Fani Liverpoolu mogą odetchnąć z ulgą. Arthur Melo potwierdził, że opuści Anfield po zakończeniu sezonu i powróci do Juventusu, z którego został wypożyczony. Brazylijski pomocnik okazał się totalnym „flopem” transferowym i niewątpliwie jedną z najgorszych transakcji „The Reds” w ostatnich latach.
Ani minuty na boiskach Premier League
Tak tak, to nie żaden fikcyjny scenariusz lecz brutalna prawda. Piłkarz, za którego w 2020 roku Juventus zapłacił ponad 70 mln euro, rzadko kiedy w ogóle łapał się do kadry zespołu Jurgena Kloppa. Na domiar złego, w październiku zeszłego roku Arthur nabawił się kontuzji, która wykluczyła go z gry aż do końca lutego. Po przerwie trwającej blisko 5 miesięcy 26-latek wciąż nie był w stanie rywalizować o miejsce w składzie. Nie pomógł w tym nawet kryzys Liverpoolu w linii pomocy, kiedy słabszy okres przeżywali Fabinho, czy Jordan Henderson.
No cóż, w lidze sobie nie radził, to może chociaż pograł trochę w innych rozgrywkach? Nic z tych rzeczy. Brazylijczyk rozegrał jak dotąd w barwach „The Reds” zaledwie 256 minut. 63 minuty w Pucharze Anglii, 13 minut w Lidze Mistrzów oraz 180 minut w Premier League 2, czyli lidze młodzieżowców. Z pewnością nie można uznać tego za wkład proporcjonalny do kwoty 4,5 mln euro, jaką Liverpool zapłacił za wypożyczenie Arthura na jeden sezon.
Na szczęście dla kibiców 19-krotnego mistrza Anglii przygoda byłego pomocnika FC Barcelony dobiega końca. Arthurowi wciąż pozostały 2 lata kontraktu w Juventusie. Bianconeri zapewne również będą chcieli pozbyć się kuli u nogi przy pierwszej okazji. Z wypowiedzi 26-latka dla portalu „Goal” wynika, że doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego położenia. Brazylijczyk wskazał Hiszpanię jako jeden z głównych kierunków dalszej kariery. To wydaje się całkiem racjonalny wybór, biorąc pod uwagę fakt że kluby LaLiga nie mają zbyt dużych możliwości finansowych i ich oczekiwania co do transferów nie powinny być zbyt wygórowane.