespołu nie daje piłkarzom okazji, aby wyeksponować swoje umiejętności. Raków ma problemy z kreowaniem sytuacji niezależnie od strategii bronienia przeciwnika. Wielokrotnie widujemy bicie głową w mur, gdy oponent ustawi się blisko własnego pola karnego i spycha zeszłorocznego uczestnika Ligi Europy w boczne sektory, ale w innych przypadkach ekipa Marka Papszuna również nie jest idealna. Mają kłopoty z przejęciem kontroli nad wydarzeniami boiskowymi w spotkaniach, w których rywal gra wysokim pressingiem. Problemy pojawiają się także przy przeciwnikach próbujących trzymać piłkarzy z Częstochowy z dala od własnej bramki, ale nie stosujących wielu prób agresywnego odbioru piłki.
Raków ma bardzo słabe liczby w ofensywie
Raków Częstochowa ma zbyt mało atutów w fazie posiadania piłki. Ich kłopoty z kreowaniem sytuacji bramkowych potwierdzają liczby:
- 12. miejsce w liczbie strzałów
- 8. miejsce w liczbie strzałów celnych
- 13. miejsce we współczynniku goli oczekiwanych (xG)
- 15. miejsce w liczbie „dużych okazji” (big chances)
- 7. miejsce w liczbie kontaktów z piłką w polu karnym rywala
- 7. miejsce w liczbie podań w pole karne
Do defensywy Rakowa na przestrzeni całego sezonu nie można mieć większych zastrzeżeń, ale w ofensywie zespół jest maksymalnie na poziomie środka tabeli. Nawet w porównaniu do zeszłego sezonu, gdy Medaliki walczyły dodatkowo w Lidze Europy i sezon skończyły poza europejskimi pucharami ekipa Marka Papszuna pod kątem ofensywnym wygląda blado na tle tej prowadzonej przez Dawida Szwargę, która bardziej dominowała przeciwników i tworzyła znacznie więcej dogodnych okazji do strzelenia bramki.
- Strzały/mecz: 9,55 (obecny sezon) vs 10,56 (poprzedni sezon)
- Strzały celne/mecz: 4,5 vs 4,94
- Gole oczekiwane (xG)/mecz: 1,13 vs 1,63
- Big chances/mecz: 1,55 vs 2,38
- Kontakty z piłką w polu karnym/mecz: 23,7 vs 29,1
Czy Raków cofnął się w rozwoju?
Latem w Rakowie zaszły duże zmiany, przede wszystkim w formacji ofensywnej. Za rekordowe w historii Ekstraklasy pieniądze (11 mln euro) odszedł Ante Crnac, który początkiem sezonu dawał nadzieję, że pociągnie ofensywę częstochowian. Marek Papszun stracił także trzy „10-tki”. John Yeboah naciskał na transfer i został sprzedany do włoskiej Venezii, a Bartosz Nowak i Marcin Cebula odeszli – odpowiednio – do GKS-u Katowice i Śląska Wrocław. Klub spod Jasnej Góry opuścił także Giannis Papanikolau, który w minionym sezonie grał rzadziej, ale u Papszuna był kluczowym zawodnikiem środka pola w mistrzowskim sezonie.
Amongst all players in the Polish Ekstraklasa since his first start for Rakow in October 2023, Ante Crnac ranks:
— Nathan (@nathanevans94) August 20, 2024
2nd for possession won in final 1/3 (22)
3rd for shots on target (30)
5th for successful dribbles (42)
6th for total shots (69)
8th for goals (9)#NCFC bound 🇭🇷 pic.twitter.com/KLpWAe2vdU
Kiedy Raków zaczynał sezon i w wielu meczach ich gra była za wolna oraz nie miała elementów nieprzewidywalności, aby zaskoczyć przeciwnika można było to tłumaczyć czasem, jaki Marek Papszun potrzebuje na ponowne zapoznanie się z zespołem i wypracowanie u zawodników odpowiedniego zgrania i rozumienia systemu, w jakim przyszło im funkcjonować. Niemniej jednak, po dwudziestu meczach, wielu pełnych mikrocyklach treningowych niezaburzonych przez mecze w środku tygodnia oraz drugim okresie przygotowawczym sytuacja, w której Raków nadal niemiłosiernie męczy się próbując kreować sytuacje – a to miało miejsce w obu meczach rundy wiosennej: z Cracovią (0:0) i GKS-em Katowice (1:2) – to sygnał alarmowy, że proces nie podąża w należytym kierunku.
Do zdobycia tytułu w obecnym sezonie (w którym czołówka punktuje normalnie, a nie tak słabo jak w poprzednich rozgrywkach) potrzebna jest bardzo dobra defensywa i ofensywa. Mając jeden z tych elementów na poziomie środka tabeli Raków nie odzyska statusu najlepszej drużyny w Polsce.