Sezon dobiegł końca, a więc czas na podsumowania. Jedną z takich form zawsze jest najlepsza jedenastka minionych rozgrywek. Do swojej XI Premier League podszedłem w nieco inny sposób niż robi to wiele osób. Nie zobaczycie tutaj ustawienia 1-3-4-3 z jednym środkowym obrońcą, skrzydłowymi na wahadłach, bez defensywnego pomocnika i trzema „9-tkami”. Postarałem się wybrać swój skład tak, aby był w nim balans pomiędzy defensywą, a ofensywą i każdy piłkarz był ustawiony na swojej pozycji.
Bramkarz – Emiliano Martinez
Spośród bramkarzy, którzy zagrali ponad połowę meczów drugi najlepszy procent obronionych strzałów (76,3%), trzecia najwyższa liczba interwencji i trzeci bramkarz pod kątem czystych kont w Premier League. Emiliano Martinez udowodnił Arsenalowi, że się mylili nie chcąc zapewnić mu bluzy z numerem 1. Aston Villa cały poprzedni sezon miała problem z tą pozycją i wreszcie znalazła człowieka, który gwarantuje spokój między słupkami. Tutaj chyba nie ma większych wątpliwości, choć konkurencja też nie spała. Za poszczególne okresy można by wyróżnić Llorisa, Pope’a, Alissona, Mendy’ego, czy nawet Johnstone’a, ale najrówniejszy był zdecydowanie Martinez. Argentyńczyk trzymał wysoki poziom cały sezon.
Prawy obrońca – Vladimir Coufal
Kolejny nieoczywisty bohater. Szczerze mówiąc, w tym sezonie nie było żadnego znacząco wybijającego się ponad resztę prawego obrońcy. Joao Cancelo miał dobry sezon, ale często grał na lewej obronie. Podobnie James Justin. Trent Alexander-Arnold miał znakomitą końcówkę sezonu, ale wcześniej był pod formą. W naszej jedenastce stawiamy na klasycznego prawego defensora i Coufal pasuje tutaj idealnie. Gra odpowiedzialnie w defensywie, choć czasem brakuje mu szybkości i lepszego ustawiania. Jest za to bardzo wybiegany, wytrzymały, co przekłada się na liczby ofensywne. 7 asyst w debiutanckim sezonie to bardzo dobry wynik. Ponadto kluczowych podań spośród obrońców mają tylko TAA, Shaw, Robertson i jego klubowy kolega Cresswell. Czech często wykonuje dośrodkowania i jest w tym naprawdę dobry. Każda centra jest zawieszona na odpowiednim pułapie i zagrana z odpowiednią siłą. Średnio co czwarta trafia do kolegi z zespołu.
Duet środkowych obrońców – Ruben Dias i John Stones
Stawiamy na zgranie, a mistrzostwo Manchesteru City ma twarz tego właśnie duetu. Od grudnia śrubują statystyki czystych kont, kiedy zaczynają mecz wspólnie. Ruben Dias stał się szefem obrony The Citizens niemal od pierwszego dnia na Etihad, a przy nim odżył John Stones. Ekipa Pepa Guardioli zachowała najwięcej czystych kont i straciła najmniej bramek w Premier League. Liczby te byłyby pewnie jeszcze bardziej imponujące, gdyby Anglik i Portugalczyk grali ze sobą częściej. Obaj także są zagrożeniem po stałych fragmentach gry. Ruben Dias do dorobku Manchesteru City dołożył skromną jedną bramkę, z kolei Stones aż cztery.
Lewy obrońca – Luke Shaw
Fajny sezon rozegrał Robertson, Cresswell, czy Ben Chilwell, ale nikt z lewych obrońców nie miał podjazdu do Luke’a Shawa. Obrońca Manchesteru United zrobił niewiarygodny sezon podczas tej kampanii. Po transferze Alexa Tellesa pojawiały się głosy, że będzie tylko zmiennikiem Brazylijczyka. Tymczasem konkurencja tak zadziałała na Anglika, że nikt teraz nie wyobraża sobie bez niego podstawowego składu Czerwonych Diabłów. Jeśli Shaw spojrzy w swoje liczby to może mieć pretensje do kolegów, że zaliczył tylko 5 asyst, bowiem wykreował on aż 72 szanse (2. wynik wśród obrońców). Atuty Shawa nie ograniczają się jednak tylko do kreacji. Poprawił się także w grze defensywnej i świetnie potrafi zdobywać przestrzeń z piłką przy nodze. Obecnie to obrońca kompletny.
Defensywny pomocnik – Wilfred Ndidi
Wybrałem ustawienie 1-4-2-3-1, więc w dwójce „pivotów” potrzebujemy jednego zawodnika, który będzie odpowiedzialny za destrukcje. A spośród piłkarzy o takiej charakterystyce świetny sezon rozegrał Ndidi. Trochę szkoda, że opuścił część meczów z powodu kontuzji, ale kiedy był na boisku niemal zawsze wyglądał świetnie. Średnio na 90 minut 7 razy odzyskuje piłkę (odbiory + przechwyty), co jest najlepszym wynikiem spośród zawodników, którzy rozegrali ponad 10 meczów. Nigeryjczyk, jak nikt inny w lidze potrafi wyłączyć z gry danego przeciwnika, a z piłką przy nodze też wie jak się zachować. Jeśli chodzi o typowych defensywnych pomocników na wyróżnienie zasługują też Declan Rice, czy Yves Bissouma.
Środkowy pomocnik – Ilkay Gundogan
Drugi pomocnik to w naszym składzie będzie klasyczny box-to-box. Wszechstronny i potrafiący regularnie trafiać do siatki. Oprócz Gundogana rozpatrywałem tutaj jeszcze dwie kandydatury: Tomasa Soucka i Stuarta Dallasa. Jednak ciężko pominąć w jedenastce sezonu najlepszego strzelca mistrza Anglii. Gdyby Gundo nie włączył trybu „bestii” podczas kontuzji De Bruyne to Obywatele nie odjechaliby tak reszcie stawki w okolicach lutego. Niemiec to idealny zadaniowiec. Potrafi zagrać jako głęboko cofnięty rozgrywający, typowy środkowy pomocnik, a nawet fałszywa „9-tka”.
Prawy pomocnik – Mohamed Salah
To nie był najlepszy sezon Egipcjanina w Premier League, ale fakty są takie, że bez jego bramek Liverpool nie zakończyłby sezonu w pierwszej czwórce. Mimo tego, że bez trudu przypomnimy sobie liczne pudła Salaha w tym sezonie to on przez cały czas utrzymywał się w czołówce najlepszych strzelców ligi. Co ciekawe, współczynnik xG (goli oczekiwanych) pokazuje, że skrzydłowy Liverpoolu „powinien” strzelić o około 3 gole mniej, a konwersja dużych okazji też nie wskazuje, jakoby marnował wiele dogodnych sytuacji. Czyżby Salah przez poprzednie lata swoją grą tak wysoko zawiesił sobie poprzeczkę oczekiwań, że zapamiętujemy przede wszystkim jego gorsze występy? Być może. Tak, czy inaczej – w naszej jedenastce jest miejsce dla Egipcjanina.
Ofensywny pomocnik – Bruno Fernandes
To głównie przez niego zdecydowałem się na ustawienie 1-4-2-3-1, a nie 1-4-3-3. Bruno od transferu na Old Trafford zawsze gra jako centralna „10-tka”. I choć jego swoboda przemieszczania się i zejścia w boczne strefy boiska sugerują, że jako pół-lewy bądź pół-prawy pomocnik też by sobie poradził to mam pewne wątpliwości, co do gry w defensywie. Dla wielu Fernandes to gracz sezonu i MVP całej ligi, więc miejsce w jedenastce należy mu się z urzędu. 18 goli i 11 asyst w Premier League. Piłkarz miesiąca w listopadzie i grudniu. W zasadzie on co mecz ratował posadę Solskjaera jesienią.
Lewy pomocnik – Heung-min Son
Koreańczyk zaliczył znakomite wejście w sezon i prawie każdy strzał zamieniał wówczas na gola (w całym sezonie 17 goli z xG 9,24, największa różnica „na plus” spośród wszystkich zawodników). Potwierdził teorię, że jest jednym z najlepszych egzekutorów w całej Premier League, a w dalszej fazie rozgrywek zaczął też obsługiwać kolegów świetnymi dograniami. Son ma niemal wszystko, czego oczekuje się od skrzydłowego. Gole, asysty, wygrywanie pojedynków, wyjście do podania na wolne pole, dobrze gra obiema nogami, przez co jest bardziej nieprzewidywalny dla obrońców. Mocnym kandydatem do obsadzenia tej pozycji był także Jack Grealish, ale kontuzja, przez którą stracił 13 meczów (1/3 sezonu) skłoniła mnie do wyboru Koreańczyka.
Napastnik – Harry Kane
I skłonił mnie także Harry Kane. Wiemy, jak Anglik dobrze rozumie się z Sonem. W tym sezonie ustanowili nowy rekord Premier League pod względem liczby goli, w których jeden asystował drugiemu. Rozumieją się bez słów. Co do samego Kane’a – najlepszy strzelec i najlepszy asystent ligi. Czy trzeba coś więcej dodawać? Może tylko to, że grał w Tottenhamie, co jeszcze mocniej podkreśla skalę tego osiągnięcia. Kane był twórcą i tworzywem, często jednoosobową armią z przodu. Na jego plecach Tottenham wczołgał się do europejskich pucharów. Patrząc na sezon Spurs i samego Kane’a nic dziwnego, że Anglik poszukuje nowych wyzwań.