Kilka dni temu zakończył się drużynowy turniej United Cup oraz turnieje ATP 250 w Brisbane i w Hong-kongu. Teraz oczy całego tenisowego świata zwrócone są na Melbourne i rozpoczynający się za kilka dni Australian Open. Wszyscy zadają sobie jedno pytanie: kto wygra?
Największy faworyt Australian Open – Jannik Sinner
Od razu na myśl nasuwa się lider rankingu ATP – Jannik Sinner, który w zeszłym roku sięgnął po tytuł w Australii, pokonując po drodze między innymi Novaka Djokovica czy Daniła Medvedeva. Będący w świetnej dyspozycji Włoch wygrał w poprzednim sezonie 8 turniejów, a także pomógł swojej reprezentacji sięgnąć po tytuł w Pucharze Davisa.
Feels great to be back @AustralianOpen 🤝🏻 pic.twitter.com/FRavuVEvLQ
— Jannik Sinner (@janniksin) January 4, 2025
Przez cały 2024 rok grał bardzo regularnie i w każdym turnieju, w którym wystąpił, osiągał przynajmniej ćwierćfinał. Ostatniej porażki doznał na początku października i od tego czasu wygrał 17 meczów z rzędu. W Melbourne trenuje już od kilku dni i wydaje się, że nie ma na niego mocnych. Jednak jest jeszcze kilku innych tenisistów, którzy również mają szansę na końcowy triumf w zbliżającej się imprezie.
Alcaraz przeszkodzi Włochowi?
Świetnym przykładem będzie tutaj Carlos Alcaraz. Hiszpan w ubiegłym roku aż 3 razy pokonywał Sinnera i podobnie jak Włoch, w 2024 roku, wygrał dwa Turnieje Wielkoszlemowe. Zdobył on w sumie 4 tytuły i został srebrnym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, ulegając Novakowi Djokovicowi.
Dotychczas w Australian Open nie radził sobie najlepiej. Jego najlepszym wynikiem jest ćwierćfinał osiągnięty przed rokiem. Jednak, jak sam ostatnio mówił, jest przekonany, że prędzej czy później wygra i ten turniej, i skompletuje Karierowego Wielkiego Szlema.
Jeśli by tego dokonał, zostałby najmłodszym zawodnikiem w historii, któremu udało się wygrać wszystkie Turnieje Wielkoszlemowe, odbierając rekord Rafaelowi Nadalowi, który zrobił to w wieku zaledwie 24 lat.
A może 11 tytuł dla „Nole”?
24-krotny mistrz Wielkoszlemowy przybył do Melbourne po słabym występie w ubiegłotygodniowym turnieju rozgrywanym w Brisbane, gdzie przegrał z Reillym Opelką w ćwierćfinale 6:7(6), 3:6. Nie zaprezentował najlepszej formy, ale jak wszyscy wiemy mecze, w Wielkim Szlemie rządzą się swoimi prawami, a Djokovic jest mistrzem gry na długich dystansach, także tę porażkę, której doznał tydzień temu, należy traktować z przymrużeniem oka.
Mimo niezbyt udanego poprzedniego sezonu Serb sięgnął po brakujący element w swojej tenisowej gablocie, czyli olimpijskie złoto i pokazał, że wciąż jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie i stawiać się młodym rywalom.
Sam przyznawał, że na tym etapie kariery, jego celem są już tylko Turnieje Wielkoszlemowe i to na nich będzie koncentrował całą swoją uwagę. Djokovic to dziesięciokrotny mistrz Australian Open i nawet kiedy nie jest w najlepszej formie, nie można go skreślać.
Jak wyglądają szanse Polaków?
W turnieju głównym czeka już nasz najlepszy tenisista – Hubert Hurkacz. W niedzielę, podczas finału United Cup, miał okazję zagrać mecz z Taylorem Fritzem. Polak przegrał to spotkanie w tie-breaku trzeciego seta, ale pokazał naprawdę dobrą grę. W przeciwieństwie do pierwszych dwóch meczów w sezonie, kiedy to przegrywał kolejno z Casperem Ruudem i Tomasem Machacem. Wydaje się, że po niedawnej zmianie trenera, wszystko zmierza w dobrym kierunku i musimy dać Hurkaczowi jeszcze trochę czasu na dostosowanie się do zmian.
O główną drabinkę, w kwalifikacjach walczą jeszcze: Kamil Majrzchak oraz Maks Kraśnikowski. Obaj, nie bez problemów, przeszli przez mecze pierwszej rundy i muszą wykonać jeszcze dwa kroki, aby dołączyć do Huberta Hurkacza w turnieju głównym.
Turniej rozpocznie się 12 stycznia, natomiast losowanie drabinki odbędzie się 9 stycznia, o godzinie 4:30 czasu polskiego.
aut. Ksawery Styka