Mo Salah czy No Salah? To pytanie dość często zadawali sobie gracze Fantasy Premier League zastanawiając się czy mieć w swoim składzie Egipcjanina. Trenerzy The Reds tego dylematu nie mieli, ponieważ Salah miał niekwestionowane miejsce w podstawowym składzie. W obecnym sezonie 33-latek w przeglądarkowej grze nie jest wart swojej ceny ze względu na bardzo słabą formę, ale odpowiedź na pytanie „Mo Salah czy No Salah” musi znaleźć Arne Slot wybierając podstawową jedenastkę zespołu. W ostatnich meczach szkoleniowiec stawiał na tą drugą opcję, a piłkarz głośno wyraził swoje niezadowolenie.
Mohamed Salah zagrał 45 minut w trzech ostatnich meczach
Mohamed Salah w ostatnich trzech meczach ani razu nie znalazł się w wyjściowym składzie. Zaczęło się od starcia z West Hamem w sobotę 29 listopada. Reprezentant Egiptu całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych, a Arne Slot logicznie tłumaczył to potrzebą odpoczynku już nie najmłodszego piłkarza. Gdy jednak w następnym spotkaniu z Sunderlandem, rozgrywanym w środę, nazwisko Salaha znowu nie pojawiło się na grafice prezentującej podstawową jedenastkę, jasne stało się, że nie chodziło tylko o rozsądne zarządzanie minutami Egipcjanina. Salah pojawił się na boisku na drugą połowę i zagrał 45 minut. W sobotnim starciu z Leeds ponownie wrócił jednak na ławkę i nie podniósł się z niej przez cały mecz.
Dla Mohameda Salaha było to już za dużo. Po spotkaniu przeciwko Leeds, w którym jego koledzy tylko zremisowali udzielił bardzo mocnego wywiadu, w którym zaognił całą sytuację. Zacytujemy kilka fragmentów:
- „Nie mogę w to uwierzyć, jestem bardzo rozczarowany. Tak wiele zrobiłem dla tego klubu, wszyscy widzieli to przez lata, zwłaszcza w zeszłym sezonie. Nie wiem, dlaczego znalazłem się na ławce rezerwowych. Czuję się, jakby klub zrobił ze mnie ofiarę”.
- „Zobaczymy, co się wydarzy. W głowie będę cieszył się meczem, bez względu na to, czy zagram, czy nie. Zobaczymy, co się wydarzy. To będzie na Anfield, pożegnam się z kibicami, pojadę na Puchar Narodów Afryki, bo nie wiem, co się stanie, kiedy tam będę.”.
- „Miałem dobre relacje z menedżerem. Nagle nie mamy żadnych relacji. Nie wiem dlaczego. Wydaje mi się, że ktoś nie chce mnie w klubie”.
- „Myślę, że gdybym był kimś innym w klubie, klub chroniłby tego zawodnika. Nie wiem, dlaczego znalazłem się w tej sytuacji. Tak wiele zrobiłem dla tego klubu. Nie muszę codziennie walczyć o swoją pozycję, ponieważ na nią zasłużyłem. Nie jestem większy od nikogo”.
Nie chcemy rozstrzygać kto ma rację w tym sporze
W futbolu funkcjonuje powiedzenie, że żaden zawodnik nie może być większy od klubu i śmiało można zastosować je w tym przypadku. Jeśli zespół jest w trudnej sytuacji i potrzebuje wyników „na już” to trener nie może ustawiać wyjściowego składu za zasługi. Liczy się tu i teraz. Niemniej jednak, czy Liverpool bez Mohameda Salaha jest obecnie lepszym zespołem niż z Egipcjaninem? Czy Arne Slot ma rację, trzymając poza boiskiem króla strzelców minionego sezonu Premier League, który po podpisaniu nowego kontraktu jest bez formy?
Mohamed Salah gra bardzo słabo
Nie jest tajemnicą, że Mohamed Salah w obecnym sezonie prezentuje zdecydowanie najniższy poziom, odkąd trafił do Liverpoolu. Gdybyśmy wraz z końcem poprzednich rozgrywek, rekordowych dla prawoskrzydłowego pod wieloma względami, mieli oszacować maksymalny możliwy zjazd Egipcjanina, prawdopodobnie bardzo niewielka część kibiców spodziewała się, ze może on upaść aż tak nisko. To pierwszy sezon Salaha w Premier League w barwach Liverpoolu, w którym (statystyki podajemy w przeliczeniu na 90 minut; źródło: FB Ref):
- Bierze bezpośredni udział przy golu rzadziej niż co 180 minut
- Oddaje średnio mniej niż 3 strzały
- Oddaje średnio mniej niż 1 strzał celny
- Jego odsetek uderzeń, które trafiają w światło bramki jest niższy niż 30%
- Jego współczynnik goli oczekiwanych (xG) wynosi mniej niż 0,5.
- Wskaźnik jego celności podań spadł poniżej 70%.
- Notuje mniej niż 7 kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika
- Jego skuteczność dryblingów wynosi mniej niż 35%
- Wygrywa mniej niż 0,9 dryblingu
Efektywność Mohameda Salaha pod bramką przeciwnika zdecydowanie spadła. Gdyby wydarzyło się to w poprzednim sezonie, można byłoby tworzyć teorię o braku umiejętności Slota, aby wykorzystać potencjał swojego najlepszego atakującego, natomiast Holender przed rokiem przecież tak dopasował sposób gry The Reds, że 33-latek rozegrał prawdopodobnie najlepszy indywidualny sezon piłkarza ofensywnego w erze Premier League. W letnim okienku transferowym Liverpool się jednak zmienił. Salah stracił zawodnika, z którym bardzo dobrze współpracowało mu się na prawej stronie, czyli Trenta Alexandra-Arnolda. Środkowym pomocnikiem grającym bliżej prawej linii bocznej był z kolei Dominik Szoboszlai, który w obecnym sezonie często funkcjonuje jako „zapchajdziura” (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu), ponieważ Slot chcąc pomieścić w składzie wszystkich ofensywnych zawodników, korzysta z uniwersalności Węgra.
Liverpool bez Salaha
W ostatnich trzech meczach, w których Mohamed Salah nie znalazł się w wyjściowej jedenastce to właśnie Dominik Szoboszlai na grafikach ze składem widnieje jako prawoskrzydłowy. 25-latek rzeczywiście nominalnie ustawiony był na tej pozycji, ale jego zadaniem było tworzenie przewagi w środku. Tym samym zostawiał prawe skrzydło dla bocznego obrońcy – Joe Gomeza (z West Hamem i Sunderlandem) oraz Conora Bradleya (z Leeds). Żaden z nich nie czuł się jednak komfortowo w tej roli (być może zadziałałoby to z Jeremiem Frimpongiem, ale Holender jest kontuzjowany).
Chcąc mieć kwartet pomocników w fazie posiadania piłki, bardziej naturalne wydawałoby się ustawienie „fałszywego skrzydłowego” po lewej stronie. Nie dość, że Florian Wirtz w Bayerze Leverkusen grał właśnie bliżej lewego skrzydła i zdarzało mu się nawet być najszerzej ustawionym zawodnikiem zespołu podczas ataków pozycyjnych, to lewi obrońcy w Liverpoolu (Robertson lub Kerkez) mają charakterystykę bardziej odpowiadającą trzymaniu szerokości. Kolejna rzecz – Cody Gakpo grający jako szeroko ustawiony lewoskrzydłowy również nie przekonuje. Holender stał się zawodnikiem bardzo przewidywalnym w zejściach do prawej nogi, a jego proces decyzyjny odbiega od standardów dla skrzydłowego na najwyższym poziomie. Zresztą, Arne Slot próbował już ustawienia Wirtza na lewym skrzydle i w takim układzie Liverpool zagrał bodajże swój najlepszy mecz w tym sezonie, wygrywając z Realem Madryt (choć trzeba przyznać, że były też słabe występy z Wirtzem na lewym skrzydle, jak dotkliwa porażka 0:3 z Manchesterem City).
Liverpool z Mo, a Liverpool bez Mo
Z Salahem w podstawowym składzie jest źle, ale bez niego wcale nie lepiej. Liverpoolowi brakuje zawodników, którzy będąc ustawionymi szeroko przy linii bocznej. zrobią indywidualną przewagę podczas ataków pozycyjnych. Współprace w bocznych sektorach boiska również nie są na właściwym poziomie. Wystawiając Mohameda Salaha na prawym skrzydle możesz mieć przynajmniej nadzieję, że – cytując klasyka – coś mu przeskoczy w głowie. Gdy z kolei trzymanie szerokości na prawej stronie powierzasz Gomezowi lub Bradleyowi kibice nie mogą mieć żadnych oczekiwań, ponieważ zdają sobie sprawę z charakterystyki tych piłkarzy (bardziej defensywna niż ofensywna). Zagrożenie jakie generuje Salah pod bramką przeciwnika znacząco spadło, natomiast reprezentant Egiptu wciąż nieźle wygląda w statystykach kreacji. Aż ciężko uwierzyć, że ten sezon jest dla niego najlepszy w liczbie podań w pole karne oraz podań prostopadłych spośród wszystkich na Anfield.
Naszym zdaniem odpowiedzią na postawione w tytule pytanie powinno być: „Mo Salah”, a zadaniem Arne Slota – odblokowanie Egipcjanina poprzez odpowiedni układ prawej strony. Obiecująco wyglądała współpraca z Curtisem Jonesem grającym na prawej obronie i Dominikiem Szoboszlaiem jako prawa „8-ka” pod koniec meczu z Sunderlandem oraz w spotkaniu z Nottingham Forest pod koniec listopada (statystycznie w wielu elementach jednym z najlepszych Salaha w tym sezonie). Nie wiadomo jednak, czy teraz – gdy Slot posadził 33-latka na ławce na trzy kolejne spotkania, a ten udzielił mocnego wywiadu – Salah już sam nie odpowiedział na wspomniane pytanie, a jego brak w kadrze na nadchodzące spotkanie Ligi Mistrzów z Interem jest tego potwierdzeniem.
