Po porażce na ostatnich mistrzostwach świata, jaką niewątpliwie było zajęcie czwartego miejsca, drużyna Stanów Zjednoczonych chce wrócić na szczyt i zdobyć kolejne złoto igrzysk olimpijskich. Chęć gry wykazali absolutni hegemoni, tacy jak LeBron James czy Steph Curry. Kto może więc zagrozić reprezentacji USA? Kto ma szansę na to, aby po raz kolejny ,,zagrać na nosie” bogom koszykówki? Odpowiedź znajdziecie w tym materiale.
Francja
Jedną z drużyn, która może nawiązać równą walkę z mistrzami olimpijskimi jest zdecydowanie reprezentacja ,,trójkolorowych”. Podrażnieni druzgocącą porażką na zeszłorocznych mistrzostwach świata (odpadnięcie w fazie grupowej) Francuzi muszą udowodnić, że wciąż znajdują się w ścisłej światowej czołówce. Igrzyska w Paryżu, gdzie będą na pewno licznie wspierani jako gospodarze, są do tego kapitalną okazją.
Siłą ,,Les Blues” będzie na pewno jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, duet zawodników podkoszowych na świecie, czyli Victor Wembanyama oraz Rudy Gobert. Pierwszy z nich to już w tym momencie czołówka centrów w NBA (chociaż to dopiero jego pierwszy sezon), natomiast drugi jest faworytem do wygrania czwartej w swojej karierze statuetki obrońcy roku. Przeciwnicy będą mieli niewiarygodne problemy z przedostaniem się pod kosz, nie wspominając o oddaniu celnego rzutu. Dwóch kapitalnych centrów wspierać będzie m.in. doświadczony Evan Fournier, Bilal Coulibaly czy Cidy Sissoko z San Antonio Spurs. Francja posiada skład będący mieszanką młodości i doświadczenia, który jest gotowy na sukces. ,,Trójkolorowi” mają również porachunki do wyrównania z reprezentacją USA, która trzy lata temu pokonała Francję w finale poprzednich igrzysk w Tokio. Teraz, gdy skład zasilą młodzi gracze, a drużynę wspierać będą ściany oraz doping kibiców w Paryżu, nadarza się perfekcyjna okazja na odebranie złota.
Niemcy
Po zdobyciu mistrzostwa świata w ubiegłym roku apetyty naszych zachodnich sąsiadów na sukces w Paryżu stały się ogromne. I ciężko się temu dziwić, ponieważ skład Niemiec oraz forma zawodników wskazuje na to, że mistrzowie świata muszą znaleźć się w strefie medalowej. Solidny rozgrywający Dennis Schroeder (wybrany na MVP światowego czempionatu), świetnie grający w tym sezonie bracia Mo i Franz Wagnerowie oraz ważny element rotacji fenomenalnych Clippers center Frederik Theis zwiastują sukces. Niemcy są na boisku świetnie współpracującym kolektywem, a obycie na parkietach z NBA sprawia, że naprawdę ciężko będzie ich pokonać. Czy drużynę Dennisa Schroedera może powalczyć o pierwsze w historii olimpijskie złoto? Wydaje się, że nie, ale jak już wiemy Niemcy potrafią grać na wielkich turniejach i pod żadnym pozorem nie można ich lekceważyć.
Kanada
Rewelacja ostatnich mistrzostw świata, na których zajęli trzecie miejsce pokonując Stany Zjednoczone po dogrywce, nie chce zatrzymać się na jednorazowym ,,wyskoku” do światowej czołówki i ma ku temu wszelkie możliwie argumenty. Reprezentacja Kanady posiada świetnych, będących w kwiecie wieku, ale już doświadczonych i utytułowanych zawodników. Zaczynając od Shai Gilgeousa Alexandre’a, jednego z najlepszych zawodników w lidze, poprzez mistrzów NBA: Jamala Murraya (rok temu z Denver Nuggets) oraz Andre Wigginsa (dwa lata temu z Golden State Warriors) kończąc na świetnych zadaniowcach (Dillon Brooks, R.J. Barrett, Lu Dort, Shaedon Sharpe).
Wydaje się, że to właśnie Kanada ma w tym momencie drugą najlepszą kadrę na świecie i to ona powinna poważnie zagrozić swoim południowym sąsiadom. Głębia składu jest ogromna, a na każdej pozycji znajdziemy co najmniej jednego zawodnika regularnie grającego w NBA. Kanada, pomimo posiadania w przeszłości topowych zawodników takich jak Steve Nash, nigdy nie była tak silna jak teraz, a obecność Shaia, który jest liderem świetnych w tym sezonie OKC Thunder, tylko zwiększa szanse na złoto. Strefa medalowa to minimum, ale to nie oznacza, że Kanadyjczycy nie pokuszą się finał. Złoto? Kiedy jak nie teraz?
aut. Miłosz Szumierz