Łukasz Piszczek zapracował na status legendy Borussii Dortmund. 382 spotkania to ósmy najlepszy wynik w dziejach BVB i drugi, jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie obcokrajowców. O Piszczku — piłkarzu, można pisać długo i w większości pozytywnie. 39-latek rozdział boiskowy ma już jednak za sobą, a ten trenerski na dobre się jeszcze nie rozpoczął. Nie przeszkadza to jednak rodzimym dziennikarzom, którzy usilnie starają się przedstawiać Łukasza jako niezwykle perspektywicznego trenera, skazanego na wielkie sukcesy. Niestety, ostatnio ocierają się o śmieszność.
Piszczek następcą Sahina? Plotka, której nikt nie weryfikował
Cofnijmy się do 17 stycznia. Wtedy właśnie w polskich mediach pojawiła się informacja, zgodnie z którą Łukasz Piszczek miałby zostać następcą Nuriego Sahina, gdyby ten stracił pracę w Borussii Dortmund. Źródło? Niemiecki SPIEGEL. Kolejne portale kopiowały barwnego newsa, zwiastującego awans Polaka. Nauczony brakiem rzetelności rodzimych dziennikarzy (pamiętacie jeszcze bujdę o Kamińskim?) postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście Spiegel cokolwiek takiego napisał. Niestety, poszukiwania okazały się bezowocne. Zapłaciłem nawet za subskrypcję premium, uznając, że może cokolwiek zostało napisane pod szyldem SPIEGEL+. Nic, absolutnie nic.
Nie minął nawet tydzień, a Sahin rzeczywiście stracił posadę. Piszczek… Odszedł razem z nim. Nie ma w tym niczego szokujące, biorąc pod uwagę kulisy zatrudnienia Polaka w BVB. Pomysł z powierzeniem roli asystenta wyszedł od tureckiego szkoleniowca, który w czerwcu 2024 roku stwierdził: Łukasz był moim pierwszym wyborem po tym, jak stało się jasne, że Sven niestety opuści BVB w nowym sezonie. Łączy mnie z nim szczególna więź i bardzo chciałbym kontynuować współpracę ze Svenem. Wyjdę na tego złego, ale napiszę wprost — Piszczek dostał pracę w Borussii Dortmund, bo wcześniej Sven Bender odmówił. Gdyby 35-latek podjął inną decyzję, Polak pewnie nie miałby propozycji dołączenia do sztabu Sahina.
Bardzo się cieszę, że wracam do Borussi Dortmund, tym razem w roli asystenta trenera. Dziękuję za zaufanie @nurisahin @BVB 🖤💛
— Łukasz Piszczek (@piszczek_lp26) June 27, 2024
Fot: @bvb09 @recmanofficial pic.twitter.com/Snj9IS3gFs
Ach ta lojalność!
Gdy Borussia Dortmund ogłosiła tymczasowego szkoleniowca, a nie został nim Łukasz Piszczek, jasne stało się, że plotka sprzed kilku dni była ściemą. Czyżby polskie media dały się nabrać na fake newsa? A może same dopisały historię tam, gdzie jej nie było? Otóż nie! Rodzimi dziennikarze zdecydowali się wmawiać, że w sumie Piszczu miał poprowadzić BVB, ale postawił na lojalność względem swojego tureckiego kolegi. Świadczyć o tym miałyby słowa Larsa Rickena dla SkySports. Ale czy rzeczywiście? Dyrektor Borussii Dortmund stwierdził, że Piszczek nie zostałby w klubie nawet, gdyby dostał propozycję pracy ze względu na lojalność wobec Sahina. To chyba inna sytuacja niż Piszczek DOSTAŁ ofertę i odrzucił ją ze względu na Sahina, prawda? Szacunek dla redaktora Tomasza Urbana, który nie chciał przekłamywać rzeczywistości i zacytował Patricka Bergera zgodnie z prawdą.
Łukasz Piszczek też ochodzi z BVB i – jak powiedział Ricken – nie zostałby w klubie nawet, gdyby dostał propozycje dalszej pracy z drużyną ze względu na lojalność wobec Nuriego Sahina. https://t.co/LSmtN7xKjs
— Tomasz Urban (@tom_ur) January 22, 2025
Mike Tullberg, który tymczasowo przejął stery BVB ma za sobą ponad 200 spotkań z zespołami U-19 i rezerwami Borussii Dortmund. Piszczu 51 spotkań jako grający trener LKS-u Goczałkowice-Zdrój. Obaj są 39-latkami, jednak różnica w doświadczeniu jest znaczna.
Presja rośnie, ale po co?
Nie jestem w stanie w tym momencie stwierdzić, jakim trenerem jest Łukasz Piszczek. Ale czy ktokolwiek może się tego podjąć? Przepracował pół roku z Borussią Dortmund w roli asystenta, a wyniki były mocno poniżej oczekiwań. Piszczu nauczył się… Jakich błędów nie popełniać, bowiem kadencja Sahina zdecydowanie nie poszła zgodnie z oczekiwaniami. Przed Polakiem jeszcze sporo nauki. Ma czas i nazwisko, które otwiera wiele drzwi. Niestety, rodzime media kuriozalnie pompują balonik oczekiwań. W Piszczku widziano już selekcjonera reprezentacji Polski, a ostatnio próbowano przekonać, że może poprowadzić Borussię Dortmund.
Ilu kibiców przeglądając rodzime media w ostatnich dniach, pomyślało, że Łukasz liczy się w walce o schedę po Sahinie, a następnie odrzucił taką ofertą, bo jest lojalny? Rozumiem, że dziennikarze chcą ubarwiać świat i podkręcać rzeczywistość, ale Piszczek nadal nie podjął się wyzwania jako pierwszy trener, a ma wrażenie, że już zaszufladkowano go jako jednego z najlepszych szkoleniowców w kraju. Obawiam się, że udźwignięcie gigantycznych oczekiwań może być piekielnie trudne.