Nie tylko Pogoń i Lechia. Śląsk z ogromnymi problemami finansowymi

Ostatnimi czasy jest coraz głośniej o kłopotach finansowych klubów z naszej Ekstraklasy. Lechia Gdańsk? Wiadomo, niewypłacalność i ogromne długi, które poskutkowały zawieszeniem licencji uprawniającej do gry w Ekstraklasie. Niewesoło jest w Szczecinie, gdzie tamtejsza Pogoń również jest mocno zadłużona, nie ma wizji na przyszłość, a piłkarze mają dość obecnej sytuacji. Jak się okazuje, jest jeszcze trzeci klub, który znajduje się w olbrzymich, finansowych tarapatach. Mowa tu o Śląsku Wrocław, który zdaniem Marcina Torza jest na skraju bankructwa.

To nie jest dzieło przypadku

O tym, jak w ostatnich latach wyglądało zarządzanie wrocławskim klubem, powstało już wiele artykułów i filmików w sieci. Dyrektor sportowy, któremu znacznie lepiej szło opowiadanie dziennikarzom o swojej wartości niż decydowanie o tym, kto się nadaje do gry w WKS-ie, czy też prezes, który w 2015 stracił pracę w Śląsku za sympatyzowanie z Widzewem. Do tego dochodzi również uzależnienie od miejskich pieniędzy, kontrakty nieproporcjonalne do wymiaru gry (Filip Rejczyk inkasuje miesięcznie nawet około 80 tysięcy złotych), czy absurdalne decyzje miasta Wrocław, z prezydentem Jackiem Sutrykiem na czele, takie jak drastyczne podniesienie wyceny klubu po wicemistrzostwie Polski lub pozbycie się niewygodnego dla urzędu dziennikarza.

REKLAMA

Marcin Torz, dziennikarz portalu Ujawniamy.com, zajmujący się przede wszystkim ukazywaniu skandali w Urzędzie Miejskim Wrocławia, dzisiaj opublikował film na YouTube „Śląsk Wrocław na skraju bankructwa. Fatalna sytuacja klubu!”. Informacją ukrywaną (do teraz) przez miasto było odejście Filipa Raweckiego z rady nadzorczej, w bardzo nieprzyjemnej atmosferze. Został on zastąpiony przez urzędniczkę, wybraną przez władze miasta. Dla Sutryka i reszty urzędników nie ma znaczenia to, czy dana osoba zna się na piłce. Liczy się to, żeby była posłuszna miejskiej władzy.

Wielka dziura w budżecie Śląska i brak dalszych planów

Decyzja Raweckiego miała wyniknąć ze sprzeciwu wobec panującej sytuacji w piłkarskim WKS-ie. Domagał się on przede wszystkim natychmiastowego zwolnienia obecnego prezesa klubu, Patryka Załęcznego, ale też, ogólnie ujmując, nie zgadzał się z sytuacją, jaka panuje w zarządzie Śląska. Oprócz tego, w klubie znajduje się wielu pracowników namaszczonych przez samego Sutryka – m.in. tych, którzy brali udział w aferze z Collegium Humanum, związaną z kupowaniem dyplomów. Wśród nich jest brat jednego z dyrektorów magistrackich. Nie byłoby nic złego, gdyby nie zapisy w jego umowie – zarabia 10 tysięcy złotych miesięcznie, przy czym ma prawo do… nie przychodzenia do pracy! Torz jednak nie zdecydował się ujawnić jego nazwiska.

Według informacji wrocławskiego dziennikarza, pieniądze w kasie klubu mają skończyć się już w kwietniu tego roku. Powoływał się także na doniesienia Piotra Potępy, który mówił o zaległościach w wypłatach dla piłkarzy Śląska. Wkrótce potem te informacje zostały potwierdzone przez biuro prasowe WKS-u. Mimo braku płynności finansowej i niewypłaconych premii klubowi paradoksalnie nie przeszkadzają sowite wynagrodzenia. Z tego co Torz podał w tym filmiku, to Ante Šimundža i jego sztab zarabiają łącznie… aż 300 tysięcy złotych. Nie rocznie. Miesięcznie.

Co z przyszłością Śląska?

Na chwilę obecną nic nie jest pewne. Klub stoi na krawędzi upadku, a ani Sutryk, ani Załęczny nie mają pomysłu, jak to odkręcić. Mało tego, mogłoby się wydawać, że nawet im na tym nie zależy. Starczy powiedzieć, że w wywiadzie z Interią Torz, który jest zapalonym kibicem Śląska, nigdy nie widział Sutryka na meczach Trójkolorowych przed rozpoczęciem kampanii wyborczej – ani na Tarczyński Arenie, ani przy Oporowskiej. Pieniędzy nie ma, a runda wiosenna zbliża się wielkimi krokami. To żadna tajemnica, że Śląsk potrzebuje na już konkretnych wzmocnień. Šimundža obecnie zapoznaje się ze składem i niewykluczone, że Słoweniec poprosi o jakiegoś dobrego zawodnika. I co w tej sytuacji? Załęczny pokaże pustą kieszeń w spodniach? Nie ma już czasu do stracenia.

Klub ze stolicy Dolnego Śląska potrzebuje natychmiastowych, radykalnych przemian, które przynajmniej zminimalizują skutki spadku do 1 Ligi. A ten na chwilę obecną wydaje się być nieunikniony, chociaż pamiętajmy, że w futbolu wszystko się może zdarzyć. Była szansa na prywatyzację po sezonie 2022/23, lecz od chęci ratowania klubu wygrała chciwość władz miasta. Wartość klubu została podniesiona do kolosalnych 50 milionów złotych, co odstraszyło chętnego na kupno inwestora.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,748FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ