Poniedziałkowa konferencja prasowa Michała Probierza oraz Piotra Zielińskiego przejdzie do historii z powodu powtarzania selekcjonera, że dla niego liczy się dobro drużyny i tym podyktowane były jego kontrowersyjne decyzje. Teraz czas, aby na dobro drużyny spojrzał również prezes PZPN, Cezary Kulesza i zmienił selekcjonera. Bo Michał Probierz kierując się dobrem zespołu, doprowadził reprezentację nad przepaść.
Blisko dwa lata i brak perspektyw na rozwój
Czerwcowe zgrupowanie jawiło się dla Michała Probierza bardzo ważne w kontekście jego przyszłości, ponieważ cierpliwość do obecnego selekcjonera pomału się kończyła. Jeszcze zanim wybuchła – nazwijmy to – „afera opaskowa” pojawiały się głosy, że mecz z Finlandią może być dla 52-latka decydującym w grze o posadę. Michał Probierz zdołał awansować na EURO 2024, wygrywając finałowy mecz baraży z Walią po rzutach karnych, a na samym turnieju wypracował sobie kredyt zaufania, prezentując odważny futbol w meczach z Holandią i Francją (który był już o nic). Czar prysł jednak w Lidze Narodów, z której Michał Probierz pierwszy raz w historii tych rozgrywek spadł do dywizji B jako selekcjoner reprezentacji Polski, a kolejne marcowe zgrupowanie przyniosło kolejne wątpliwości w postaci nieprzekonujących zwycięstw z Litwą (1:0) i Maltą (2:0).
Czy jest dziś jakikolwiek powód uzasadniający trwanie w tym układzie personalnym?
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) June 10, 2025
"Zmierzamy w dobrą stronę" i "zabrakło skuteczności" jako zaklęcia rzucane na konferencjach nie działają już na nikogo.
Przegraliśmy najważniejszy mecz eliminacji, zostało czekanie na wyrok.
Pozostając wyłącznie przy stylu gry reprezentacji Polski, Michał Probierz nie ma wiele na swoją obronę. Przez blisko dwa lata nasza kadra nie zrobiła żadnego kroku do przodu. Nie ma żadnego obszaru, na który moglibyśmy wskazać i powiedzieć, że tutaj zrobiliśmy postęp. Michał Probierz nawet nie przekazuje, w jakim kierunku ta kadra ma iść, co ma być naszym znakiem rozpoznawczym (poza strzałami z dystansu). Na boisku piłkarze wyglądają podobnie. Sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli, w jaki sposób mają grać. Od roku liczymy na przebłyski Nicoli Zalewskiego na lewym skrzydle (choć tu trzeba oddać Probierzowi, że tego zawodnika zbudował, co jest jego największą zasługą dla tej reprezentacji).
Mecz z Finlandią i te same problemy
Spotkanie w Helsinkach miało być dla tej reprezentacji pewnego rodzaju nowym otwarciem. Decyzja Michała Probierza o odebraniu opaski kapitana Robertowi Lewandowskiemu oraz jej timing, na dwa dni przed pierwszym gwizdkiem meczu z Finlandią, można odczytywać jako chęć oddzielenia przeszłości grubą kreską i rozpoczęcia nowego rozdziału.
We wtorkowy wieczór reprezentacja Polski nadal jednak popełniała te same błędy i cierpiała przez stare grzechy. O ile sam początek był całkiem obiecujący, ponieważ potrafiliśmy utrzymywać Finów z dala od naszego pola karnego i utrudniać im progresję piłki, a także kilkukrotnie odzyskać futbolówkę na połowie przeciwnika. Wystarczył jednak jeden błąd Łukasza Skorupskiego, który podarował rywalom rzut karny. Stracony gol zabił w naszych piłkarzach resztki pewności siebie, które były jeszcze w zespole. Po raz kolejny nie zdaliśmy egzaminu z mentalności. Po zmianie kapitana (na co wpływ ponoć miały rozmowy selekcjonera z piłkarzami), w momencie, w którym pokazanie cech lidera było niezwykle ważne ze względu na brak zawodnika będącego wcześniej główną postacią kadry, nasi zawodnicy znowu nie pokazali siły mentalnej.
Czy my prowadzimy jakiś program „Chodź, przekonaj się, że potrafisz grać w piłkę?”.
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) June 10, 2025
Ktokolwiek z nami gra – jest piłkarsko lepszy. Potrafi poklepać, przyspieszyć, wzbudzić zachwyt. Tylko my skończone sieroty bez charakteru. Grupa – bo nawet nie drużyna – której nie da się lubić.
Kolejnym powtarzającym się grzechem w reprezentacji Polski (i to nie tylko pod wodzą Michała Probierza) jest brak pomysłu na to co zrobić z piłką. Plan selekcjonera najprawdopodobniej zakładał, że uda nam się odnieść zwycięstwo z Finami przez skuteczną grę bez piłki. Odejście od chęci utrzymywania się przy futbolówce widzieliśmy już w spotkaniu z Mołdawią, które zakończyliśmy z 50% posiadania piłki. W Helsinkach – mimo że przez około 2/3 czasu goniliśmy wynik, przewagę mieli Finowie (52% – 48%). Nie potrafimy ukazać wyższości piłkarskiej nad przeciwnikami z o wiele mniejszym potencjałem kadrowym.
Michał Probierz powinien odejść dla dobra zespołu
Sama gra tej reprezentacji od dłuższego czasu dostarcza zdecydowanie więcej argumentów, że Michał Probierz nie jest odpowiednim selekcjonerem i nie jest w stanie poukładać tego zespołu pod kątem taktycznym. Gdyby odsunąć na bok całą pozaboiskową otoczkę wokół kadry, pożegnanie z 52-latkiem już byłoby jak najbardziej rozsądnym ruchem. Dodając do tego wszystkie pozostałe okoliczności – na czele z wizją kadry bez Roberta Lewandowskiego – nowe otwarcie z innym selekcjonerem jawi się obecnie jako jedyna możliwa opcja.
Już od czasów klubowych wyznaję zasadę, żeby nie ingerować w decyzje trenerskie. Pozostawiam szkoleniowcom dużo swobody, ale za tym idzie również odpowiedzialność. Oczekuję, przede wszystkim wyników. Dzisiejsza porażka oraz ostatnie wydarzenia wokół reprezentacji Polski wymagają…
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) June 10, 2025
W ostatnich latach tych nowych otwarć w reprezentacji Polski było mnóstwo, ale żadne nie przyniosło oczekiwanych efektów przez kibiców. To jasno wskazuje, że problem kadry jest znacznie szerszy niż selekcjoner i dotyczy nie tylko osób zarządzających PZPN-em, ale też piłkarzy, którzy zadziwiająco często unikają zbiorowej krytyki za bezbarwne występy. Michał Probierz rozpoczynając otwarty konflikt z Robertem Lewandowskim, doprowadził jednak reprezentację Polski do takiego stanu, w którym samo jego zwolnienie i zatrudnienie jakiegokolwiek selekcjonera (a nawet zostawienie zespołu bez trenera) spowoduje progres kadry. Bo z poziomu -1 wrócimy na poziom 0.