Najgorsze dopiero przed Jagiellonią. 5 wniosków po 8. kolejce Ekstraklasy

Przez przerwę reprezentacyjną zdążyliśmy się stęsknić za naszą ligą, ale na szczęście wróciliśmy już do grania. W 8. kolejce Ekstraklasy rozegranych zostało tylko 8 spotkań, ale wątków do omówienia nie brakuje. Po minionym weekendzie bierzemy na tapet: fundament Motoru pod utrzymanie, pomysł GKS-u na Ekstraklasę, trudny czas Jagiellonii, rywali pasujących Rakowowi oraz współczucia dla Vukovicia.

Motor ma fundament do utrzymania Ekstraklasy w Lublinie

8. kolejka Ekstraklasy rozpoczęła się w Lublinie, gdzie kibice po raz pierwszy od 32 lat zobaczyli zwycięstwo Motoru w Ekstraklasie. Zespół Mateusza Stolarskiego pokonał Górnika Zabrze (1:0). Motorowcy potwierdzili wrażenie z pierwszych kolejek – które zostało zatarte przez wysoką porażkę z Legią na Łazienkowskiej (2:5) – że są drużyną bardzo dobrze zorganizowaną bez piłki. W siódmym meczu w Ekstraklasie zachowali czwarte czyste konto. Wcześniej często musieli zadowolić się podziałem punktów, ponieważ sami nie potrafili znaleźć drogi do bramki, ale w piątkowy wieczór ta sztuka się udała.

REKLAMA

Motor przeciwko Górnikowi nie bał się wyjść wysokim pressingiem i skutecznie utrudniał rywalom budowanie akcji oraz przedostanie się za linię środkową boiska. Kiedy im się to udawało podopieczni Mateusza Stolarskiego cofali się jednak do niskiej obrony, przechodząc z ustawienia 4-3-3 na 5-4-1 (to ich standardowy ruch; w linię defensywy wchodzi „6-tka”). Szczelna defensywa lublinian to nie tylko efekt systemowy, ale także dobrej dyspozycji indywidualnej. Znakomicie po powrocie do Ekstraklasy odnalazł się Sebastian Rudol, który jest szefem obrony Motoru, a dobrze spisuje się także bramkarz, Ivan Brkic. Mateusz Stolarski wprowadził zespół do najwyższej klasy rozgrywkowej z wypracowanym już solidnym fundamentem w walce o utrzymanie.

Motor Lublin 1:0 Górnik Zabrze

GKS Katowice też ma pomysł na Ekstraklasę

Zabrakło kilku minut, aby zwycięstwo odniósł także inny beniaminek, GKS Katowice. Zespół Rafała Góraka stracił bramkę na 2:2 z Widzewem w doliczonym czasie gry. Całościowo benuiaminek skutecznie przeciwstawił się jednak rywalom. Wyraźnie słabsi byli przez pierwsze około pół godziny gry, w których przyjezdni prezentowali bardzo wysoki poziom kultury gry i z łatwością mijali pressing GieKSy. Mimo problemów gospodarze nie wycofali się jednak na własną połowę, a nadal kontynuowali grę zgodną ze swoim modelem i to przyniosło efekty. Jeszcze przed przerwą niespodziewanie wyszli na prowadzenie, ale dojrzałość w grze pokazali przede wszystkim w drugiej połowie.

Katowiczanie bardzo dobrze zarządzali wynikiem. Mieli jedną bramkę zaliczki, ale z przebiegu gry nie sposób było się zorientować, która drużyna potrzebuje gola. Zespół Rafała Góraka cały czas grał wysokim pressingiem i starał się utrzymywać grę jak najdalej od własnej bramki. Widzew po zmianie stron praktycznie nie tworzył zagrożenia pod bramką Dawida Kudły. 7 strzałów, z czego 2 celne to dorobek bardzo dobrze świadczący o postawie GieKSy, ale najbardziej pozytywną recenzję wystawia im liczba kontaktów z piłką graczy Widzewa w atakowanym polu karnym – tylko 6 przez 45 minut. Pech chciał, że po strzale Jakuba Łukowskiego piłka wpadła do siatki, natomiast beniaminek ostatnimi meczami pokazuje, że wszedł do Ekstraklasy przygotowany na wyzwania, które stawia ta liga.

GKS Katowice 2:2 Widzew Łódź

Najgorsze dopiero przed Jagiellonią

Przed przerwą reprezentacyjną Jagiellonia Białystok przerwała serię sześciu porażek wygrywając z Widzewem. Wydawało się, że to symbol oddzielenia grubą kreską wcześniejszego słabego okresu, w którym mierzyli się z rywalami będącymi poza ich zasięgiem (Bodo/Glimt i Ajax). W ten weekend otrzymali jednak łomot od rozpędzonego Lecha. Dla kibiców to jasny sygnał – problemy Jagiellonii Białystok jeszcze się nie skończyły, a będą tylko narastać. Przez całą jesień będą musieli łączyć Ekstraklasę z Ligą Konferencji. Dojdzie zmęczenie, urazy, problemy ze zmotywowaniem się na wyjazdy do przykładowego Mielca.

Canal+ Sport w serwisie X

W klubie muszą być na to przygotowani, ponieważ to naturalna kolej rzeczy, gdy osiągnie się wynik tak bardzo ponad stan jak zdobycie mistrzostwa z zespołem, który sezon wcześniej z trudem utrzymał się w lidze. Dziś analizując nazwisko po nazwisku możemy dojść do wniosku, że żaden zawodnik Jagi nie gra obecnie na miarę swojego potencjału, ale przez to samo przechodziło wiele polskich klubów, które ostatnio awansowały do fazy grupowej europejskich pucharów.

Lech Poznań 5:0 Jagiellonia Białystok

REKLAMA

Raków jest ułożony pod rywalizację z najsilniejszymi rywalami

Do pierwszej przerwy reprezentacyjnej Raków nie potrafił strzelić bramki zespołowi, który nie jest beniaminkiem. Czyste konta przeciwko zespołowi Marka Papszuna zachowywał Piast, Górnik, Lech i Cracovia. Pierwszą bramkę drużynie, która w poprzednim sezonie także grała w Ekstraklasie częstochowianie strzelili Legii i z Łazienkowskiej wywieźli komplet punktów, wygrywając 1:0. O ile Raków męczy się z przeciwnikami słabszymi od nich na papierze, tak w rywalizacjach z bezpośrednimi konkurentami do mistrzostwa Polski radzą sobie znacznie lepiej. Wystawiając drużynie notę w skali 1-10 za występy w poszczególnych meczach najwyższe recenzje powinni zebrać za spotkania z Lechem i Legią.

Canal+ Sport w serwisie X

Powód takiego stanu rzeczy jest prosty. Gdy Raków jest zmuszony przejąć inicjatywę, zaprezentować wyższą kulturę gry omijając pressing rywala, czy też wykazać się kreatywnością w ataku pozycyjnym to pojawia się problem. Jeśli natomiast mają więcej przestrzeni atakując po odbiorze i mogą spędzić więcej czasu w defensywie – wygląda to lepiej. Niemniej jednak, w Częstochowie nie ukrywają, że celem jest mistrzostwo, a w tej misji kluczowe jest regularne ogrywanie słabszych. Na tym polu Raków musi się poprawić.

Legia Warszawa 0:1 Raków Częstochowa

Aleksandarowi Vukoviciowi pozostaje współczuć

Bez wielkich nakładów finansowych zbudowałeś zespół, który po siedmiu kolejkach obecnego sezonu zajmował 3. miejsce. Który pokonał Legię na Łazienkowskiej oraz Raków w Częstochowie. Z solidnych ligowców stworzyłeś jedną z najlepiej zorganizowanych drużyn w grze bez piłki, w której różnicę robili młodzi Polacy – Ariel Mosór, Arkadiusz Pyrka przesunięty z twojej inicjatywy na prawą obronę oraz Michael Ameyaw, który pod twoim okiem zrobił ogromny postęp. Pod koniec okienka transferowego do klubu puka jednak Raków i zabiera dwójkę z tych zawodników – Mosóra oraz Ameyawa.

Aleksandar Vukovic znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Stracił kluczowe ogniwa dla ewentualnych szans Piasta w walce o miejsce premiowane grą w europejskich pucharach. Z drugiej strony, o potrzebie zastrzyku finansowego dla Piasta mówiło się już od dłuższego czasu, więc „Vuko” musiał być przygotowany na sprzedaż wyróżniających się graczy. Zdolność do adaptacji to jedna z ważniejszych cech trenerów i 45-latek będzie musiał teraz się wykazać. W meczu z Puszczą (1:1) było widać, że Piast jest osłabiony i brakuje im indywidualnej jakości z przodu. Jeśli Vukovic poradzi sobie z tym problemem już nie powinniśmy mieć wątpliwości, że to bardzo dobry trener w realiach Ekstraklasy.

Co jeszcze działo się w 8. kolejce Ekstraklasy?

  • GKS Katowice i Motor to nie jedyne beniaminki, których pochwalimy po 8. kolejce Ekstraklasy. Lechia pokonała Radomiaka (1:0), odniosła drugie zwycięstwo z rzędu i opuściła strefę spadkową.
  • Szans na wyjście ponad kreskę nie otrzymali w tej kolejce Śląsk oraz Stal. Mecz pomiędzy tymi zespołami zaplanowany na poniedziałek został przełożony z powodu intensywnych opadów deszczu we Wrocławiu.
  • Zmiana trenera w Koronie – przynajmniej krótkoterminowo – przyniosła świetne efekty. Kielczanie wygrali u siebie z Zagłębiem (2:0) przedłużając serię meczów bez porażki do czterech.
  • Cracovia po raz kolejny potwierdziła, że przeciwko zespołom z czołówki czuje się jak ryba w wodzie. Na własnym stadionie zespół Dawida Kroczka wygrał z Pogonią (2:1) i dzięki porażce Legii awansował na pozycję wicelidera.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,637FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ