Jest 30 sierpnia 2013 roku. Triumfator Ligi Mistrzów Bayern Monachium mierzy się ze zdobywcą Ligi Europy Chelsea w corocznym meczu o Superpuchar. Po 90 minutach jest wynik 1:1. W dogrywce oba zespoły też po razie trafiają do siatki. Zwycięzcę zatem ma wyłonić seria rzutów karnych. Pierwsze dziewięć jedenastek zostaje wykonanych bezbłędnie. Bayern prowadzi 5:4. Do ostatniego strzału podchodzi Romelu Lukaku, we wcześniejszym sezonie wypożyczony do West Bromu. Belg strzela lekko po ziemi w prawą stronę. Neuer z łatwością broni to uderzenie. Bayern zdobywa Superpuchar, jego zawodnicy ruszają do świętowania, a Lukaku łapiąc się za głowę, nie dowierza, że się pomylił. Trzy dni później ówczesny 20-latek zostaje wypożyczony po raz ponowny. Tym razem do Evertonu, który po udanym sezonie rok później kupuje go definitywnie. Zmarnowany rzut karny w meczu o Superpuchar pozostaje jak dotąd jego ostatnim dotknięciem piłki w koszulce The Blues.
Lukaku to jeden z najlepszych napastników na świecie
Jak się jednak okazuje, tych kontaktów z futbolówką w barwach Chelsea Lukaku będzie miał jeszcze sporo. The Blues zapłacili Interowi 115 milionów euro, w skutek czego Belg po ośmiu latach wraca na Stamford Bridge. Z resztą to nie pierwsze okno transferowe, podczas którego klub z zachodniej części Londynu polował na swojego byłego zawodnika. Latem 2017 roku – po mistrzowskim sezonie Chelsea – Antonio Conte chciał wzmocnić linię ataku. Jego głównym celem był właśnie Lukaku. Belg wybrał jednak Manchester United, a The Blues musieli zadowolić się Alvaro Moratą.
Tego lata Chelsea również nie udało się sprowadzić celu numer jeden, którym był Erling Haaland. Początkowo to właśnie Norweg był najwyżej na liście Thomasa Tuchela i jego sztabu. Borussia Dortmund – po sprzedaży Jadona Sancho do Manchesteru United – nie chciała pozbywać się w jednym okienku swoich dwóch największych gwiazd, przez co transfer Haalanda okazał się niemożliwy. Dlatego też Chelsea swoje zainteresowanie przerzuciła na reprezentanta Belgii. Oczywiście, sprowadzenie Lukaku nie jest tak perspektywicznym ruchem, jakim byłoby zakontraktowanie Haalanda. Jednak patrząc tylko i wyłącznie na obecną wartość sportową, jaką są w stanie zaoferować ci dwaj zawodnicy, były napastnik Interu w niczym nie ustępuje swojemu młodszemu odpowiednikowi. Ponadto Belg jest bardziej doświadczony i zna ligę, w której rozegrał 252 mecze i strzelił 113 goli.
Lukaku wraca na Stamford Bridge jako znacznie lepszy napastnik niż ten, który stamtąd odchodził osiem lat temu. W ostatnich dwóch sezonach po transferze do Interu Belg odżył w Serie A i stał się jednym z najlepszych na swojej pozycji. W poprzednich dwóch kampaniach 28-latek zdobył 64 bramki w 95 występach. Z resztą Lukaku w ostatnich dziewięciu sezonach trafia regularnie do siatki. Jedynie w rozgrywkach 2014/15 jego średnia bramek na mecz wyraźnie odstaje. Belg strzelał w West Bromie, Evertonie, Manchesterze United oraz Interze. Dlatego też trudno wyobrazić sobie, aby w barwach The Blues się nie sprawdził.
Brakujący element
Zwłaszcza, że Chelsea w osobie Lukaku pozyskuje typową „dziewiątkę”, której w zeszłym sezonie im brakowało. Thomas Tuchel nie miał zaufania do Tammy’ego Abrahama i Oliviera Giroud. Obaj rzadko pojawiali się na boisku, a pod koniec sezonu zostali odstawieni na boczny tor. Z resztą Francuza już nie ma w klubie (przeniósł się do Milanu), a Anglik jest na wylocie. Z racji braku klasycznego napastnika Tuchel na szpicy często wystawiał Timo Wernera, który jednak lepiej czuje się ustawiony bliżej linii bocznej, oraz Kaia Havertza. Co prawda, Niemiec całkiem nieźle radził sobie jako „fałszywa dziewiątka”, jednak nie ma wątpliwości, że The Blues potrzebowali nowego snajpera.
W minionym sezonie Premier League najlepszym strzelcem Chelsea był Jorginho, który wszystkie siedem bramek zdobył z rzutów karnych. Z kolei we wszystkich rozgrywkach najskuteczniejsi okazali się Abraham i Werner (po 12 goli). Ponadto The Blues mieli również ogromne problemy ze skutecznością. Według statystyki oczekiwanych goli powinni oni strzelić o 10 bramek więcej niż zdobyli. Gorsze pod tym względem były jedynie Sheffield, Fulham oraz Brighton, a od momentu objęcia sterów przez Tuchela nikt nie był słabszy. Te liczby jasno pokazują, że w ubiegłym sezonie w Chelsea brakowało typowego egzekutora. Kogoś, kto regularnie trafiałby do siatki i w trudnych momentach potrafił złamać defensywę przeciwnika. Tym brakującym elementem w nadchodzącej kampanii ma być właśnie Lukaku.
Lukaku to nie tylko gwarancja goli
Jak jednak wiemy, Thomas Tuchel od swojego napastnika oczekuje znacznie więcej niż tylko strzelania bramek. W ustawieniu 3-4-2-1, które Niemiec preferował w poprzedniej kampanii, cała ofensywna trójka ma za zadanie zmieniać się pozycjami i aktywnie uczestniczyć w budowaniu akcji. Czy Lukaku jest w stanie to zagwarantować? Jeśli ktoś regularnie oglądał Belga w Serie A ten wie, że nie jest on napastnikiem jedynie czekającym na podania w polu karnym. 28-latek często schodzi głębiej po piłkę, a dzięki swojej sile potrafi utrzymać się przy piłce oraz zdobyć przestrzeń podaniem bądź dryblingiem. Pod wodzą Antonio Conte Lukaku rozwinął się jako piłkarz i poprawił swoje umiejętności w wielu elementach gry. W zeszłym sezonie zanotował 11 asyst, co było jego zdecydowanie najlepszym wynikiem w ostatnich latach.
Ponadto Belg jest również piłkarzem, który dobrze czuje się grając zarówno w ataku pozycyjnym, jak i z kontry. Przy kontratakach Lukaku często ustawia się bliżej prawej strony, gdzie może wykorzystać swoją siłę oraz szybkość. Ten manewr często w reprezentacji stosuje Roberto Martinez, ustawiając przy tym w roli „fałszywej dziewiątki” Kevina De Bruyne’a. W minionym sezonie Tuchel przeciwko mocniejszym zespołom, mając satysfakcjonujący go wynik, często nastawiał drużynę na grę z kontry. Wówczas formacja bez klasycznego napastnika sprawdzało się całkiem nieźle. Dlatego też ustawienie 28-latka na prawym skrzydle, kiedy będzie taka potrzeba, to kolejna opcja, którą może zastosować szkoleniowiec The Blues.
Jedno jest pewne. Sprowadzając Lukaku Chelsea wzmacnia się na pozycji, na której najbardziej tego potrzebowała. The Blues wysyłają jasny sygnał, że po triumfie w Lidze Mistrzów nie zamierzają się zatrzymywać. Teraz celem w pierwszym pełnym sezonie Tuchela na Stamford Bridge jest mistrzostwo Anglii. Oczywiście, transfer byłego napastnika Interu nie sprawia, że The Blues staną się zespołem kompletnym i wygrają ligę, jednak jest on odpowiedzią na ich największą bolączkę. A sam Lukaku z pewnością będzie chciał, aby jego przygoda na Stamford Bridge nie kojarzyła się jedynie z niestrzelonym karnym w spotkaniu o Superpuchar.
Fot.: Chelsea Twitter