Półtora roku temu Łukasz Poręba został wypożyczony z RC Lens do Hamburgera SV. W ostatnim okienku transferowym polski pomocnik przeniósł się na północ Niemiec na stałę. W dziewięciu meczach 2. Bundesligi zagrał dziewięciokrotnie, raz wpisując się na listę strzelców – w przegranym 1:3 meczu z Eintrachtem Brunszwik. W ostatnim czasie HSV wpadł w dołek formy, a trener, który go ściągał stracił pracę. Przy okazji wybrania się do Hamburga na mecz HSV z SV Darmstadt (2:2) zadaliśmy 24-latkowi parę pytań.
MATEUSZ WIŚNIEWSKI: Pierwsze pytanie do Ciebie, jak sobie radzisz w Hamburgu? Ostatni wywiad z Tobą był jeszcze przed EURO 2024, wtedy nie wiedziałeś, że tu zostaniesz. Ostatecznie zostałeś i jak Ci się tu żyje?
ŁUKASZ PORĘBA: Wiesz co, ta droga była kręta tutaj w HSV z początku. Na sam koniec, finalnie tak jak mówisz, przed EURO jeszcze nie wiedziałem, czy tutaj zostanę. Rozmawialiśmy z klubem i bardzo się cieszę, że tutaj jestem i mam kontrakt na parę lat.
Przychodziłeś tutaj na wypożyczenie z Lens, teraz zostałeś już definitywnie, a ostatnio zwolnili trenera, który Ciebie ściągał. Co sądzisz o tej decyzji?
Ciężka decyzja, znaczy może nieciężka decyzja, ciężka sytuacja pod względem takim, że trener [Steffen] Baumgart i jego sztab chcieli mnie. Ale również góra, dyrektorzy HSV chcieli mnie również, także myślę, że to nie ma problemu. Znaczy, to jest cios pod takim względem, że zacząłem znowu grać u poprzedniego trenera, wchodziłem na 30 minut z ławki, później mi dał trener grać tak trzy-cztery mecze w pierwszym składzie. Finalnie niestety go nie ma i trzeba walczyć od nowa.
A rozmawiałeś już z trenerem Marlinem Polzinem à propos tego jak widzi Cię w składzie?
Tak, rozmawialiśmy. Cały czas ze sobą rozmawialiśmy także przedtem.
No tak, bo był asystentem.
Był asystentem i w tamtym czasie również rozmawialiśmy. Teraz mamy zmienioną taktykę, także też rozmawialiśmy o tym jak mnie widzi, jaka jest moja pozycja.
Właśnie, czujesz się bardziej „sześć” czy „osiem”? Bo tak obserwowałem wasze mecze w 2. Bundeslidze i nie dość, że gracie wieloma formacjami, bo raz trójka, raz czwórka obrońców, to w środku ten skład cały czas się zmienia. Więc gdzie się lepiej czujesz – wyżej czy niżej?
Plus dla nas jest taki, że mamy fajnych zawodników. Każdy jest dobrze wyszkolony, każdy jest bardzo dobrym piłkarzem, ma umiejętności, także trenerzy mogą rotować. To jest duży plus. Ja mogę zagrać na pozycji „nr 6”, mogę zagrać na pozycji „nr 8” i ewentualnie na pozycji „nr 10”. Kiedy gram wyżej mam więcej możliwości do strzelenia, tak jak w tamtym sezonie udało mi się strzelić kilka bramek w tym krótkim odstępie czasu, w którym grałem. Jeśli gram na pozycji „nr 6” to jest bardziej odpowiedzialna pozycja i jakby częściej transportuje te podania wyżej, do skrzydłowych, czy to właśnie do „dziesiątek”.
Sprawdzałem, masz dosyć dużą konkurencję w środku pola i pytanie, czy u nowego trenera myślisz, że będziesz grał, czy dalej będzie ciężko o wywalczenie składu. Bo raz, tak jak mówiłeś, dostajesz cały mecz zagrać, jak z Schalke, jeszcze za trenera Baumgarta. Wydaje się, że grasz dobrze i później dostajesz dosłownie paręnaście minut w meczu z Karslruhe.
Tak, jest to ciężkie dla zawodnika, który wywalczył sobie skład, a potem znowu jest posadzony na ławkę. Tak jak mówiliśmy wcześniej, za trenera Baumgarta zagrałem chyba trzy spotkania w pierwszym składzie w tym sezonie. Potem przyszedł ten cios, w sensie dla mnie to był cios, że siedziałem na ławce i nie grałem w pierwszym składzie pomimo według mnie meczu zagranego na odpowiednim poziomie na tej pozycji. Rywalizacja jest duża na środku pomocy. Mamy dobrych zawodników, w środku pola mamy dużo jakości.
Niektórzy nawet z przeszłością w Bundeslidze, prawda?
Niektórzy z przeszłością w Bundeslidze, ale tak naprawdę teraz spotykamy się wszyscy w jednym miejscu, jesteśmy razem w HSV i jesteśmy na takim samym poziomie. Trener ma teraz duży wachlarz możliwości do wyboru.
Rozmawiamy przed meczem z SV Darmstadt, który rozegrany zostanie w niedzielę i na ten moment jesteście wiceliderem 2. Bundesligi, tracicie do SC Paderborn parę punktów [4 punkty przed 15. kolejką – przyp. red.]. Mimo to nie jest to chyba najlepszy sezon, jaki można było jak dotąd rozegrać. Tu ostatnio przydarzył się taki lekki dołek, parę remisów, parę porażek. Jak oceniasz ten początek sezonu w waszym wykonaniu?
Początek sezonu był naprawdę obiecujący, bo wygrywaliśmy. Potem przyszedł kryzys, powiedzmy dołek, w którym nie mogliśmy wygrać meczu. Nie potrafię powiedzieć, czym to było spowodowane. Tak jest w piłce, ale my jako HSV z taką jakością, my nie możemy sobie pozwolić na to, że nie będzie wygrywać kilku meczów. W przeciągu czterech meczów nie wygraliśmy żadnego meczu. To jest nie do zaakceptowania. Teraz wracamy na odpowiednie tory i mam nadzieję, że w tym roku awansujemy do Bundesligi. Taki jest nasz cel.
O to też chciałem zapytać, gdyż HSV jest klubem, który jest najdłużej na zapleczu z całej stawki 2. Bundesligi. Czy czuć tę presję z trybun odnośnie do powrotu do elity?
Na pewno. Mamy bardzo dużą społeczność, bardzo wielki stadion, dużo fanów. Jest bardzo duże zainteresowanie klubem, wszystkim. Także tę presję czuć zewsząd, można powiedzieć z każdej strony. Ale jako profesjonalny piłkarz musisz się od tego odciąć i ja jako ja sam wiem, że musimy sobie poradzić z tą presją i musimy po prostu wygrywać, grać jak najlepiej. I myślę, że zawodnicy mają takie samo podejście jak ja.
We wspomnianym wywiadzie dla TVP Sport przed EURO mówiłeś, że atmosfera na stadionie na derbach Hamburga jest niesamowita. Nie będę pytał konkretnie o to, tylko zapytam – jaki stadion zrobił na Tobie wrażenie, jacy inni fani?
Powiedziałbym, że tutaj w Niemczech przeciwko każdej drużynie, której gramy na wyjeździe jest naprawdę dobra atmosfera ze względu na naszych kibiców, którzy przyjeżdżają i zapełniają cały czas sektor, który mają. Plus kibice przeciwnej drużyny i robi to fajną atmosferę.
Teraz chciałem zapytać o ligę, gdyż Bartłomiej Wdowik ostatnio powiedział, że w meczach 2. Bundesligi „jest wiele faz przejściowych, gra się »box to box«”. I zauważył dużą intensywność oraz szybsze tempo niż w Polsce. Jak ty byś ocenił ligę?
Uważam bardzo podobnie jak Bartek. Powiem tak, na początku meczu jest może bardziej zamknięty mecz, bardziej zamknięte spotkanie. W drugiej połowie, od 60. minuty zaczyna się bardziej, ja bym powiedział – ping-pong. Są te fazy przejściowe cały czas i musisz być i z przodu, i z tyłu. Także jest to fajne, atrakcyjne dla kibiców, ale ciężkie dla zawodników. Ale to jest piłka nożna, także ja też uważam, że jest większa intensywność niż w Polsce, ale uważam, że w Polsce też jest okej intensywność.
A utrzymujesz kontakt z innymi Polakami w Bundeslidze, w 2. Bundeslidze? Wiemy, że w Hamburgu mieszka też Adam Dźwigała, który gra w St. Pauli, niedaleko w Kilonii Tymoteusz Puchacz. W 2. Bundeslidze prócz Ciebie grają jeszcze m.in. Michał Karbownik, Marcin Kamiński. Czy prócz meczów, gdzie po końcowym gwizdku wymieniacie się uwagami i rozmawiacie, to czy macie jakiś kontakt?
Wiesz co, ten kontakt nie jest taki. Gramy co tydzień, każdy gdzieś indziej. Nie ma jakiegoś bliskiego kontaktu z zawodnikami. Wiadomo, że po meczu, albo przed meczem zawsze rozmawiamy. Czasami się też zobaczymy we Frankfurcie na lotnisku, jak wracamy ze spotkań. Z Karbo się widziałem ze dwa razy tam. A tak to rozmawiamy tylko po meczach i przed meczami. Takiego bliższego kontaktu nie ma.
Czyli przed przyjazdem do Hamburga, przed przeprowadzką, nie kontaktowałeś się np. z Adamem Dźwigałą?
Nie, nie poznaliśmy się.
Czy uważasz, że u nas w kraju za mało się mówi o 2. Bundeslidze? Bo wydaje się, że to jest mocna liga, zespoły które wchodzą do pierwszej Bundesligi, potrafią wejść tam szturmem tak jak Heidenheim. Czy nie uważasz, że w Polsce mówi się o niej tylko, gdy któryś z was strzeli bramkę albo dostanie kontuzji?
Możliwe, że tak jest. To też jest drugi poziom rozgrywkowy. Będąc szczerym – nie wiem. Nie interesowałem się, czy w Polsce ta liga jest doceniana, oglądana, nie wiem. Według mnie każdy sobie ogląda, co uważa. Ale ta liga jest naprawdę mocna i drużyny są naprawdę dobre, z dobrymi zawodnikami. Przychodząc tutaj, nie widziałem, że tutaj jest tak dobry poziom do grania. Okej, możemy powiedzieć, że w Polsce nie jest aż tak bardzo doceniana i możliwe, że mówią tylko wtedy, gdy zawodnik polski strzeli gola.
Zapytam jeszcze o twój okres aklimatyzacji w Hamburgu. Powiedziałeś w wywiadzie, że tu Cię od razu polubili, dogadałeś się z szatnią. Pytanie, czy ktoś Ci pomagał w tej aklimatyzacji? Może któryś z kolegów, z którym się najlepiej dogadujesz w szatni?
Ja jestem taką osobą, która z każdym trzyma kontakt po trochę. Ale czy ktoś mnie wprowadzał? Mamy też Polaka w szatni, który pracuje tutaj bardzo długo. Jest takim, powiedzmy, szefem od sprzętu i tak dalej. Pracuje tu bardzo długo – Miro [Miroslav Zadach – przyp. red].
Było Ci łatwiej dzięki niemu?
Tak, rozmawialiśmy między sobą po polsku i to było fajne, itd. A jeśli chodzi o chłopaków, to jesteśmy w podobnym wieku, także każdy rozmawia po angielsku. To był duży plus, jak tu przychodziłem. I tak naprawdę złapaliśmy ten kontakt od razu z chłopakami. Jak widzą zawodnicy, że potrafisz grać, że masz, powiedzmy, tę jakość, to też trochę łatwiej.
Nie było też tej magicznej bariery językowej?
Nie, nie.
Od razu szprechałeś po niemiecku.
A nie, po niemiecku nie. Po angielsku. Po niemiecku teraz rozmawiam z chłopakami, ale tak bardziej jakieś piłkarskie rzeczy, niżeli pozaboiskowe. Także fajnie, bo wszystko rozumiem, zaczynam wszystko rozumieć, prawie wszystko.
A na mieście kibice Cię rozpoznają, proszą o autografy? Czy jest raczej tak, że oni przychodzą na mecz, a poza nim nie ma takiego zainteresowania?
Miasto jest bardzo duże, więc nie zawsze są takie sytuacje, że trzeba rozdać autograf albo zrobić sobie zdjęcie. Ale były takie sytuacje, w których robiliśmy sobie zdjęcia, bo rozmawialiśmy chwilę.
Przejdźmy jeszcze do naszej polskiej ligi. Śledzisz Ekstraklasę?
No pewnie. Śledzę Zagłębie Lubin cały czas. Oglądam każdy mecz, jaki mogę. I jakieś większe mecze w Ekstaklasie obejrzę.
To kto według Ciebie zdobędzie mistrzostwo?
Wydaje mi się, że w tym sezonie Lech Poznań może zdobyć mistrzostwo Polski.
Czyli widzę tutaj na pewniaka.
Tak, myślę, że mają mocną ekipę i dobrze grają. Ale jak Ekstraklasa pokazuje – nigdy nie wiadomo.
W takim razie na koniec – z Ekstraklasy wyjeżdżałeś jako 22-latek i jeśli śledzisz Ekstraklasę, to który z młodych zawodników robi na Tobie największe wrażenie w tym momencie?
Tak jak mówię, oglądam nie wszystkie mecze, ale oglądałem mecze Lecha kilka razy i podobał mi się Kozubal. Dobry zawodnik. I z Zagłębia Pieńko. Uważam, że ma potencjał, żeby wyjechać i zrobić fajną karierę, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Z jego planem.
Czyli jeśli włodarze zapytają, czy polecasz jakiegoś młodego zawodnika, to zarekomendowałbyś ściągnięcie takiego Antoniego Kozubala albo Tomasza Pieńko?
Tak, zdecydowanie.