Na start bardzo długiej soboty z Premier League Southampton stanęło przed czwartą szansą na pierwsze punkty po powrocie do Premier League. Święci na własnym stadionie podejmowali Manchester United, który w dwóch ostatnich kolejkach poniósł dwie porażki – z Liverpoolem oraz Brighton.
Przez pierwsze pół godziny wydawało się, że to może być dzień, w którym gospodarze wreszcie zdobędą punkty
Russel Martin w trakcie przerwy reprezentacyjnej najprawdopodobniej doszedł do wniosku, że jego zespół ma większy potencjał grając na czwórkę obrońców. Gospodarze od początku sprawiali lepsze wrażenie i mieli optyczną przewagę. Potrafili podejść pod pole karne przeciwnika, ale brakowało ostatniego podania, aby kreować sobie dogodne szanse. Kibice Manchesteru United mogli po raz kolejny przeżywać deja vu. Jest początek trzeciego sezonu pracy z tym samym trenerem. Ich zespół przyjechał na stadion beniaminka i przez pierwsze pół godziny miał problem z wyjściem za połowę, oddał trzy strzały, a rywale wymienili ponad dwa razy więcej podań na połowie atakowanej. To fragment, który nie jest niczym nowym, a powtarza się bardzo często. Nawet z najsłabszymi ekipami w Premier League.
Southampton mogło wyjść na prowadzenie, ale w 33. minucie uderzenie z rzutu karnego Camerona Archera obronił Andre Onana. To był punkt zwrotny tego spotkania, ponieważ 120 sekund później goście objęli prowadzenie po rzucie rożnym i strzale głową Matthijsa de Ligta. Strzelony gol ułatwił grę Czerwonym Diabłom i jeszcze przed przerwą Marcus Rashford podwyższył na 2:0.
Druga połowa – z perspektywy widza – była już czekaniem na końcowy gwizdek
Manchester United rozpoczął dość mocno. Zespół Erika ten Haga znalazł sposób na ominięcie dwóch pierwszych linii pressingu rywali często zawiązując małą grę na lewej stronie, zmieniając ciężar gry na prawe skrzydło i szukać tam przewagi liczebnej. Szybko jednak dynamika ataków Czerwonych Diabłów spadła, a postawili na kontrolę meczu i sprawdziło się to celująco. Southampton w drugiej połowie było już bezradne. Nie oddali nawet żadnego strzału w kierunku bramki Andre Onany. W doliczonym czasie gry wynik meczu na 3:0 ustalił rezerwowy, Alejandro Garnacho.
Manchester United wykorzystał swój dobry moment, strzelił dwa gole, a potem spokojnie kontrolował spotkanie wykazując się odpowiednią dojrzałością. Nie możemy jednak zapominać o początkowych 30 minutach, w których wyglądali fatalnie, a przed bardzo trudną sytuacją obronił ich niewykorzystany rzut karny przez Camerona Archera. To był występ przypominający sezon 2022/23, a od tego czasu zespół powinien przecież zrobić progres.
Southampton 0:3 Manchester United (35′ de Ligt, 41′ Rashford, 90+6′ Garnacho)
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej