Nicola Zalewski z debiutem. Dwie twarze Atalanty

Czy jest życie po erze Gian Piero Gasperiniego? Takie pytanie mogło się pojawić tuż przed pierwszym domowym meczem Atalanty Bergamo w nowym sezonie. Miejsce zasłużonego Włocha zajął Ivan Jurić, którego reputacja po krótkich kadencjach w Southampton i AS Romie była poddawana w wątpliwość. Zadane pytanie wciąż jest aktualne. Na tle beniaminka La Dea zagrała dwie różne połowy. Natomiast Pisa może być bardzo zadowolona z pierwszego meczu na poziomie Serie A od 1991 roku, bowiem urwała faworytowi punkty.

Atalanta zaczęła spotkanie z zamiarem kontrolowania wydarzeń boiskowych. Nie było to zaskakujące, nie zaskoczyły też realia pierwszych minut, kiedy drużyna z Bergamo faktycznie posiadała piłkę i starannie budowała ataki. Prym w tym wiódł Charles De Ketelaere, który odciskał piętno na większości akcji tworzonych podaniami od linii obrony. Problem w tym, że były one przeprowadzane zbyt wolno.

REKLAMA

Natomiast Pisa szukała okazji do założenia wysokiego pressingu i tym samym wymuszenia błędów w rozegraniu. Kilka razy jej się to udało. Trzeba też przyznać, że przyjezdni byli skuteczni w swoich działaniach, potrafiąc nawet zamknąć zawodników Ivana Juricia na ich połowie. Ustawiali się kompaktowo, a także zawsze znajdowali się w odpowiednich miejscach, o odpowiednim czasie.

To poskutkowało w 26. minucie, kiedy dośrodkowanie z prawego skrzydła posłał Idrissa Toure. Znalazł nim Samuele Angoriego, a ten zgrał piłkę do środka, zmuszając Isaka Hiena do nieudanej interwencji, po której strzelił samobójczą bramkę. Wydawało się, że centrującemu Niemcowi zbyt dużo miejsca dał Nicola Zalewski. Polak zaliczył debiut w barwach Atalanty. Szkoda, że nie zachował się lepiej przy bramce na 0:1, bo oprócz tego w ofensywie pokazywał swoją bezczelność z piłką przy nodze, a w fazach defensywnych dokonywał poprawnych wyborów.

Strata gola nie podziałała szczególnie ożywczo na La Deę, napędziła za to piłkarzy w żółtych koszulkach. Ciężar gry przeniósł się bardziej na połowę ich rywali nie potrafiących poradzić sobie z dobrze zorganizowaną drużyną beniaminka. Gdy podopieczni Juricia trafiali już pod pole karne gości, brakowało im skuteczności w gąszczu nóg obrońców. Po pierwszych 45 minutach pachniało sensacją.

Kompletnie odmieniona Bogini

W szatni musiało paść sporo cierpkich słów, bo na drugą połowę gospodarze wyszli zdeterminowani, aby wyrównać. Nie zamierzali opuszczać połowy zajmowanej przez Pisę i przyniosło to skutek już w 50. minucie. Gianluca Scamacca ustawił sobie piłkę na prawej nodze i strzałem na dalszy słupek wyrównał stan rywalizacji.

Po bramce na 1:1 Atalanta nie spuszczała z tonu. Dobrą okazję miał Berat Djimsiti znaleziony przez lepszego w drugiej odsłonie spotkania Daniele Maldiniego, lecz uderzył nad bramką. Jeszcze lepszą szansę udało się stworzyć Scamacce, który po główce strzelił w poprzeczkę. Należy zaznaczyć, że dośrodkowanie posłał wtedy Zalewski. 23-letni debiutant powinien mieć dwie asysty, bo najpierw znalazł centrą wspomnianego Włocha, a później po jego zagraniu w świetnej sytuacji znalazł się Raoul Bellanova.

Czas leciał, a wynik się nie zmieniał. W 70. minucie piłkę meczową miał na nodze Daniele Maldini, który ostatecznie przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Cały jego występ można określić jako jeździectwo bez głowy. Młody potomek tych Maldinich talent niewątpliwie posiada, ale brakuje mu konkretności.

La Dea do końca meczu nie stworzyła sobie już tak dobrych okazji. Nie pomogły zmiany, choć obiecująco na boisku zameldował się Kamaledeen Sulemana. Ghańczyk wykazywał się chęcią wchodzenia w pojedynki, co najważniejsze – z powodzeniem. Pisa dotrwała do ostatniego gwizdka sędziego i podział punktów stał się faktem.

Atalanta – Pisa 1:1 (Scamacca 50′ – Hien sam. 26′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,047FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ