Manchester United przegrał, ale wreszcie są powody do optymizmu

Poprzedni sezon dla Manchesteru United był najgorszy w nowożytnej historii klubu. W lidze zajęli dopiero 15. miejsce, a do klubowej gabloty nie włożyli żadnego trofeum. Porażka w finale Ligi Europy z Tottenhamem tym bardziej musiała boleć kibiców Czerwonych Diabłów. Mimo to, właściciele klubu nie zdecydowali się w przerwie pomiędzy sezonami na zmianę trenera. Ruben Amorim, który objął zespół w listopadzie poprzedniego roku, dostał duże wsparcie ze strony władz klubu. W nowym sezonie jego Manchester United musi jednak zacząć dowozić wyniki. Portugalczyk dostał nowych zawodników i mógł przepracować pełny okres przygotowawczy. W drugim sezonie pobytu na Old Trafford efekty jego pracy powinny zacząć już być widoczne.

Zmiana narracji po porażce

Ruben Amorim nie jest trenerem, który gryzie się w język i próbuje koloryzować rzeczywistość. W minionych rozgrywkach niemal po każdej porażce krytykował swój zespół. Nie bronił na siłę swoich piłkarzy, przekazując opinii publicznej, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Wręcz przeciwnie. Gdy nie podobało mu się zachowanie któregoś z piłkarzy (Marcus Rashford, Alejandro Garnacho) mówił o tym otwarcie, ujawniając powody dlaczego odsunął ich od zespołu. Gdy zespół zagrał słaby mecz, również nie próbował tego podważać. Po porażce z Brighton (1:3) w styczniu Portugalczyk stwierdził nawet, że być może jego drużyna jest najgorszą w historii Manchesteru United.

REKLAMA

Zupełnie inną narrację Amorim zastosował po porażce na otwarcie nowego sezonu Premier League przeciwko Arsenalowi (0:1). Trener Czerwonych Diabłów stwierdził, że byli lepszym zespołem i mogą wygrać każdy mecz w lidze. I trudno się dziwić takiej reakcji Portugalczyka. Mimo że Manchester United przegrał, to zagrał jeden z najlepszych meczów za jego kadencji i wcale nie był gorszy od Kanonierów. Gdyby United mieli więcej szczęścia, spokojnie mogliby zgarnąć jeden, a być może nawet trzy punkty. Taka zmiana narracji przez Amorima po porażce nie wynika z tego, że nagle postanowił bronić swój zespół. Portugalski szkoleniowiec po prostu racjonalnie ocenia rzeczywistość.

Manchester United miał optyczną przewagę

Aby zobrazować przebieg tego spotkania, najlepiej przytoczyć statystyki. Manchester United miał więcej posiadania piłki (61%), wymienił więcej podań, oddał więcej strzałów (22 do 9), częściej uderzał z obrębu pola karnego (15 do 5), oddał więcej strzałów w światło bramki (7 do 3) oraz zanotował więcej kontaktów z piłką w „szesnastce” przeciwnika (36 do 20). Niemal wszystkie najważniejsze statystyki związane z zagrożeniem bramki były na ich korzyść. Biorąc pod uwagę wszystkie mecze pierwszej kolejki, United oddało najwięcej strzałów, miało najwięcej kontaktów z piłką w polu karnym rywala oraz zagrało najwięcej podań za linię obrony ze wszystkich zespołów.

Według większości potrali statystycznych Manchseter United odnotował również wyższy wskaźnik xG (goli oczekiwanych), choć nie była to duża różnica. Według tego modelu najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. Czerwone Diabły miały optyczną przewagę, jednak ich problemem było stwarzanie klarownych sytuacji. Żaden z ich 22 strzałów nie został zakwalifikowany jako „duża szansa”. Wedlug danych ze strony FBRef tylko trzy próby United miały wyższe xG niż 0,1, a ich średnie xG na strzał wyniosło tylko 0,08. Średnia odległość strzału z kolei to 19,41 metra. W obu tych statystykach, gorsze od Czerwonych Diabłów były jedynie cztery zespoły.

Oczywiście ekipę Amorima trzeba docenić za to, że potrafili zdominować i zepchnąć do defensywy jednego z faworytów do mistrzostwa. Z drugiej strony jednak można się zastanawiać w jakim stopniu wynikało to z postawy Czerownych Diabłów, a jak bardzo było to zaplanowane przez Mikela Artetę. Po szybko strzelonej bramce w 13. minucie Arsenal miał korzystny wynik i nie dążył do tego, aby strzelić kolejnego gola. Skupił się na bronieniu dostępu do własnej bramki i utrzymaniu prowadzenia. Dlatego też przewaga United w większości ofensywnych statystyk nie może dziwić. Piłkarze Amorima przegrywali, dlatego byli zmuszeni do atakowania.

Manchester United narzucił własne warunki gry

Niemniej jednak Arsenal wcale nie miał tego meczu pod kontrolą. Mikela Arteta chce, aby w spotkaniach jego zespołu było jak najmniej chaosu. Kanonierzy starają się ograniczać ryzyko straty i dopuszczać do jak najmniejszej liczby faz przejściowych. Tymczasem spotkanie przeciwko United było jednym z najbardziej chaotycznych w wykonaniu Arsenalu w ostatnich latach. Piłkarze Artety zanotowali aż 21 strat. W całym meczu zmian posiadania piłki było aż 49, co było jednym z wyższych wyników ze wszystkich spotkań pierwszej kolejki. Celność podań Arsenalu wyniosła z kolei tylko 74%. W trzech poprzednich sezonach jedynie pięciokrotnie notowali gorszy wynik.

Tak niska dokładność Kanonierów wynikała w dużej mierze z postawy Czerwonych Diabłów. United nie pozwalało Arsenalowi na spokojne rozgrywanie piłki, szybko i agresywnie doskakując do rywali. Ich wskaźnik PPDA, który określa na ile podań dany zespół pozwala przeciwnikom, zanim podejmie próbę odbioru, był czwarty najniższy ze wszystkich drużyn w pierwszej kolejce (im niższy wynik, tym bardziej intensywny pressing). Ponadto piłkarze United podjęli aż 31 prób odbiorów. Po odzyskaniu piłki starali się jak najszybciej przejść do ataku, wykorzystując szerokość boiska i przenosząc ciężar gry na drugą stronę. Główne role przy napędzaniu szybkich ataków odgrywali Bryan Mbeumo i Matheus Cunha. To właśnie ci dwaj nowi piłkarze United byli najaktywniejsi w ofensywie Czerwonych Diabłów. Pierwszy mecz nowego sezonu pokazał, w jaki sposób Amorim będzie chciał wykorzystywać ich umiejętności.

Światełko w tunelu

Okres przedsezonowy oraz pierwszy mecz nowych rozgrywek pozwala kibicom United patrzeć w przyszłość z optymizmem. Czerwone Diabły nie przegrały żadnego z pięciu sparingów rozgrywanych w okresie przygotowawczym, a starcie z Arsenalem pokazało, że nie był to przypadek. Na tle jednej z najlepszych drużyn w Europie Manchester United wypadł całkiem obiecująco. Ekipa Amorima potrafiła długimi fragmentami dyktować warunki, jednak ostatecznie zabrakło im skuteczności oraz podejmowania lepszych decyzji pod polem karnym rywala. Mimo wszystko, w grze Czerwonych Diabłów wreszcie było widać pomysł trenera i wypracowane przez zespół automatyzmy.

W poprzednim sezonie United dobre wyniki w meczach z czołówką osiągało głównie poprzez grę w niskim pressingu i nastawienie na kontrataki. Taki sposób gry nie dawał jednak żadnych pozytywnych sygnałów na przyszłość. Teraz, pomimo porażki z Arsenalem, tych powodów do optymizmu jest znacznie więcej. Piłkarze coraz lepiej rozumieją filozofię Rubena Amorima, a nowo pozyskani zawodnicy pokazali, że mogą wnieść do zespołu sporo jakości i być kluczowymi postaciami. Oczywiście po jednym meczu ciężko wyciągać daleko idące wnioski, jednak na Old Trafford wreszcie widać światełko w tunelu. Jednak, żeby nie okazało się, że – cytując Ange’a Postecoglou – to światełko to nadjeżdżający pociąg, Manchester United musi potwierdzić to w kolejnych spotkaniach.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,956FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ