Wszystko wskazuje na to, że Marc Gual opuści Legię Warszawa. Hiszpan nie został zgłoszony do kadry na mecz eliminacji Ligi Europy z AEK-iem Larnaka. W ostatnim spotkaniu ligowym z Arką Gdynia usiadł na trybunach. Jego czas przy Łazienkowskiej dobiega końca. Nowym klubem napastnika ma zostać portugalskie Rio Ave. Tomasz Włodarczyk poinformował, że transfer jest już na ostatniej prostej.
Gual trafił do Legii latem 2023 roku jako król strzelców Ekstraklasy. Podczas rocznego wypożyczenia do Jagiellonii Białystok zdobył 15 bramek. Bezgotówkowy transfer wydawał się dużą okazją. Z czasem jednak okazało się, że Hiszpan nie będzie nowym Nikoliciem. W barwach Legii rozegrał 99 meczów. Strzelił 30 goli i zaliczył 15 asyst. Liczby wyglądają dobrze tylko na papierze. Do końca kontraktu pozostał rok. To ostatni moment, by zarobić na jego odejściu.
Iordanescu nie widzi go w drużynie
Po przyjściu Edwarda Iordanescu pojawiły się głosy, że nowy trener spróbuje inaczej wykorzystać Guala. Nie brakowało sugestii o jego przebranżowieniu na innej pozycji. Sytuacja zmieniła się jednak po transferze Milety Rajovicia. Duńczyk kosztował aż trzy miliony euro. Taki ruch pokazał Gualowi, że jego pozycja w drużynie znacznie osłabła. Nikt nie spodziewał się jednak, że Rumun całkowicie go odstawi. Do tej pory Hiszpan zagrał tylko w dwóch spotkaniach z Aktobe. Później wypadł z obiegu.
Nie zdobył serc kibiców
Gual przychodził do Legii za kadencji Kosty Runjaicia. Później współpracował z Goncalo Feio. Obaj szkoleniowcy cenili jego atuty i przymykali oko na wady. Największym problemem pozostawał brak instynktu strzeleckiego. Częste występy wynikały też z braku konkurencji. Teraz, gdy ta się pojawiła, Gual znalazł się na marginesie.
Nigdy nie był ulubieńcem trybun. Irytował zachowaniem na boisku. Często machał rękami i ostentacyjnie wyrażał niezadowolenie. Przede wszystkim jednak raził nieskutecznością. Kibice doczekali się przyśpiewki na jego temat. Nie była pochwałą, a kpiną. „Napastnik jest cienki, bo ma za krótkie spodenki” – to najlepiej oddaje atmosferę wokół zawodnika.
Rozstanie z korzyścią dla obu stron
Transfer do Rio Ave powinien przynieść ulgę każdej ze stron. Gual trafi bliżej ojczyzny. Zagra w mniej wymagającym środowisku i pod mniejszą presją (11. drużyna ligi portugalskiej w ubiegłym sezonie). Legia zaoszczędzi na pensji i nie straci zawodnika za darmo. Kibice z kolei będą mieli o jeden powód do narzekań mniej.
Warto jednak pamiętać, że Marc Gual miał także swoje momenty chwały. To on zdobył decydującą bramkę w meczu z Molde, która dała Legii awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji. W całym poprzednim sezonie strzelił 19 goli, znacząco przyczyniając się do zajęcia piątego miejsca w Ekstraklasie. Nie był napastnikiem bez wad, ale trudno zaprzeczyć, że wniósł coś do zespołu. Był, jaki był – ale był.