W połowie poprzedniego sezonu kreślili czarne scenariusze i musieli zakładać plan B, w którym budowę wielkiego Newcastle będzie trzeba rozpocząć od Championship. Dziś są jednak na drodze do pierwszej czwórki, czyli gry w Lidze Mistrzów w nadchodzącym sezonie. Newcastle jest rewelacją tego sezonu Premier League. Jaki sposób znalazł Eddie Howe na przebicie się do czołówki w najbardziej konkurencyjnej lidze świata? Przedstawiamy tajniki stylu gry Newcastle.
- W jaki sposób atakują?
- W jaki sposób bronią?
- Jak wygląda ich wysoki pressing?
- Jak wznawiają grę od bramki?
- Co ich wyróznia na tle innych zespołów?
- Kto jest kluczowym piłkarzem tej drużyny?
- Jak bardzo zmieniają swój sposób gry w zależności od rywala?
- Czym wyróżniają się przy stałych fragmentach gry?
- Dlaczego są jednym z najlepiej zarządzających wynikiem zespołów?
W tym tekście skupiliśmy się tylko i wyłącznie na boisku, wzięliśmy pod lupę styl gry Newcastle i rozłożyliśmy go na czynniki pierwsze. No to zaczynamy.
Z pressingu średniego do wysokiego
Zanim Newcastle stało się kandydatem do gry w Lidze Mistrzów w poprzednim sezonie już skrupulatnie się do tego przygotowywali i zanotowali spory progress. Wówczas ich gra opierała się jednak na reaktywnym systemie 4-5-1 i ustawieniu zasieków w okolicach linii środkowej. Newcastle było bardzo trudne do przełamania, traciło mało goli, rzadko posiadało piłkę, ale Eddie Howe wiedział, że celem zespołu musi być wejście na jeszcze wyższy stopień, więc wraz z nowym sezonem zmienił sposób bronienia. Jego Newcastle miało zostać zespołem agresywnym, rzucającym się rywalom do gardeł już przy ich polu karnym i odzyskującym wysoko piłkę. W tym celu z 4-5-1 w prosty sposób, przez wypchnięcie skrzydłowych wyżej, system w fazie defensywnej przerodził się w 4-3-3. Na efekty wcale nie trzeba było długo czekać. Od początku sezonu Sroki imponują wysokim i intensywnym pressingiem, który często prowadzi do odzyskania futbolówki na połowie rywala i zakończenia akcji strzałem.
Skalę zmiany stylu gry Newcastle najlepiej oddają liczby. W poprzednim sezonie w okresie pracy Eddiego Howe’a pozwalali rywalom średnio na 13,39 podań zanim podjęli próbę odbioru, co klasyfikowało ich na 14. miejscu w lidze. W obecnych rozgrywkach ligowych próba odzyskania piłki następuje średnio co 9,91 podań rywala, a to jest piąty najniższy wskaźnik w lidze (co oznacza, że Newcastle broni znacznie bardziej intensywnie i proaktywnie). Zespół Eddiego Howe’a jest również w czołówce, jeśli chodzi o przejęcia piłki w tercji ataku (6. miejsce w lidze). Kolejna statystyka, która pokazuje zmianę nastawienia Newcastle to wysokość linii obrony, która wyliczana jest ze średniej wszystkich działań defensywnych środkowych obrońców. W poprzednim sezonie było to 42,31 metra od własnej bramki (4. najniższy wynik w lidze), a w tym – 46,57 metra (5. najwyższy wynik).
Newcastle jest stworzone do pressingu
Sroki nie boją się grać wysokim i agresywnym pressingiem nawet przeciwko najsilniejszym zespołom. W ten sposób urwali punkty Manchesterowi City na początku sezonu oraz wygrali z Tottenhamem, Chelsea oraz Manchesterem United. W tym ostatnim spotkaniu, rozgrywanym w minioną niedzielę w szczególności zmiażdżyli przeciwnika pressingiem. Dość powiedzieć, że piłkarze Newcastle wygrali 6 z 7 pojedynków w polu karnym rywala! Co jeśli pressing zespołowi Eddiego Howe’a nie wychodzi? To zdarza się bardzo rzadko, aczkolwiek z Arsenalem po kilku nieudanych próbach odebrania piłki na połowie rywala cofnęli się do średniego pressingu i bardzo skutecznie bronili wywożąc bezbramkowy remis z Emirates Stadium.
Kluczem do skutecznej gry wysokim pressingiem w przypadku Newcastle jest charakterystyka zawodników. Eddie Howe stawia na wybieganych i dobrze przygotowanych fizycznie piłkarzy, dzięki czemu są w stanie grać na wyższej intensywności od większości zespołów Premier League. Środek pola z Bruno Guimaraesem, Willockiem i Longstaffem jest w stanie pokryć masę przestrzeni. Zespoły pressujące w ustawieniu 4-3-3 zazwyczaj angażują w pressing bocznego obrońcę, który wyskakuje do bocznego defensora rywali w momencie, kiedy zmierza do niego piłka (wówczas środkowy obrońca go asekuruje przejmując skrzydłowego) natomiast w Newcastle zdarza się, że doskakuje tam skrajny środkowy pomocnik. Ofensywna linia natomiast, niezależnie czy gra tam Isak czy Wilson, Saint-Maximin czy Joelinton, Almiron czy Murphy nie zatrzymuje się w pressingu. Eddie Howe zaprogramował również swoich podopiecznych na ciągłe szukanie okazji do skoku pressingowego. Kiedy rywal wycofa piłkę do bramkarza cały zespół błyskawicznie skraca pole gry i zmusza go do zagrania dalekiego podania.
Odzyskać piłkę – jeśli nie pressingiem to zebraniem drugiej piłki
No właśnie… dalekie podania i zbieranie drugich piłek. To drugi sposób Newcastle na odzyskanie futbolówki. Jeśli nie uda się tego zrobić bliżej bramki rywala to wówczas planem zespołu Eddiego Howe’a jest zamknięcie rywalowi opcji progresji gry krótkimi podaniami i zmuszenie go do próby bezpośredniego przeniesienia gry w stronę przedniej formacji.
Newcastle to odpowiada, ponieważ w linii obrony mają dwóch wieżowców – po lewej stronie 198-centymetrowego Dana Burna i mierzącego 195 cm Svena Botmana na środku. Partnerem Holendra jest niższy Fabian Schar (186 cm), ale Szwajcar również świetnie czuje się w grze w powietrzu. Cała trójka wygrywa ponad 65% pojedynków główkowych. Na prawej stronie obrony gra natomiast Kieran Trippier, który również nie ma problemów z grą w powietrzu (ponad 60% wygranych pojedynków). Ogólnie w tym sezonie Premier League jest tylko jedna drużyna z lepszą skutecznością w tym elemencie – Manchester City. Kiedy zaś rywale próbują zagrać piłkę za linię obrony to niemal zawsze czujny na przedpolu jest Nick Pope. Więcej interwencji poza polem karnym od Anglika w tym sezonie zanotował tylko bramkarz Leeds – Islan Meslier.
Nie zawsze jednak futbolówka pada łupem zespołu, którego zawodnik wygra walkę w powietrzu
Kluczowe jest więc zebranie drugiej piłki i linia pomocy Srok w tym aspekcie również się wyróżnia. Bruno Guimaraes, Willock, Longstaff oraz Joelinton (Brazylijczyk nawet grając na skrzydle często schodzi do środka, ale o tym później) to zawodnicy silni, szybcy, dobrze czytający grę, często wchodzący w pojedynki i potrafiący napędzić akcje zanim rywal się zorganizuje. Pomocnicy też zawsze mocno pracują w odbiorze, a obrońcy dobrze bronią własne pole karne. Słabym punktem, w który próbują celować rywale jest brak zwrotności lewego obrońcy Dana Burna, ale Eddie Howe często daje wsparcie Anglikowi w postaci Willocka i Joelintona przed nim, którzy potrafią zamknąć stronę i chronić Burna przed wystawianiem go na pojedynki z szybkimi skrzydłowymi. Zbierając razem wszystkie te elementy nie możemy się dziwić, że Newcastle straciło w tym sezonie najmniej bramek (20) i zachowało najwięcej czystych kont (13).
Prościej znaczy lepiej
Skoro Newcastle dobrze czuje się w zbieraniu drugich piłek to logicznie rzecz biorąc nie wykorzystuje tego atutu jedynie, kiedy rywal posiada futbolówkę. Sami również często nastawiają się na taką grę. Nick Pope średnio przy 70% wznowień z autu bramkowego posyła dalekie podanie na połowę rywala. Częściej takie środki stosują jedynie dwa zespoły – Brentford i Everton. Choć statystyka ta nie do końca oddaje prawdę, ponieważ często zdarza się, że po krótkim wznowieniu bramkarza obrońca posyła dalekie podanie to jednak 70% Pope’a jasno wskazuje w jaki sposób najczęściej Newcastle chce budować swoje ataki. Nie oznacza to, że zespół Eddiego Howe’a gra prymitywnie. Sroki potrafią zbudować akcje krótkimi podaniami, z wykorzystaniem Bruno Guimaraesa, ale w Premier League wiele zespołów bardzo dobrze zakłada pressing i Newcastle nie chce podejmować ryzyka mając w zespole potencjalne zapalniki przy rozegraniu (Pope, Burn, Longstaff; nie są to piłkarze źli technicznie, ale do najwyższego poziomu im brakuje).
Newcastle woli nastawić się na zebranie drugiej piłki w okolicach środkowej strefy i tam utrzymać się przy futbolówce, zepchnąć rywala do głębszej defensywy i budować atak pozycyjny. Przy charakterystyce ich piłkarzy taki sposób jest efektywniejszy. Kiedy rywal natomiast zostawia im miejsce w wyprowadzeniu piłki, ale nie cofa się głęboko to lubią wykorzystać przestrzeń za linią obrony korzystając z dokładnych dalekich podań Fabiana Schara, Svena Botmana, Kierana Trippiera czy Bruno Guimaraesa oraz szybkości zawodników z przodu.
Styl gry ofensywy Newcastle w liczbach
Taki styl gry Newcastle nie oznacza, że nie mają pomyłu na konstruowanie ataków pozycyjnych i tworzenie z nich sytuacji w momencie, gdy rywal postawi zasieki we własnej tercji obronnej. Ostatnie wyniki mogą sugerować, że Newcastle nie radzi sobie w takich sytuacjach, ale to efekt splotu kilku zdarzeń – braku skuteczności, zakończenia formy życia Miguela Almirona oraz absencji podstawowych zawodników. Koncentrując się na liczbach, Newcastle nie jest zespołem nastawionym na długie utrzymywanie się przy piłce. Ich posiadanie futbolówki w meczu wynosi średnio 51%. Zespół Eddiego Howe’a – jak można wywnioskować już z wyżej opisywanych cech – chce jednak jak najczęściej znajdować się z piłką blisko bramki rywala, a więc wskaźnik field tilt (procentowe działania w ofensywnej tercji w porównaniu do przeciwnika) wynosi 59%.
Newcastle nie jest jednak zespołem w typie np. Brentford, który mając piłkę dąży do jak najszybszego zakończenia akcji strzałem. Wprawdzie Sroki są trzecim zespołem ligi w liczbie bezpośrednich ataków i rzadko budują akcje wielopodaniowe (16. miejsce w klasyfikacji minimum 10-podaniowych ataków), jednak biorąc średnią liczbę podań podczas jednej sekwecji są w środku stawki. Może i Newcastle chciałoby grać bardziej bezpośrednio i szybko, ale rywale znają już ich moc i często zmuszają do ataków pozycyjnych.
Ataki pozycyjne oparte na skrzydłach
Analizując grę w ofensywie Newcastle trzeba jednak ten sezon podzielić na dwa etapy. Pierwszy, niedawno zakończony, kiedy w linii ataku Srok występowali Almiron, Wilson i Joelinton opierał się na kombinacjach w bocznych sektorach. Częściej aktywniejsza była prawa strona z Kieranem Trippierem, który z cyrklem w nodze dostarczał piłki w pole karne. Bardzo skuteczny był również Miguel Almiron. Paragwajczyk mocno korzystał na współpracy z Bruno Guimaraesem, który często schodził w boczny sektor. Zagranie ze skrzydła do Brazylijczyka i odegranie w pierwszym kontakcie do ścinającego ze skrzydła w pole karne w pełnym biegu Almirona to był typowy schemat Srok. Brazylijczyk robił to z taką precyzją, że rywale nie byli w stanie tego powstrzymać. Jednym podaniem potrafił wykiwać całą defensywę rywala. W ostatnim czasie schemat ten widzieliśmy rzadziej, ponieważ Newcastle grało słabsze mecze, nie potrafiło przejmować nad nimi takiej kontroli, a jedną z ofiar takiego stanu rzeczy stał się Almiron, który stracił skład.
Lewe skrzydło natomiast opiera się przede wszystkim na współpracy skrzydłowego nie z bocznym obrońcą, a skrajnym środkowym pomocnikiem. Nie oznacza to, że Dan Burn w ogóle nie podłącza się do akcji ofensywnych, aczkolwiek robi to rzadziej od Trippiera. Przewagę na lewej stronie tworzył natomiast Joe Willock. Anglik bardzo często wymieniał się pozycjami z Joelintonem, co było trudne do odczytania dla rywali i często prowadziło do złamania ich szyków. W tym sektorze również regularnie pojawiał się Bruno Guimaraes, który w podobny sposób przeszywał podaniami linię obrony przeciwnika.
Piszemy o tym w czasie przeszłym, ponieważ Eddie Howe ostatnio trochę pozmieniał w ofensywie Newcastle
Ofensywną trójkę w ostatnich trzech z czterech spotkań tworzyli Jacob Murphy (prawe skrzydło), Allan Saint-Maximin (lewe skrzydło) i Alexander Isak. Próbka na razie jest bardzo mała, więc ciężko dostrzec pewne schematy, natomiast widać, że w grze ofensywnej zespołu trochę się zmieniło. Na lewej stronie zespół korzysta z umiejętności dryblingu Allana Saint-Maximina, który potrafi stworzyć przewagę indywidualną wygrywaniem pojedynków. Można odnieść także wrażenie, że Newcastle częściej gra akcje przez środek, z wykorzystaniem „9-tki”. Callum Wilson broni się liczbami, ale nie jest typem napastnika, który ułatwi grę innym do tego stopnia, co wracający po kontuzji Isak. Szwed zalicza średnio prawie 10 kontaktów z piłką więcej od Anglika w przeliczeniu na 90 minut i kreuje prawie 0,5 sytuacji więcej. Isak spaja całą ofensywę dobrze kontrolując piłkę w tłoku i potrafi zawiązać małą, kombinacyjną grę ze swoimi kolegami.
Kluczowy zawodnik Newcastle? Bruno Guimaraes
Newcastle ma wielu ważnych zawodników, ale jest jeden, bez którego Eddie Howe nie może się obejść i nie potrafi go zastąpić. To Bruno Guimaraes. Brazylijczyk jest kluczowy dla swojego zespołu przy wyjściu spod pressingu (o ile zdecydują się robić to krótkimi podaniami), walce w środku pola, dyktowaniu tempa gry i konstruowaniu ataków pozycyjnych. Jest nieoceniony praktycznie w każdej fazie gry. O jego wpływie na zespół najlepiej świadczą rezultaty spotkań, w których brakowało Brazylijczyka. Bruno zabrakło łącznie w 6 meczach Premier League i zespół żadnego nie wygrał (4 remisy i 2 porażki). A – przypominamy – mówimy przecież o faworycie do TOP 4.
Choć teoretycznie Bruno Guimaraes gra jako „6-tka” to swoimi zachowaniami na boisku różni się od Rodrich, Fabinhów i Busquetsów tego świata. O ile oni odpowiadają przede wszystkim za regulowanie tempa gry i odzyskiwanie piłek, co ma przekładać się na kontrolowanie spotkania, tak Bruno ma znacznie szerszy zakres obowiązków (co przytoczyliśmy już opisując schematy ataków pozycyjnych Newcastle). Brazylijczyk jest znacznie bardziej mobilnym pomocnikiem. Częściej daje wsparcie kolegom w bocznych sektorach, podłącza się do ataku czy wchodzi w drybling w środkowej strefie boiska. Krótko mówiąc, człowiek-orkiestra.
Innowacyjne stałe fragmenty gry
We współczesnym futbolu coraz ważniejszą bronią ofensywną zespołów są stałe fragmenty gry i tego elementu Eddie Howe również nie zaniedbał. Wcześniej wspominaliśmy już o imponującym wzroście obrońców, więc Newcastle bez wątpienia ma kim straszyć w powietrzu. Posiadają również zawodnika, który potrafi dośrodkować piłkę idealnie w punkt. Kieran Trippier w obecnym sezonie wykreował najwięcej szans w całej Premier League zaraz po De Bruynie, a ponad polowa to efekt dośrodkowań ze stojącej piłki.
Jak to wygląda w liczbach? Newcastle strzeliło w obecnym sezonie 9 goli po stałych fragmentach gry (nie licząc rzutów karnych), co jest szóstym wynikiem w lidze. Zespół może jednak mówić o lekkim pechu, ponieważ wskaźnik goli oczekiwanych (xG) po dośrodkowaniach ze stojącej piłki wynosi aż 15,01 i jest najwyższy w Premier League. Sroki oddały także najwięcej uderzeń po SFG (152) i to mając duży zapas nad drugim Manchesterem City (118). Zespół Eddiego Howe’a ma też najlepszą konwersję rzutów rożnych (34,7%).
Newcastle ma wiele wariantów rozegrania kornerów. Dość często zdarza im się grać ów stały fragment „na krótko”, aby wykreować Trippierowi jeszcze lepszą pozycję do dośrodkowania. Często stosują też wariant z zagraniem „zawiesinki” na dalszy słupek, aby któryś z rosłych obrońców (zazwyczaj Burn) zgrał piłkę głową wzdłuż pola karnego. Możemy się spodziewać, że w następnym sezonie (albo jeszcze w tym) przytoczone liczby przełożą się na gole, a o sposobach Newcastle na stałe fragmenty gry zrobi się znacznie głośniej.
Zarządzanie wynikiem
Newcastle ma też… swoją ciemną naturę. Rzeczą, za którą zespół Eddiego Howe’a zbiera najwięcej krytyki jest gra na czas. Przed finałem Carabao Cup zwrócił na to uwagę Erik ten Hag przestrzegając sędziego przed nawykami Newcastle. Trener Manchesteru United nie mówił tego przypadkiem. W meczach Srok efektywny czas gry jest najniższy w całej lidze, a sędziowie doliczają średnio najwięcej minut. Przy korzystnym wyniku piłkarze potrafią stosować różne sztuczki, aby przerwy w grze były dłuższe niż powinny. Niemniej jednak, kradzież czasu to też element futbolu i w pewnym sensie Eddie Howe i jego podopieczni również zasługują na pochwały, iż potrafią naciągać reguły na tyle subtelnie, że mieści się to w granicach przepisów. W tym sezonie Premier League z pozycji wygrywającego stracili tylko 7 punktów (remis z Manchesterem City i West Hamem oraz porażka z Liverpoolem).
Newcastle przez ostatni rok zanotowało niezwykłą przemianę, którą świetnie widać w tabeli, ale jeszcze lepiej na boisku. Choć zrobili to z niemałą pomocą finansową to ich rozwój i tak jest o wiele szybszy niż zakładano. W Premier League żaden zespół w ostatnim czasie nie wystrzelił aż tak w górę. Jeśli Sroki utrzymają tempo to sami sobie wręczą wymarzoną nagrodę – powrót do Ligi Mistrzów.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej