Reprezentacja Polski rozpoczęła eliminacje do Mistrzostw Świata od zwycięstwa na Stadionie Narodowym z Litwą (1:0), ale taka wymęczona wygrana nie może być odebrana pozytywnie. Zespół Michała Probierza w Lidze Narodów oraz na EURO 2024 prezentował się słabo w defensywie, natomiast dawał sygnały i nadzieje, że ofensywa się lekko odblokowała. Po wypadnięciu dwóch kluczowych elementów nasza kadra nie potrafiła jednak tego potwierdzić.
Reprezentacja Polski w sprawdzianie z ataku pozycyjnego
Mecz z Litwą był dla reprezentacji Michała Probierza testem, do którego dawno nie podchodzili. Od meczów sparingowych przed EURO 2024, przez sam turniej, aż do Ligi Narodów, nasza kadra nie mierzyła się z rywalami wyraźnie słabszymi na papierze od nas. W 11 ostatnich meczach mieliśmy niższe posiadanie piłki od rywali. W żadnym spotkaniu Ligi Narodów nie utrzymywaliśmy się dlużej przy futbolówce od rywala. Na EURO 2024 również po każdym meczu kończyliśmy z niższym wskaźnikiem w tej statystyce. To samo było w sparingach przed turniejem w Niemczach (z Turcją i Ukrainą). Aby znaleźć ostatnie spotkanie, w którym mieliśmy wyższe posiadanie piłki od przeciwnika musimy cofnąć się o rok, do poprzedniego marcowego zgrupowania, gdy mierzyliśmy się w finale baraży z Walią oraz w towarzyskim spotkaniu z Estonią.
Mecze ze słabeuszami za kadencji Michała Probierza:
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) March 21, 2025
Wyspy Owcze – Polska 0:2
Polska – Mołdawia 1:1
Polska – Łotwa 2:0
Polska – Estonia 5:1
Polska – Litwa 1:0
Jedyne takie naprawdę konkretne i wysokie zwycięstwo to z Estonią, która od 27. minuty grała w dziesiątkę.
Michał Probierz mówił ostatnio, że kadra pod jego wodzą rozwinęła się w fazie posiadania piłki. Przez ostatni rok kadra miała wiele możliwości gry w ataku szybkim, ale przeciwko Litwie musiała pokazać ile potrafi w ataku pozycyjnym. I okazało się, że potrafi niewiele. Że pole do poprawy w tym obszarze jest bardzo duże.
Strzały, dośrodkowania, rzuty rożne? Są
Spotkanie z Litwą reprezentacja Polski skończyła z 61%-owym posiadaniem piłki. Taki wskaźnik widoczny był po pierwszej połowie i utrzymał się także po końcowym gwizdku sędziego. Rywal nie zagrał zgodnie z naszymi przewidywaniami, ponieważ nie zamierzali spędzać całego spotkania w obronie niskiej. Były momenty, w których próbowali utrzymać się dłużej przy piłce, były też takie, w których podchodzili wysokim pressingiem. Wprawdzie biało-czerwoni wymienili więcej podań na połowie atakowanej, a nie bronionej, ale nie była to wielka różnica (227 do 185).
Zespół Michała Probierza bardzo często szukał strzałów, ale niewiele z nich realnie zagroziło bramce strzeżonej przez Edvinasa Gertmonasa. Oddaliśmy 24 uderzenia, jednak aż 11 z nich padło zza pola karnego. Co gorsza, tylko jeden strzał został zakwalifikowany jako „duża okazja” (big chance). Współczynnik goli oczekiwanych (xG) wyniósł 1,73. 34 razy dośrodkowywaliśmy w pole karne, ale tylko 3 wrzutki były celne. Wywalczyliśmy także aż 11 rzutów rożnych. Jeśli już Litwa cofała się głęboko, i tak trudno było nam stworzyć dogodną okazję czy odnaleźć się w polu karnym przeciwnika.
Indywidualna przewaga? Brak
Frustrujące dla polskich kibiców mogło być wrażenie, że nasza kadra nie potrafi w żaden sposób stworzyć przewagi w ataku pozycyjnym – ani zespołowej, ani indywidualnej. Nie było widać, że nasi piłkarze grają w o wiele lepszych klubach i mają o wiele wyższe umiejętności. Momenty, w których udało nam się zawiązać udaną kombinacyjną akcję, która prowadziła do stworzenia sytuacji lub zrobić różnicę dzięki indywidualnej akcji moglibyśmy policzyć na palcach jednej ręki. Reprezentacja Polski w ataku pozycyjnym stosowała wczorajszego wieczoru najprostsze środki – strzały z dystansu i dośrodkowania. To jednak nic nowego, jeśli przypomnimy sobie początkowe zgrupowania Michała Probierza i rywalizacje z Mołdawią, Wyspami Owczymi, Łotwą czy Estonią.
🗣️ @BorekMati:
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) March 21, 2025
„Ja cały czas uważam, że mamy trzy razy lepszych piłkarzy niż Litwa, ale to nie znaczy, że mamy trzy razy lepszy zespół. I tu się trzeba zastanowić. Dlaczego selekcjoner Litwy potrafił spowodować, że ten zespół czyni postępy…”. pic.twitter.com/YMCqhsA3tN
Różnica była jednak w indywidualnościach. Podczas obecnego zgrupowania Michał Probierz musi radzić sobie bez dwóch fundamentalnych postaci reprezentacji podczas jego kadencji – Nicoli Zalewskiego oraz Piotra Zielińskiego. Selekcjoner na konferencji prasowej zaznaczał brak tego drugiego, który zawsze w środku pola brał grę na siebie, natomiast z przebiegu spotkania bardziej brakowało Zalewskiego. Przez ostatni rok to on był piłkarzem, który najczęściej robił indywidualną przewagę. W takich spotkaniach – gdy w środku jest niewiele przestrzeni do wykorzystania – trzeba liczyć na wygrywanie pojedynków przez graczy ustawionych w bocznych sektorach boiska. Nowy nabytek Interu zapewnia te elementy. Zalewski w biało-czerwonej koszulce regularnie potrafi mijać przeciwników dryblingiem i groźnie dośrodkowywać w pole karne. A w meczu z Litwą potrzebowaliśmy tylko i aż tyle.
Reprezentacja Polski bez liderów
Michał Probierz na lewym wahadle postanowił ustawić Przemysława Frankowskiego. Piłkarz Galatasaray przeszedł jednak obok meczu. Wprawdzie wykreował dwie szanse, ale nie wszedł w żaden drybling. Grał trochę na alibi; jakby nie wierzył w swoje umiejętności. Dopiero wprowadzenie bardziej przebojowego Jakuba Kamińskiego na lewą stronę przyniosło zamierzone efekty. To właśnie piłkarz Wolfsburga przyczynił się do zdobycia jedynej bramki tego dnia ścinając ze skrzydła do środka i zagrywając do Roberta Lewandowskiego. „Kamyk” nie tylko w tej akcji, ale generalnie przez całe 22 minuty, które przebywał na boisku pokazał coś, czego od wielu lat brakuje naszej reprezentacji – odwagi. Zwycięski gol wziął się właśnie z odwagi Jakuba Kamińskiego – wejścia w drybling, podholowania piłki, ściągnięcia na siebie uwagi obrońców i tym samym wykreowania przestrzeni dla Roberta Lewandowskiego, któremu oddał piłkę. To dlatego Nicola Zalewski prawie po każdym meczu zbierał najwięcej pochwał – bo grał odważnie.
GOOOOOOL! ⚽️ Polska wychodzi na prowadzenie w meczu z Litwą!
— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 21, 2025
𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈 🇵🇱
🔴🎥 Oglądaj mecz #POLLTU 👉 https://t.co/lpuvRNPtMW pic.twitter.com/c1FSsOVWJF
W środku pola Michał Probierz postawił na Jakuba Modera, Sebastiana Szymańskiego i Jakuba Piotrowskiego, który de facto wszedł do jedenastki za Piotra Zielińskiego. To oczywiście gracze o dwóch różnych profilach, dlatego też reprezentacji Polski również brakowało odwagi w środkowej strefie boiska. Odwagi w pokazaniu się do gry, chęci wzięcia na siebie odpowiedzialności za piłkę, próby minięcia kilku rywali podaniem. Pomocnik Interu w reprezentacji Michała Probierza takim zawodnikiem jest.
Mecz z Litwą potwierdził, iż Nicola Zalewski i Piotr Zieliński to kluczowi zawodnicy dla kreatywności naszej kadry. Zdobyliśmy 3 punkty, ale egzamin z gry został oblany. Na Maltę Michał Probierz będzie musiał poszukać nowych rozwiązań, aby brak dwójki z Interu nie był tak widoczny.