Xabi Alonso, Julian Nagelsmann, Ralf Rangnick oraz Julen Lopetegui. Żaden z nich nie zostanie następcą Thomasa Tuchela. Działacze Bayernu Monachium zdecydowali się na rozstanie z niemieckim szkoleniowcem 75 dni temu, jednak do dziś nie znaleźli chętnego, który przejąłby stery półfinalisty obecnej edycji Champions League. Co więcej, negocjacje i prowadzone rozmowy zaczęły przypominać nieśmieszną komedią pomyłek. Czy Bawarczycy nadal mają szanse na happy-end? Komu powinni złożyć ofertę, a kogo omijać szerokim łukiem?
Kto nie trafi do Monachium?
Wykreślmy nazwiska trenerów, którzy na 90% nie zwiążą się z Bayernem Monachium. Ruben Amorim zapowiedział, że pozostanie szkoleniowcem Sportingu. Zinedine Zidane zapytany przed dziennikarza SkySport czy zamierza poprowadzić Bawarczyków stanowczo zaprzeczył. Unai Emery przedłużył umowę z Aston Villą do 2027 roku. Roberto De Zerbi oznajmił publicznie, że zamierza kontynuować pracę w Brighton. Z długiej listy potencjalnych kandydatów możemy więc śmiało wykreślić większość nazwisk. Oczywiście, być może veto w przypadku Zidane’a czy De Zerbiego zależy jedynie od odpowiedniej wysokości pensji, jednak Bawarczycy nie mają obecnie czasu na kolejne tygodnie przeciągania liny. Zmarnowano już zbyt wiele tygodni, a nowy trener jest potrzebny, by planować skład na sezon 2024/25.
Nowym medialnym faworytem jest Erik Ten Hag z Manchesteru United
Holender od dawna musi bowiem mierzyć się z krytyką za swoją pracę z Czerwonymi Diabłami. Co więcej, obowiązuje go jeszcze rok kontraktu z angielskim klubem. Zatrudnienie 54-latka jest pomysłem niezwykle nieoczywistym i trudno ocenić czy świadczy o geniuszu osób decyzyjnych czy ich nieodpowiedzialności. Pamiętajmy jednak o tym, że Ten Hag w latach 2013-15 prowadził rezerwy Bayernu. Zna klimat związany z bawarską drużyną. Ze sportowego punktu widzenia – taki ruch ma sens. Gorzej z tym, że do szczęścia potrzeba decyzji Manchesteru United, a tej możemy szybko nie poznać. Wydaje się, że takie negocjacje na ten moment są stratą czasu. Wszelkie źródła wskazują bowiem na to, że Holender będzie kontynuował współpracę z dotychczasowym klubem. Bayern to na ten moment intrygująca, ale jedynie alternatywa.
Oczywistą opcją dla Bayernu Monachium powinien być Hansi Flick
59-latek nie jest obecnie związany z żadnym pracodawcą, a zarazem w minionych miesiącach zgłaszał ochotę powrotu na ławkę trenerską. Nie udało mu się związać z FC Barceloną, jednak Bawarczycy także nie zdołali zatrudnić szkoleniowców z czołówki swojej listy życzeń. Zatrudnienie Flicka wydaje się rozwiązaniem bezpiecznym. Owszem, mówimy o człowieku, który zaliczył przykre rozczarowanie z kadrą narodową Niemiec. Pamiętajmy jednak o tym, że wcześniej świętował sukcesy z Bayernem, wygrywając praktycznie wszystko, co można było wygrać. Śledząc niemieckie media odnosimy wrażenie, że z Niemca robi się trenerskiego Nikodema Dyzmę. Owszem, coś tam wygrał, ale nie jest wcale taki dobry. Zresztą, nie potrafi przebudować składu… Takie sugestie są głupie, bowiem to Flick a nie Guardiola czy Ancelotti poprowadzili Die Roten do Pucharu Mistrzów. Na przebudowę składu nie było większych szans, bowiem to działacze odmawiali Flickowi środków na wzmocnienia.
Trzecią opcją powinien być naszym zdaniem Sebastian Hoeneß
Tak, 41-latek zadeklarował chęć dalszego prowadzenia VfB Stuttgart. Nie bez powodu w jego umowie z tym klubem wpisano jednak klauzulę odstępnego. Skoro w Monachium mogli marnować czas na bezproduktywne rozmowy z Rangnickiem, to dlaczego nie spróbować walko o angaż młodszego z Niemców? Max Eberl publicznie deklaruje, że szuka trenera, który byłby opcją na lata. Hoeneß to świetna opcja. Podobnie jak Ten Hag zna klub (także prowadził zespół rezerw). Pokazał swoją klasę budując znakomitą drużynę Stuttgartu. Jest stosunkowo młody, ale piłkarze mają do niego szacunek. Pochodzi z Monachium. Gdzie wady?
Głównym błędem działaczy pozostaje wiara w swoją nieomylność. Dziś powinni wybrać kilka opcji, rozpocząć poważniejsze rozmowy i wyczuć która z nich jest realna. Jeśli Hoeneß ma klauzulę odstępnego, to wystarczy przekonać samego szkoleniowca. Rozmowy z Ten Hagiem mają sens tylko wtedy, gdy jego odejście z Manchesteru United jest bliskie ogłoszenia. Flick również powinien być realną opcją. Działacze wydają się nie uczyć na błędach. Nastawili się na Xabiego Alonso, nie mając pewności czy ten w ogóle będzie zainteresowany. Skupili się na Julianie Nagelsmannie, gdy ten miał ciepłą posadę w kadrze narodowej i nie chciał składać żadnych deklaracji. To samo z Ralfem Rangnickiem. Przypomnijmy, minęło 75 dni od decyzji o rozstaniu z Tuchelem, a Bayern Monachium nadal jest daleki od znalezienia nowego trenera. Powoli kończą się już jakiekolwiek logiczne opcje…