2 października 2021 roku. Dokładnie tego dnia ostatni raz Radomka pokonała zespół ŁKSu. W tegorocznym półfinale spróbuje przełamać nie najlepszą passę. Aczkolwiek wiele rzeczy przed meczem wskazywało, że ten scenariusz ma niskie prawdopodobieństwo spełnienia. Zwłaszcza że Łódzkie Wiewióry od dłuższego czasu systematycznie przeskakują przeszkody. Wygrały z rzędu osiem spotkań i łatwo można zakładać, że swoją skuteczność będą chciały utrzymać w drodze po puchar.
Cykl wyprzedzania
Oba zespoły miały na wstępie swoje problemy. Radomka miała problemy z przebijaniem się przez blok (tak na starcie straciła dwa punkty). Natomiast ŁKS wyglądał niepewnie na przyjęciu. Do tego przytrafiały mu się chwilami pomyłki komunikacyjne. Pierwszą drużyną, której udało się zapanować nad swoimi słabościami, były Łódzkie Wiewióry, którym udało się zbudować pierwszą konkretniejszą przewagę (8:5). Aczkolwiek za długo nie można było długo ich chwalić, bowiem błyskawicznie pozwoliły wcześniejszym mankamentom ponownie się do nich przyczepić. Skorzystała z tego Radomka, która po skolekcjonowaniu pięciu punktów z rzędu sama odskoczyła (8:10). Niestety tak jak wcześniej ich przeciwniczki zawiesiła się po okresie dobrej gry i znowu musiała gonić (12:10).
ŁKS zapanował trochę nad rezultatem i utrzymał dystans na dłuższą chwilę. Jednak utracił go tak jak wcześniej. Dla siatkarek Jakuba Głuszaka mury stawiane przez łódzką ekipę przestały być tak druzgocącą przeszkodą jak wcześniej. Same natomiast dzięki swojej kreatywności w ataku zbierały systematycznie cenne oczka. Z tego też względu udało im się odskoczyć na trzy punkty (16:19). Co było istotne w tym secie to fakt, że żadna przewaga nie jest w żadnym stopniu stała. I chociaż klub z Radomia miał już naprawdę korzystną sytuację do zamknięcia partii (20:23), to w końcówce się rozsypał. Łódzki duet Hryshchuk i Scuka swoją skutecznością w ofensywie wsparł doprowadzenie do wyrównania (23:23). Następnie w końcówce zawodniczki ŁKSu wykazały się lepszym panowaniem nad presją i po krótkim pojedynku na przewagi wygrały seta.
Bicie jednostronne
Radomiak źle wszedł w drugą partię. Po własnych błędach w ataku jak i przy założonym bloku. Do tego ponownie łódzkie mury dokładnie neutralizowały radomskie uderzenia. Czuć było, że Radomka żyła trochę jeszcze utratą pierwszego seta. Niestety z tego też względu szybko trudną do zgarnięcia stała się także dwójka (5:0). Od tego stanu co prawda Radomka zaczęła prowadzić regularną wymianę. Jednak z perspektywy straty aż pięciu punktów potrzebowała powoli robić więcej kroków do przodu od przeciwniczek. A doszło do sytuacji odwrotnej. Łódzkie Wiewióry w pełni kontrolowały przebieg wydarzeń. Dzięki bardzo dobrej postawie w obronie (przy jednoczesnej niemocy oponentek) kreowały sobie wiele możliwości do kontrataków. No i z nich konsekwentnie korzystały czego najlepszym dowodem różnica widniejąca na tablicy, która w najwyższym punkcie wyniosła dziesięć (19:9). Radomka musiała pozbierać resztki siebie jeśli jeszcze chciała o coś powalczyć.
I rzeczywiście radomski zespół lepiej wszedł w rywalizację o trzeciego seta (2:2). Wydawało się, że po pierwszym przejęciu inicjatywy przez ŁKS partia potoczy się podobnym torem co wcześniejszy łomot (5:2). Od tych myśli do pewnego stopnia odwiódł błyskawiczny powrót Radomki (ataki Piotrowskiej oraz as Gałkowskiej przyniosły 5:5). Ale z podobną szybkością nasunęła je wiewiórcza seria (9:5). Kibice zgromadzeni w Elblągu nie doświadczyli pokazu niepodważalnej dominacji. Wręcz przeciwnie, gra z piłki na piłkę zaczęła się coraz bardziej wyrównywać, aż rzeczywiście Radomce prawie udało się złapać przeciwniczki (14:13). Bardzo duża w tym zasługa Moniki Gałkowskiej, która kończyła większość akcji swojego zespołu. Jednak po ciągu własnych błędów będący już bardzo blisko ŁKS odjechał (20:15). Nie zniechęciło to podopiecznych trenera Głuszaka do dalszego próbowania. Udało im się dodać jeszcze trochę nadziei (20:18), ale w końcówce nie dały już radę wyprzedzić rywalek.
ŁKS Commercecon Łódź – MOYA Radomka Radom 3:0 (26:24, 25:16, 25:19)
TAURON Puchar Polski
MVP: Marlena Kowalewska