22. kolejka Premier League przybliżyła Liverpool do mistrzostwa Anglii i skondensowała całą grupę walczącą o miejsca w Lidze Mistrzów. Trudne wyzwanie przed ofensywą Liverpoolu, gasnąca nadzieja Arsenalu, standardy Manchesteru United, De Bruyne & Foden oraz defensywa Wolves. To tematy, które omawiamy po minionej serii gier w Premier League.
Rozpoczyna się najtrudniejszy okres dla ofensywy Liverpoolu
Od początku sezonu najlepszą ofensywę w Premier League ma Liverpool. Na jej czele stoi Mohamed Salah, który już przed rozegraniem połowy meczów dobił do dwucyfrowej liczby goli i asyst. Choć Egipcjanin to nie jednoosobowa armia ciągnącą za uszy zespół to jego wpływ na liczbę zdobytych bramek jest ogromny. The Reds od dłuższego czasu utrzymują bezpieczną przewagę nad wiceliderem, ale kibice-pesymiści mogli zakładać scenariusz, w którym obniżenie lotów Salaha – które na przestrzeni całego sezonu musi się zdarzyć – da przeciwnikom okazje na dogonienie Liverpoolu i zwiększenie emocji w wyścigu mistrzowskim.
Mo Salah in last 3 matches:
— Hater Central (@TheHateCentral) January 18, 2025
270 Minutes
0 Goals
0 Assists
0 Dribbles
0 Accurate Crosses
NO CALENDAR NEEDED…IT’S THE SECOND HALF OF THE SEASON 🔥🔥🔥 pic.twitter.com/kKj8IlPSYl
Gorszy moment 32-latka być może nadszedł właśnie teraz, wraz z końcem 2024 roku. W czterech ostatnich spotkaniach, w tym trzech ligowych, miał bezpośredni udział tylko przy jednym golu wykorzystując rzut karny przeciwko Manchesterowi United. Z Nottingham oraz Brentford nie dopisał punktów do klasyfikacji kanadyjskiej i grał o wiele gorzej niż zwykle. Był bardziej anonimowy. W tych trzech spotkaniach The Reds stracili 4 punkty, a w ten weekend uratowali zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry. Stawianie tez, iż ofensywa Liverpoolu się skończyła byłoby jednak mocno przesadzone. Nadal oddają bardzo dużo strzałów, kreują dogodne okazje, a Arne Slot ma do dyspozycji jakościowych zmienników, którzy mogą odmieniać mecz. Z Forest bramkę wyrównującą strzelił wprowadzony z ławki Jota, a z Brentford oba gole były autorstwa Darwina Nuneza – również zmiennika. Niewykluczone, że nawet z Salahem w słabszej dyspozycji Liverpool utrzyma status najsilniejszej ofensywy w Premier League.
To nie jest sezon Arsenalu
Kiedy w poprzedniej kolejce Arsenal wykorzystał potknięcie Liverpoolu wygrywając derby Północnego Londynu w przekonujący sposób można było uwierzyć, że w walce o mistrzostwo Anglii będą jeszcze emocje. Kanonierzy potknęli się jednak w ten weekend remisując na własnym stadionie z Aston Villą (2:2). Za każdym razem, gdy Liverpool traci punkty i pojawia się okazja zmniejszyć dystans, zespół Mikela Artety tego nie robi. Każda kolejna strata punktów przybliża do postawienia tezy, iż to po prostu nie jest sezon Arsenalu – przynajmniej na krajowym podwórku.
Arsenal have dropped 12 points from winning positions in the Premier League this season, their most in a single campaign since 2019/20 (21). https://t.co/JmxdLLDIzW
— Squawka (@Squawka) January 18, 2025
The Gunners w pewnych aspektach to zespół elitarny. Nikt nie tylko w Premier League, ale także na świecie nie potrafi tak zdominować przeciwników, aby zamknąć ich na własnej połowie i zmusić do obrony blisko własnego pola karnego. To samo moglibyśmy powiedzieć o wysokim pressingu Kanonierów. Podopieczni Artety mają też jednak swoje problemy (słabo wykorzystują kontry, wszystkie ataki kierują skrzydłami) i często nie potrafią doprowadzić spraw do końca na przestrzeni 90 minut. A to ktoś osłabi zespół czerwoną kartką (Brighton, Man City, Bournemouth), a to podarują przeciwnikom karnego w zupełnie niegroźnej sytuacji (Inter, Brighton), a to są bardzo nieskuteczni (Newcastle w Carabao Cup, Man United w FA Cup). Dodajmy do tego duży problem z kontuzjami ważnych graczy i klaruje się odpowiedź dlaczego Arsenal najprawdopodobniej znowu nie dotrzyma tempa w maratonie, jakim jest Premier League.
Manchester United Rubena Amorima jest zbyt defensywny
Manchester United Rubena Amorima stał się dość przewidywalny w kontekście występów. Po meczach przeciwko przeciwnikom o wysokiej renomie, w których nie jest wstydem przyjąć defensywną strategię zazwyczaj jest więcej powodów do chwalenia niż ganienia zespołu. Gdy dochodzi do starć z rywalami, którzy nie są światową marką Manchester United przynosi kibicom głównie wstyd. Spoza big six Ruben Amorim mierzył się w Premier League z Ipswich, Evertonem, Nottingham, Bournemouth, Wolves, Newcastle, Southampton i Brighton. Przegrał z pięcioma z ośmiu tych rywali, z czego cztery mecze przed własną publicznością.
6 – Manchester United have suffered their sixth home Premier League defeat of the season, their most from their opening 12 home matches of a league season since 1893-94 (7). Dismal. pic.twitter.com/cr3IEKRZvP
— OptaJoe (@OptaJoe) January 19, 2025
Ruben Amorim ma świadomość do jakiego klubu trafił. W swoich wypowiedziach to podkreśla, a po porażce z Brighton (1:3) wypalił nawet, że obecny Manchester United to najgorszy zespół w historii klubu. Swoim podejściem taktycznym Portugalczyk nie wysyła jednak żadnych sygnałów, że rozumie w jakim miejscu się znajduje. Kibice, zwłaszcza na Old Trafford, wymagają dominacji i pokazania wyższości nad przeciwnikiem. Czerwone Diabły wychodzą natomiast na wiele domowych spotkań z trzema stricte ofensywnymi zawodnikami w wyjściowej jedenastce. Pięcioma obrońcami, gdzie na wahadłach grają boczni obrońcy, którzy nie mają wielu atutów w ostatniej tercji boiska. Efekt? Od przyjścia Amorima tylko pięć zespołów strzeliło mniej bramek. 39-latek musi przestawić proporcję bardziej w stronę ofensywę.
Kevin De Bruyne i Phil Foden mogą (muszą?) przebywać razem na boisku
Przez wiele lat mogliśmy odnieść wrażenie, że talent Phila Fodena nie jest odpowiednio wykorzystywany przez Pepa Guardiolę przez obecność Kevina De Bruyne’a. To Belg był podstawową „10-tką” zespołu, więc minuty Anglika były ograniczane, a sporo czasu spędzał też na skrzydle. Przełomowy moment dla Fodena nadszedł w poprzednim sezonie, w którym został wybrany najlepszym piłkarzem ligi. Kevin De Bruyne w minionych rozgrywkach grał akurat rzadko, ponieważ do końca 2023 roku leczył kontuzję. Po jego powrocie Pep Guardiola próbował zmieścić na boisku obu graczy i w niektórych meczach robił to z powodzeniem.
BRACE yourself ✌️@PhilFoden’s on fire 🔥 pic.twitter.com/MH41ftAPXD
— Manchester City (@ManCity) January 19, 2025
W obecnym sezonie znalezienie optymalnego systemu, w którym funkcjonują zarówno De Bruyne, jak i Foden przywróciło ofensywę The Citizens do żywych. 4 z 6 meczów, w których w tym sezonie wyszli wspólnie w podstawowym składzie to cztery ostatnie ligowe starcia, w których strzelili 14 goli. De Bruyne zanotował w tym okresie cztery asysty, w tym trzy do Fodena, przy którego nazwisku widnieje 5 goli i jedno ostatnie podanie. Foden zaczyna mecz jako prawoskrzydłowy, ale w fazie posiadania piłki schodzi bliżej środka. Belg bierze na siebie kreację, lubi schodzić w boczne sektory, natomiast Anglik pełni poniekąd rolę drugiego napastnika wbiegając w pole karne i wykorzystując przestrzeń, którą tworzy „grawitacja Haalanda”, który ściąga na siebie obrońców rywali. Okazuje się, że KDB i Foden nie muszą się gryźć na boisku, a da się stworzyć zbalansowaną jedenastkę, w której obaj korzystają na współpracy.
Vitor Pereira musi nauczyć Wolverhampton bronić, aby utrzymać się w Premier League
Porażka Wilków z Chelsea (1:3) nie strąciła ich do strefy spadkowej, ale ciągle mają tyle samo, co znajdujące się pod kreską Ipswich Town. Vitor Pereira po przejęciu zespołu dwóch zwycięstw z czystymi kontami, ale szybko wrócili do tracenia dużej liczby goli. Tottenham strzelił im dwa gole, a w ostatnich trzech ligowych meczach tracili po trzy gole – z Nottingham, Newcastle oraz Chelsea. Portugalskiego szkoleniowca w pewnym stopniu usprawiedliwiają problemy kadrowe, ponieważ przy ustawieniu z trójką obrońców brakuje nominalnych stoperów. Po prawej stronie 3-osobowego bloku defensywnego ciągle gra Doherty (nominalny wahadłowy), a zanim sprowadzono Emmanuela Agbadou ze Stade Reims na środku obrony grał nawet Ait-Nouri.
Niemniej jednak, Wolves nie jest zespołem dobrze zorganizowanym bez piłki. Broniąc w systemie 5-2-3 skrzydłowi za mało angażują się w ofensywę. Wilki rzadko zakładają wysoki pressing, więc w tym elemencie siłą rzeczy skrzydłowi pracują rzadko. W średnim bloku nie wspierają pomocników zostawiając im za dużo przestrzeni do pokrycia, a w niskiej obronie nie pomagają wahadłowym. Bierny w grze bez piłki jest zwłaszcza ten, który najwięcej daje po jej odzyskaniu, czyli Matheus Cunha. Jeśli Wolves ma spokojnie się utrzymać to poprawa gry defensywnej powinna być priorytetem dla Vitora Pereiry.
Co jeszcze wydarzyło się w 22. kolejce Premier League?
- Bournemouth zakończyło serię 9 zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach Newcastle. Zespół Andoniego Iraoli wygrał 4:1 na St. James’ Park mimo problemów kadrowych. To był dla Wisienek 11 mecz bez porażki we wszystkich rozgrywkach.
- Od dawna porażki nie poniosło także Nottingham Forest. Z ostatnich 9 meczów wygrali 8, a zwycięstwem z Southampton (3:2) zrównali się punktami z drugim w tabeli Arsenalem.
- Dobrą serię kontynuuje także Crystal Palace, które pokonało West Ham (2:0) i przedłużyło serię bez porażki do 6 meczów. West Ham Grahama Pottera znów pokazał bardzo mało w ofensywie.
- Fatalną dyspozycję ma natomiast Leicester, które przegrało siódmy ligowy mecz z rzędu. Fulham było kolejnym zespołem, który wykorzystał ich słabą grę w defensywie (wygrana 2:0).
- Innym zespołem, który ciągle rozczarowuje jest Tottenham. Zespół Ange’a Postecoglou na ostatnie 18 możliwych punktów zdobył jeden, a w ten weekend przegrał z Evertonem (2:3). Dla Davida Moyesa było to pierwsze zwycięstwo od przejęcia sterów na Goodison Park.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej