Sobotnie zmagania w Premier League kończyło starcie Manchesteru United z Nottingham Forest. Oba zespoły, podrażnione porażkami w środku tygodnia, pragnęły odbić się w dzisiejszym meczu. Zwycięsko z tego starcia wyszli goście. Kontrolujący przebieg meczu gospodarze, zaliczyli dwa fatalne wejścia w obie połowy spotkania, a słaby mecz zagrał Onana. Nie byli w stanie odrobić dwubramkowej straty i odnotowali drugą porażkę z rzędu.
Rzut rożny, udręka United
Bez wątpienia, obrona stałych fragmentów gry to kamyczek do ogródka Czerwonych Diabłów. W meczu z Arsenalem, przegranym 2:0, obie bramki stracili po rzutach rożnych. Nie inaczej było i dziś. Nie minęły choćby dwie minuty, a Nottingham Forest już prowadziło. Rzecz jasna, za sprawą rzutu rożnego. Pojedynek powietrzny z Lisandro Martinezem wygrał Nikola Milenkovic, pakując futbolówkę do bramki Onany. Pomimo straty gola to Manchester United był stroną dominującą. Na odpowiedź, długo nie trzeba było czekać. Ugarte ładnym zagraniem wypuścił Garnacho, strzał Argentyńczyka został obroniony przez świetnie dysponowanego w tym sezonie Selsa. Do piłki dopadł Hojlund i dobił piłkę do pustej bramki.
🔴3️⃣ Manchester United have conceded three consecutive goals in two games (and in four days…) on corners. pic.twitter.com/IQMSud4RAN
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) December 7, 2024
Problemów z obroną wrzutek nie brakowało, bo w 26 minucie bliski zdobycia bramki po główce był Jota Silva. Na szczęście piłkarzy Rubena Amorima, jedynie obił poprzeczkę. W 40 minucie świetny strzał z rzutu wolnego oddał kapitan United, Bruno Fernandes. Piłka po odbiciu od muru, obronie Selsa, obiła poprzeczkę. Do przerwy na Old Trafford był remis, 1:1. Lecz z pewnością na spotkanie nie można było narzekać. Choć działo się zarówno pod jedną, jak i pod drugą bramką, to Czerwone Diabły względnie kontrolowały mecz.
Błąd za błędem
Piłkarze Rubena Amorima fatalnie weszli w drugą połowę. W środku pola nie popisał się Bruno, podając piłkę wprost pod nogi rywala, a dokładniej Hudsona-Odoi. Anglik podał do Gibbsa-White’a, ten się dłużej nie zastanawiał, oddał strzał zza pola w środek bramki. Karygodny błąd popełnił Onana, który przepuścił prosty strzał. Kłopoty United nie ustawały. Dośrodkowanie Gibbsa-White’a wykorzystał Wood, posyłając piłkę do bramki Czerwonych Diabłów. Kompletnie skonsternowani byli w tej sytuacji Martinez i Onana. W efekcie kilku nieporozumień Nottingham Forest prowadziło dwiema bramkami. Na poczynania boiskowe szybko zareagował Amorim, wprowadzając Rashforda w miejsce Garnacho.
Kontrola, a potem absolutna karuzela
Po pierwszej części spotkania można było chwalić United za kontrolę wydarzeń boiskowych. Ale po przerwie, trzeba było już zapomnieć o jakiejkolwiek kontroli. Na murawie był prawdziwy rollercoaster. Mecz się bardzo rozkręcił, podobnie jak Bruno Fernandes. Portugalczyk posłał kapitalne podanie otwierające, z półwoleja, wypuszczając Diallo. Chwilę później otrzymał piłkę od Iworyjczyka, zmieścił piłkę w bramce Selsa i United potrzebowało jednej bramki, aby odrobić straty. Próbowali, lecz nie wypaliło. Strzały oddawali Diallo, Dalot, Rashford. przewrotką popisał się Martinez. Ale mocno ufortyfikowana defensywa Forest nie pozwoliła sobie strzelić bramki.
Jeśli chodzi o personalia, to na pochwałę za dzisiejszy występ w ekipie United zasługuje Manuel Ugarte. Urugwajczyk prezentuje się zdecydowanie lepiej pod batutą Amorima niż pod dowództwem jego poprzedników. Zaś w drużynie gości, warto docenić pracę, jaką wykonali środkowi pomocnicy. Yates, Anderson i Gibbs-White mocno się napracowali w defensywie, a ten ostatni, swoje dołożył w ataku. Zdobył gola i zaliczył asystę. Warto dorzucić również kontekst historyczny tego starcia. Nottingham pokonało United na ich stadionie pierwszy raz od 1994 roku. Zdecydowanie zawiódł dziś Onana. Kameruńczyk wiele razy uchronił swoją drużynę w tym sezonie, lecz dziś, popełnił dwa kardynalne błędy.