Nie od razu Metropolitano zbudowano — początek sezonu Atletico

Początek sezonu w wykonaniu ekipy Diego Simeone nie należy do zachwycających, ale nikt nie nazwie tego okresu w Madrycie rozczarowaniem. W szkolnej skali dotychczasową kampanię 21/22 w wykonaniu Mistrza Hiszpanii oceniłbym na trzy z plusem. Co składa się na tę ocenę? Zapraszam do analizy.

Olbrzymie oczekiwania

Los Colchoneros weszli w ten sezon w nietypowej dla siebie roli — jako główny faworyt do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii. Real zdawał się mieć przed tym sezonem swoje problemy, sytuacja w Barcelonie przypominała stajnię Augiasza, a Sevillę ciężko było stawiać wyżej, niż obecnego triumfatora LaLigi. Kadra Atletico imponowała na tle rywali. Poza Saulem żaden z istotnych graczy nie opuścił Wanda Metropolitano, a zespół wzmocnili Antoine Griezmann, Rodrigo De Paul czy Matheus Cunha.

REKLAMA
Statystyki Griezmanna z jego pierwszego pobytu w Atletico.

Cholo dostał zatem kadrę o olbrzymim potencjale ofensywnym, a piłkarzami o wysokiej klasie można by obsadzić dwa zespoły. No i cóż, argentyński szkoleniowiec nie do końca potrafił z tego dobrobytu korzystać.

Niewykorzystany potencjał

Rojiblancos męczyli się na początku tego sezonu. Do zdobyczy punktowych mało kto mógł się przyczepić, jednak styl zdobywania punktów — tu było wiele do zarzucenia. Wspomnieć można choćby męczarnie przeciwko Elche, wydarte w 99. minucie zwycięstwo z Espanyolem czy też mecz przeciwko FC Porto. Spotkanie z portugalską drużyną było moim zdaniem najnudniejszym meczem tej edycji Champions League. Atletico poniosło też nieoczekiwaną porażkę na stadionie Deportivo Alaves, pozwalając gospodarzom na przerwanie serii sześciu przegranych i osiągnięcie pierwszego zwycięstwa w sezonie. Kibice Los Colchoneros mogli się tylko zastanawiać, gdzie został schowany potencjał ich drużyny.

Wydaje się jednak, że Simeone po prostu potrzebował czasu, bo poukładać klocki po swojemu. Od pewnego czasu w grze jego podopiecznych można zauważyć zwyżkę formy.

Chcemy grać w piłkę

Od momentu wspomnianej porażki na Mendizzoroza, w drużynie z Wanda Metropolitano coś drgnęło. O ile jeszcze zwycięstwo z Milanem zostało osiągnięte w dość kontrowersyjnych okolicznościach (dyskusyjna kartka Kessiego, bardzo dyskusyjna jedenastka w końcówce meczu), o tyle po meczu z Barceloną już nikt nie mógł mieć wątpliwości, że wygrał lepszy. Przeciwko Blaugranie podopieczni Cholo pokazali olbrzymią dojrzałość, wypunktowali słabości Barcy i odnieśli przekonujące zwycięstwo po koncercie Lemara, Suareza i Felixa.

Od tego spotkania mecze z udziałem Atletico stały się prawdziwymi widowiskami. Mecz na Wanda Metropolitano przeciwko Liverpoolowi? Emocjonujący od pierwszej do ostatniej minuty. Remis z Realem Sociedad? Osiągnięty po fantastycznej pogoni w drugiej połowie. Rywalizacja z Betisem? Absolutna dominacja mistrza Hiszpanii zakończona wynikiem 3:0. Nie w każdym meczu drużynie z Madrytu udawało się sięgać po pełną pulę. Sama gra Los Colchoneros potrafiła jednak wywoływać uśmiech na twarzy.

Cieniem na tym wszystkim kładą się dwa spotkania: rozczarowujący remis z Levante oraz przede wszystkim tragiczny rewanż na Anfield. The Reds zdeklasowali na swoim boisku drużynę Simeone, w czym nie pomogła idiotyczna czerwona kartka dla Felipe.

Obrona? Obrońmy się wynikami

Wspominając o brazylijskim obrońcy, nie sposób zapomnieć o całej grze defensywnej Atleti. Ten sezon pokazuje, że mit o arcytrudnej do sforsowania defensywie Atletico należy włożyć między bajki. W lidze Rojiblancos stracili już 10 bramek w 11 spotkaniach, w Champions League sam Liverpool strzelił madrytczykom 5 goli w dwóch meczach. Defensywa Atletico przecieka, a poszczególnym zawodnikom niejednokrotnie zdarzają się głupie indywidualne błędy (w czym przodują Felipe i Hermoso, ale nawet Jan Oblak miał słabszy mecz przeciwko Sociedad).

Drużynie niejednokrotnie brakowało w defensywie lidera z prawdziwego zdarzenia i taką rolę mógłby pełnić Stefan Savić. Z Czarnogórcem na boisku Los Colchoneros osiągają najlepsze rezultaty — gdy Savić jest na boisku, średnia punktów zdobywanych na mecz wynosi 2.22 i jest najwyższa w zespole (poza Saulem, który jednak zanotował tylko trzy występy). Czarnogórzec miewa jednak problemy zdrowotne i kibicom Los Colchoneros nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za jego zdrowie.

REKLAMA

Jak już wcześniej wspominałem, problemem Atletico była również gra ofensywna, niejednokrotnie męcząca dla oka. Tu jednak widać poprawę w trakcie trwania sezonu, a zawodnicy tacy jak Griezmann czy Felix zdają się prezentować coraz wyższą formę.

W spotkaniu z Betisem Joao Felix zanotował pierwsze trafienie w tym sezonie.

Wiele do wygrania

No ale właśnie, choć wypunktowałem sporo mankamentów w postawie mistrzów Hiszpanii, to dalej ten sezon może być dla Atletico sukcesem na niejednym polu. W LaLiga piłkarze z Wanda Metropolitano od początku sezonu znajdują się w czubie tabeli, a w jedenastu spotkaniach zanotowali tylko jedną porażkę. W Lidze Mistrzów sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, wciąż jednak ekipa Simeone ma wszystko w swoich rękach. Rojiblancos, by spokojnie awansować z grupy, powinni wygrać mecze z Milanem i Porto. Do obu spotkań przystąpią w roli faworyta.

Przed Atletico ważne mecze w Lidze Mistrzów, być może kluczowe dla oceny tego sezonu. Zważywszy na niezwykle płaską tabelę LaLiga, również na tym froncie drużyna z Madrytu nie może sobie pozwalać na potknięcia. Nadal jednak ekipa Simeone ma przede wszystkim wiele do wygrania, bo przy ustabilizowaniu formy Los Colchoneros stać na bardzo wiele. Jedynie od samej drużyny zależy, czy będzie umieć z tych możliwości skorzystać.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ