Miguel Almiron przebywa na St James’ Park już blisko 4 lata. Przez ten czas, zdecydowanie więcej razy słyszał ze strony kibiców Newcastle słowa krytyki i negatywne komentarze. Cóż, po części trudno było się temu dziwić. W ciągu 3,5 sezonu w Premier League (dołączył do anielskiego klubu w styczniu 2019 r.) uzbierał zaledwie 9 goli i 3 asysty. W żadnym z nich nie zgromadził więcej niż 4 bramek. Nie tego oczekiwano od ofensywnego zawodnika, grającego najczęściej na skrzydle. Dziś jednak sytuacja Almirona zmieniła się o 180 stopni. Paragwajczyk zaliczył tyle trafień, ile w najlepszej z minionych kampanii, tylko w ciągu kilku ostatnich tygodni. Miguel stał się nieoczekiwaną gwiazdą w drużynie Srok i jednym z kluczowych graczy w ekipie Eddiego Howe’a.
Almiron, jakiego wszyscy chcieli zobaczyć
Miguel Almiron przychodził do Newcastle United jako gwiazda Atlanty United i całej MLS. W sezonie zasadniczym w 2018 roku, reprezentant Paragwaju zgromadził na swoje konto 13 bramek i 11 asyst. Klub z Anglii wyłożył za niego 24 mln euro i pokładał spore nadzieje w talencie 25-letniego wówczas piłkarza. Niestety, wraz z transferem do Premier League, latynoska magia Almirona stopniowo przygasała. Paragwajczyk często przegrywał rywalizację o miejsce w podstawowym składzie z wieloma innymi zawodnikami. A kiedy już dostawał swoje szanse, w swoich występach bardzo często był bezbarwny albo marnował sporo dogodnych sytuacji.
Obecnie mamy przyjemność oglądać zupełnie inną wersję skrzydłowego Newcastle. Miguel Almiron uśmiecha się od ucha do ucha, a kibice uderzają się w pierś. 28-latek bez wątpienia przeżywa swój najlepszy okres na Wyspach. Jeszcze nie skończył się październik, a Miguel uzbierał już 5 trafień, czyli więcej niż w jakimkolwiek innym sezonie w Anglii. A ostatnie 4 mecze to prawdziwy popis umiejętności Paragwajczyka. Były to bowiem: dublet z Fulham, bramka z Brentford oraz gol z Evertonem na wagę 3 pkt. I to jest właśnie Miguel Almiron, na którego wszyscy czekaliśmy. Chłopak pełen fantazji, kreatywności, bawiący się piłką jak na gracza z Ameryki Południowej przystało.
Chwilowa zwyżka formy, czy początek czegoś więcej?
Szczerze chciałbym wierzyć, że nie jest to jedynie niekontrolowany przyrost formy, który równie niespodziewanie może zniknąć. W momencie, kiedy Newcastle brakuje jednego z najważniejszych piłkarzy w ofensywie, czyli Alana Saint-Maximina, Almiron wziął na siebie ogromną odpowiedzialność wejścia w jego buty. To on stał się showmanem, którego w akcji chcą oglądać tysiące kibiców. On zaczął zdobywać tak ważne z perspektywy klubu i jego samego bramki. Gdyby Miguel miał zaliczyć kolejną zapaść formy, cała jego ogromna praca i zaangażowanie poszłyby na marne. Natomiast jeśli skrzydłowy Srok będzie w stanie kontynuować znakomitą passę, to kto wie. Może nawet jego wiek nie stanie na przeszkodzie, aby trafić do jeszcze lepszego klubu niż Newcastle United.