Borussia Dortmund perfekcyjnie rozpoczęła nowy rok. Po dwóch wysokich zwycięstwach nad Darmstadt i FC Köln przyszło jej się zmierzyć z zespołem VfL Bochum. Drużyna Thomasa Letscha także zanotowała dobry start, więc małe derby Zagłębia Ruhry na Signal Iduna Park zapowiadały się nadto ciekawie. Oczywistym faworytem była ekipa gospodarzy, lecz ostatni mecz 19. kolejki wcale nie był jednostronny.
Obie bramki pierwszej połowy strzeliła Borussia
Od samego początku w Dortmundzie mieliśmy sporo emocji. Już w 4. minucie Donyell Malen wyszedł sam na sam z Manuelem Riemannem i został sfaulowany przez niemieckiego bramkarza. Riemann próbował przekonać sędziego Benjamina Branda, że to Malen go nadepnął, jednak arbiter pozostawał niewzruszony. Do piłki podszedł Niclas Füllkrug i, tak jak przed tygodniem, pewnie zdobył gola.
Natychmiastowo do odrabiania strat ruszyli goście. Najpierw z wolnego uderzał Kevin Stoger, a następnie dośrodkowania z rzutu rożnego nie przeciął Erhan Masović. Piłkarze Bochum raz po raz próbowali zaskoczyć gospodarzy, jednak dobrą robotę wykonywał Nico Schlotterbeck, dwukrotnie interweniując wślizgiem. Szansę na podwyższenie miała także Borussia. W 16. minucie z ostrego kąta strzelił Ian Maatsen, ale piłkę odbił Riemann.
Mecz był wyrównany, a gra toczyła się w okolicach środkowej osi boiska. Szczyptą finezji uraczyli nas gospodarze w 31. minucie, a głównym aktorem był ponownie Füllkrug. Napastnik Borussii najpierw wewnętrzną częścią stopy zagrał przyśpieszającą piłkę do Marcela Sabitzera, następnie trafiła ona do Jadona Sancho, a ten zagrał ją między nogami obrońcy Bochum do Füllkruga. Tutaj Niemiec wymyślił sobie, że zamiast oddać strzał, to obsłuży Yousuffe Moukoko i zrobi to piętą. Piłka dotarła do kolegi, lecz tutaj udało się przyjezdnym zakończyć tę zabawę i zneutralizowali zagrożenie.
Drużyna VFL Bochum nie składała broni i została za to nagrodzona w 45. minucie. Zaczęło się wszystko od straty Niklasa Süle, później piłkę w pole karne dośrodkował Patrick Osterhage a tam doszło do braku komunikacji pomiędzy Schlotterbeckiem a Alexanderem Meyerem. Wychodzącego do piłki bramkarza uprzedził stoper, który wślizgiem skierował piłkę do swojej bramki. W doliczonym czasie była jeszcze okazja do błyskawicznej odpowiedzi ze strony Schwarzgelbe, ale piłkę sprzed nosa Malenowi wybił świetnie interweniujący Maximilian Wittek.
Füllkrug był nie do zatrzymania
Drugą połowę można określić miarą swoistej sinusoidy. Obie drużyny grały o trzy punkty, dzięki czemu zrobił nam się dosyć otwarty mecz z wieloma dobrymi sytuacjami dla każdej ze stron. Obok słupka uderzał Osterhage, strzał Christophera Antwi-Adjeia w kierunku bliższego słupka intuicyjnie odbił Meyer. Po drugiej stronie boiska świetnie uderzał z półobrotu Moukoko, ale jeszcze lepiej interweniował Riemann. Gorąco zrobiło się pod bramką Meyera po złym rozegraniu piłki przez Schlotterbecka w 63. minucie, kiedy podał on do Maatsena, który miał przeciwnika na plecach. Piłkę odebrał Matus Bero, ale za długo zwlekał z decyzją i dał szansę Holendrowi do odbioru piłki.
Borussia potraktowała to ostrzeżenie bardzo poważnie i ruszyła do ataku. Szarżował skrzydłem Sancho, w pole karne próbował wbiegać Malen, aż do siatki zdołał trafić Füllkrug. W 72. minucie do akcji ofensywnej podłączył się Sabitzer i dograł spod linii końcowej w pole karne. Tam w powietrze wzbił się niemiecki napastnik i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu.
Mimo prowadzenia gospodarze się nie zatrzymywali. Dużo szumu w ofensywie robili wprowadzeni na boisko Giovanni Reyna oraz Jamie Bynoe-Gittens, ale defensywa VfL Bochum blokowała ich strzały. Na boisku zameldował się także Mats Hummels i w ciągu paru minut zaliczył trzy dobre interwencje w obronie. Borussia gola nie straciła, za to udało jej się powiększyć prowadzenie. Rzut karny wywalczony przez Bynoe-Gittensa wykonał Füllkrug i ze stoickim spokojem skompletował hat-tricka. Trzecia wygrana z rzędu i BVB kontynuuje swój marsz w kierunku w górę tabeli, osiadając obecnie na 4. pozycji.