Mateusz Ponitka udzielił wywiadu dla Przeglądu Sportowego, w którym m.in. porusza temat (przynajmniej tymczasowego) rozbratu z polską kadrą. Z jednej strony wydaje się to zaskakujące, ponieważ 29-latek ma za sobą (tak mi się przynajmniej wydaje) najlepszy okres w karierze. Poprowadził naszą reprezentację do historycznego, czwartego miejsca na Mistrzostwach Europy. Po turnieju znalazł nowego pracodawcę w postaci Panathinaikosu Ateny. Koszykarz jest na fali — zarówno pod względem formy, jak i rozgłosu medialnego. A nigdy nie bał się otwarcie mówić co myśli.
W polskim związku koszykówki coś musi nie grać. Ot tak, dla zasady
Mateusz przyznał, że nie było jeszcze czasu na rozmowę z władzami PZKosz o przyszłości w kadrze, ale taka się odbędzie — z prezesem. Zawodnik jednak sam nie wie do końca czego się spodziewać, o czym otwarcie mówi. „Zobaczymy, jaki prezes ma plan na następne miesiące i lata”, cytując jego wypowiedź dla PS.
Na pytanie o przyszłoroczne kwalifikacje olimpijskie Mateusz odpowiedział, że poważnie myśli o dłuższej przerwie od kadry i wydaje mu się, że jest to dobry czas, by dać się wykazać innym. Ponitka ma niecałe 30 lat, a mimo to przyznał, że jeśli chodzi o jego przyszłość w kadrze, to póki co jest trochę zmęczony. Ale nie fizycznie.
Słowa Mateusza spotkały się z burzą internautów, ale na pewno nie spotkały się z aprobatą Macieja Zielińskiego, który w następujący sposób skomentował jego słowa:
Żeby było zabawniej — w następnym tweecie Pan Maciej przyznaje, że szanuje Mateusza jako zawodnika, ale przeczytał owy wywiad i „ciśnienie mu skoczyło”. Dodał, że on też rozważa odpoczynek… ale od Twittera. Tylko jeszcze porozmawia z Prezesem. Ps. Przeprosił (tych, co uraził).