Niespodzianka na Dolnym Śląsku! Stal pokonuje wicelidera

Rok 2024 Śląsk Wrocław rozpoczął z falstartem. Pomimo dominacji Trójkolorowi przegrali 0:1 z Pogonią, głównie przez własną nieskuteczność. W 20. kolejce ich zdumiewająca passa 16 meczów bez porażki dobiegła końca, a w dodatku stracili pozycję lidera. Kolejnym rywalem podrażnionego wpadką Śląska była nieobliczalna Stal Mielec. Ekipa z Podkarpacia w przeciwieństwie do Śląska w poprzedniej kolejce powiększyła swój dorobek punktowy, pokonując rzutem na taśmę Puszczę Niepołomice. Choć faworytem byli podopieczni Jacka Magiery, to nie wolno było przekreślać szans Stali. To nie jest wygodny rywal dla wrocławian – WKS na zwycięstwo z mielczanami czekał od 27 listopada 2021 roku. Ponadto dzięki wygranej z Puszczą podopieczni Kamila Kieresia awansowali aż o 3 pozycje, na całkiem wysokie, 8. miejsce. Ciekawie zapowiadał się też wątek rywalizacji dwóch najlepszych napastników tego sezonu w lidze – Erika Expósito i Ilji Szkurina.

Ospałe 45 minut i gol do szatni

Pierwsze minuty tego spotkania były dość wyrównane i zacięte. Jako pierwsza dogodną szansę miała ekipa z Dolnego Śląska. W 9. minucie zakotłowało się w polu karnym Stali po wrzutce z rzutu wolnego. W tym zamieszaniu strzał oddał Aleks Petkow, ale poradził z nim sobie Mateusz Kochalski. Wrocławianie próbowali jeszcze dobijać, ale żadnych wymiernych korzyści im to nie przyniosło. Potem przy piłce utrzymywali się Biało-Niebiescy, ale tempo gry było dość spokojne. Po obu stronach brakowało polotu i bardziej ofensywnej gry – długo budowany atak pozycyjny mógł uśpić nie tylko czujność rywali, ale też i niektórych kibiców.

REKLAMA

W 29. minucie Stal miała dobrą okazję na otwarcie wyniku. Rywalizację w powietrzu z Piotrem Samcem-Talarem wygrał Rafael Santos, który głową dograł do Ilji Szkurina. Przytomną interwencją wykazał się Petkow – gdyby nie Bułgar, piłka dotarłaby do białoruskiego napastnika i Stal mogła wysunąć się na prowadzenie.

Do 45. minuty w tym meczu nie działo się zupełnie nic. Jednak w tym momencie Stali podyktowany został rzut wolny. Podopieczni Kamila Kieresia rozegrali ten stały fragment gry płaskim podaniem. Jego adresatem był Szkurin – przyjął piłkę, odczekał chwilę ze strzałem, a następnie uderzył na bramkę Rafała Leszczyńskiego. Białorusin trafił, zapisując sobie już 10. trafienie w tym sezonie.

Pierwsza połowa zupełnie nie porwała i działo się naprawdę niewiele. Obydwa zespoły męczyły się w ofensywie, lecz Stal znalazła idealny moment na wymierzenie wrocławianom ciosu. W ciągu 3 kwadransów oddane zostały raptem 3 celne strzały. Jednak w tym spotkaniu zdarzyć się mogło jeszcze wiele.

Bicie głową w mur

Na drugą połowę Śląsk wyszedł rozwścieczony i z pragnieniem zmienienia losów meczu. Od razu podopieczni Jacka Magiery zaczęli grać odważniej i bardziej ofensywnie. Coraz częściej o sobie dawał znać Expósito. Bramkarz Stali, Mateusz Kochalski miał coraz więcej pracy na linii bramkowej i niejednokrotnie musiał bronić uderzenia Trójkolorowych. Dobrze radziła sobie również linia obrony zespołu z Podkarpacia. Śląsk nie zdejmował nogi z gazu, a Stal wciąż dzielnie się broniła. W 65. minucie do rzutu wolnego podszedł Expósito. Hiszpan oddał przepiękny, i co ważne, celny strzał. Natomiast bohaterem Stali został Kochalski – obronił to potężne uderzenie, piłka odbiła się od poprzeczki i nie wpadła do siatki. Bramka dla WKS-u wisiała w powietrzu i musieli w końcu wyciągnąć po nią rękę – a czas nie grał na ich korzyść.

Biało-Niebieskich taki rezultat zadowalał. Jakakolwiek zdobycz wywalczona we Wrocławiu jest dla nich cenna. Nie grali już tak odważnie – ich styl gry był bardziej defensywny i nastawiony na obronę wyniku. Śląsk natomiast grał bardzo wysoko i robił wszystko, byle tylko znaleźć jakąś wyrwę w szykach obronnych Stali i doprowadzić choćby do wyrównania. Sama Stal jednak na około 15 minut przed końcem trochę bardziej się otworzyła.

Czas okazał się być szybszy od wrocławian – nie zdążyli ze zdobyciem bramki wyrównującej i musieli uznać wyższość Stali Mielec. Piłkarze Śląska mają prawo czuć się skrzywdzeni wynikiem – grali oni bowiem bardzo ofensywnie, zawzięcie napierali na bramkę rywala (zwłaszcza w drugiej połowie), ale koniec końców nic z tego nie wyszło. W końcu jakość nie zawsze musi iść w parze z ilością. Wypracowali sobie prawie 5-krotnie większy współczynnik xG, wyraźnie przeważali, jednak albo byli nieskuteczni, albo świetnie między słupkami spisywał się Mateusz Kochalski. Stal wygrała mądrą grą w obronie i sprytem przy rzucie wolnym, co pozwoliło jej skrócić dystans do czołówki tabeli. Natomiast Jagiellonia dostała świetną szansę na ucieczkę Śląskowi i umocnienia się na pozycji lidera.

Śląsk Wrocław – Stal Mielec 0:1 (Szkurin 45′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ