Graham Potter rozpoczął przygodę z Chelsea podobnie, jak Thomas Tuchel – od remisu. Anglika debiut przypadł jednak na mecz w Lidze Mistrzów. 1:1 z RB Salzburg na Stamford Bridge może martwić kibiców The Blues, ale tak to już jest ze zmienianiem trenera w trakcie sezonu. Na początku trzeba uzbroić się w cierpliwość. Sama gra zespołu miała jednak podstawy, aby być optymistą.
Wszyscy znający Grahama Pottera zastanawiali się w jakim ustawieniu wyjdzie dziś jego Chelsea.
Nowy menadżer przeprowadził kilka zmian względem tego, jak zespół ustawiał Thomas Tuchel. Kluczowy w tej całej układance był Raheem Sterling. Pewnie przeczytaliście gdzieś, że Anglik został ustawiony na lewym wahadle, ale to nie do końca prawda. W fazie posiadania piłki rozciągał grę i ustawiał się bardzo szeroko, a w defensywie The Blues przechodzili na grę 4-4-2. Reece James cofał się do linii obrony, a Sterling pressował wyżej. Inne zmiany w porównaniu z Tuchelem? Spośród dwóch środkowych pomocników tylko Jorginho był ściśle przywiązany do pozycji. Kovacic natomiast często tworzył przewagę po lewej stronie. Przed meczem mogliśmy zakładać, że dużo zadań ofensywnych przypadnie Cucurelli, ale Hiszpan rzadko dawał wsparcie Sterlingowi. Po drugiej stronie z Reecem Jamesem współpracował Mason Mount.
W pierwszej połowie ciężko to było jednak zauważyć, ponieważ gospodarze całą swoją grę opierali na Raheemie Sterlingu. Dopiero, kiedy były zawodnik Manchesteru City otrzymywał piłkę to coś się zaczynało dziać. Anglik robił wiatr, wygrywał pojedynki z obrońcami Salzburga, ale momentami wyglądało to tak, jakby zespół był skazany tylko na niego. I to właśnie Sterling zdobył pierwszego gola za kadencji Grahama Pottera, ale efektem była akcja przeprowadzona drugą stroną boiska tuż po zmianie stron. Mason Mount zrobił przewagę, dostał podanie od Reece’a Jamesa i dograł w pole karne. Chelsea nie utrzymała jednak prowadzenia. Salzburg z gry miał bardzo niewiele. Kepa praktycznie miał bezrobotny wieczór. Aż do 75. minuty. Mistrz Austrii – jak to oni – po przechwycie wyprowadzili atak, a błąd popełni ten, po którym najmniej się tego spodziewaliśmy – Thiago Silva.
Problemy nie zniknęły po zatrudnieniu nowego trenera.
Grahamowi Potterowi nie udało się rozwiązać kłopotu z linią ataku. Dziś najsłabszymi i najbardziej bezbarwnymi punktami w ekipie The Blues byli Kai Havertz i Pierre-Emerick Aubameyang. Obaj przeszli obok meczu i nic dziwnego, że Graham Potter zdjął ich już po nieco ponad godzinie gry. Podobnie, jak za Tuchela – Chelsea nie potrafiła zagrać kombinacyjnych akcji przez środek. Możemy doceniać ekipę Matthiasa Jaissle, ponieważ nieźle się bronili, potrafili założyć pressing i agresywnie nacisnąć rywala, jednak na Stamford Bridge Chelsea powinna wygrywać takie mecze samymi umiejętnościami.
Pierwszy mecz nowego trenera to oczywiście pewne znaki czego możemy się spodziewać od jego zespołu, ale nie ma co rozliczać szkoleniowca za wynik. Oczywiście, sytuacja Chelsea w fazie grupowej Ligi Mistrzów jest trudna (1 pkt po tym, jak wcześniej przegrali z Dinamem Zagrzeb), aczkolwiek te kilka meczów na poznanie zawodników i zespołu nowy trener musi dostać.
***
Fanów Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej