Na Stadio Diego Armando Maradona przyjechał zespół Stefano Piolego. Ostatni raz swoje domowe spotkanie „Azzurri” wygrali z Milanem w 2018 roku. Jednak tego wieczora mogli liczyć na przełamanie tej serii z powodu słabej formy rywala. W ostatnich pięciu meczach we wszystkich rozgrywkach piłkarze Milanu strzelili tylko trzy bramki. Ewidentnie w szeregach „Rossonerrich” coś się zacięło. Napoli z kolei chciało wygrać swój trzeci mecz z rzędu i na dobre pokazać, że wpadki z początku sezonu są już przeszłością.
Żywe i otwarte spotkanie?
Wydawało się przed rozpoczęciem tego spotkania, że będzie to piłkarska partia szachów. Nic bardziej mylnego. Od samego początku mecz stał na dużej intensywności. Oba zespoły ruszyły na siebie i nikt nie zamierzał odpuszczać. Jednak z biegiem czasu coraz bardziej widoczna zaczynała być przewaga gości. Milan znakomicie zdominował środek pola. Dominował w ataku pozycyjnym, a największym zagrożeniem były skrzydła w postaci Cristiana Pulisica i Rafaela Leao. Jednak najbardziej widocznym zagrożeniem był inny człowiek — mianowicie Olivier Giroud. Francuski snajper dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w pierwszej połowie. Najpierw w 22. minucie, a następnie dziewięć minut później. Po drugim wyprowadzonym ciosie piłkarze Napoli przestali w ogóle grać w piłkę. Doznali szoku. Tak jakby ktoś u piłkarzy Rudiego Garcii wyłączył prąd i już do końca spotkania nie włączać. Gości z kolei to tylko coraz bardziej nakręcało. Nie zamierzali odpuszczać. Skoro wyczuli, że mają szansę na podwyższenie wyniku, a rywal swoją postawą na to pozwala, to trzeba próbować.
Kibice byli w szoku. Zawodnicy Napoli w żadnym stopniu nie przypominali tych z zeszłego sezonu. Tak nie da się grać. Owszem Milan też wyglądał bardzo dobrze, lecz przy tak grających rywalach to z całym szacunkiem, ale każdy zespół prezentowałby się co najmniej solidnie. Tak wygląda mistrz Włoch? Pierwsza połowa do zapomnienia. Powinno się ją pokazywać zespołom, w celu uzmysłowienia im jak nie należy grać. Można było również odnieść wrażenie, że piłkarze Napoli grali na zwolnienie Rudiego Garcii. Jednak są wnioski, których nie da się w żaden sposób potwierdzić.
Próba oderwania się od dna
Rudi Garcia w przerwie przeprowadził trzy zmiany. Pewnie jakby tylko mógł, wymieniłby cały skład. Aż strach pomyśleć, co działo się w przerwie meczu w szatni mistrzów Włoch, lecz co by to nie było, gospodarze po przerwie wyglądali o niebo lepiej. Wrócił w ich oczach i działaniach głód zwycięstwa. Piłkarze o wiele lepiej się poruszali. Nie dawali się tak łatwo ogrywać swoim rywalom, a jedyne co ich interesowało to atakowanie bramki Milanu. Efekt? W 50. minucie kapitalnym strzałem popisał się Mateo Politano, dając kontaktową bramkę. Mecz tak naprawdę zaczął się na nowo. Widoczna była wiara w dogonienie Milanu. Zupełnie inne oblicze tego zespołu obejrzeliśmy w drugiej części spotkania. W pierwszej połowie dali się zniszczyć, lecz byli w stanie się podnieść i powalczyć o swoje. Napoli tym golem wróciło do gry. Skoro gospodarze zaczęli lepiej grać, to przez to „Rossoneri” wyglądali coraz gorzej. Gra się na tyle na ile rywal pozwala, a gospodarze po przerwie swoim rywalom nie pozwalali na zbyt wiele.
Niesamowita metamorfoza
Napoli po przerwie wyglądało jak drużyna. W pierwszej części spotkania był to zlepek przypadkowych sobie piłkarzy, którzy udawali, że potrafią grać w piłkę nożną. Mogła imponować intensywność, z jaką weszli w drugą połowę podopieczni Rudiego Garcii. Milan po przerwie był kompletnie niewidoczny. Zamiana ról na boisku. Był to mecz dwóch połów. Napoli rosło w siłę, a „Rossoneri” musieli się szybko pozbierać, jeśli jeszcze myśleli o zwycięstwie w tym meczu. Napoli miało przewagę psychiczną nad swoim rywalem. Przetrwali najgorsze momenty w tym spotkaniu i po przerwie wyszli z chęcią zemsty.
W 63. minucie był już remis. Znakomitym strzałem z rzutu wolnego popisał się Giacomo Raspadori. Z przewagi Milanu nie zostało nic. Mecz po tym golu, dającym remis się nieco uspokoił. Tak jakby oba zespoły dały z siebie wszystko to, co najlepsze i nie były w stanie ruszyć po więcej. Mimo wszystko to gospodarze wyglądali na ludzi, którzy chcą ten mecz przechylić na swoją szalę. Znakomicie się zrewanżowali Milanowi, za krzywdy, które zostały im wyrządzone w pierwszej połowie.
Decydujący gol?
Zrobiło się 2:2 i mecz przy tym wyniku diametralnie przygasł. Piłkarze zaczęli wyglądać na coraz bardziej zmęczonych. Można było odnieść wrażenie, że ta drużyna, która strzeli kolejnego gola, wygra całe spotkanie. Tak się jednak nie stało. Pierwsza była całkowitą dominacją Milanu — druga Napoli. W takim razie remis jest jak najbardziej zasłużonym wynikiem. Taki rezultat sprawia, że Milan traci aktualnie trzy punkty do liderującego w tabeli Interu. W dodatku daje się wyprzedzić Juventusowi. Napoli z kolei znajduje się na 4. pozycji i traci siedem punktów do lidera.
Napoli — AC Milan 2:2 (Politano 50′ Raspadori 63′ – Giroud 22′, 31′)