Niedzielę z Betclic 1 Ligą rozpoczęliśmy w Legnicy gdzie miejscowa Miedź podejmowała na własnym stadionie Ruch Chorzów. Obie ekipy znajdowały się w górnej połowie tabeli i nie ukrywają swoich aspiracji do gry w PKO BP Ekstraklasie. Miedź świetnie wyglądała w ostatnich meczach i była minimalnym faworytem dzisiejszego meczu. Ruch Chorzów z Dawidem Szulczkiem na ławce powoli buduję „nową drużynę” i po zwycięstwie w Tychach apetyty były rozbudzone. Dzisiaj jednak Niebiescy zagrali źle, szczególnie w drugiej połowie.
Bardzo słaba pierwsza połowa
Spokojny początek meczu, po którym dobra sytuacja dla Miedzi Legnica w 7. minucie gry. Celne dośrodkowanie w pole karne i najwyżej wyskoczył Adnan Kovacević, jednak uderzył nad bramka. Więcej z gry w pierwszym kwadransie gry mieli zawodnicy chorzowskiego Ruchu, jednak dogodniejsze akcje bramkowe były po stronie gospodarzy. Kolejne minuty to znikome akcje obu ekip, działo się mało, bliżej gola był Ruch jednak ciągle brakowało sytuacji, w których publiczność mogłaby wstać z krzeseł. W końcówce stuprocentową sytuację miał Soma Novothny ale źle uderzył głową. Miedź Legnica zakończyła pierwszą połowę bez celnego strzału.
Dominacja Miedzi i trzy ciosy
Świetnie drugą połowę rozpoczęli gospodarze. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Hartherza na gola głową zamienił Adnan Kovacević. W pierwszej połowie był blisko, ale teraz już zrobił to książkowo. Chwilę później było już 2:0 dla gospodarzy. Zamieszanie w polu karnym, piłka trafiła na prawą stronę pod nogi Jacka Podgórskiego, ten dośrodkował, a piłkę do bramki głową wbił Benedik Mioc. Było wiele kontrowersji związanych z tą bramką bo zdaniem Niebieskich piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej. W 66. minucie wyjątkowo „popisał” się Maciej Sadlok. Najpierw otrzymał żółty kartonik, a później bił brawo arbitrowi za co otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. W końcówce meczu Miedź Legnica zdobyła trzeciego gola. Dośrodkowanie w pole karne Hartherza, zgranie jednego z zawodników i w zamieszaniu piłkę do bramki skierował Mansfeld. Więcej emocji nie oglądaliśmy, pewne zwycięstwo gospodarzy, którzy rozegrali doskonałą drugą połowę.