ŁKS Łódź będzie pluć sobie w brodę? Wnioski po meczu z Resovią

ŁKS II Łódź występuje na poziomie Betclic 2 Ligi trzeci sezon z rzędu, ale wiele wskazuje na potencjalne zakończenie tego stanu rzeczy. Rezerwy grającego o poziom wyżej klubu bardzo słabo punktują i grozi im spadek. W spotkaniu z Resovią Rzeszów w ramach 12. serii gier na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Polsce pachniało jednak przełamaniem. Gra wyglądała dobrze, łodzianie mieli swoje szanse, a i tak jedynie zremisowali 0:0. Czego im zabrakło, kto pokazał się z dobrej strony, a do kogo można mieć pewne pretensje? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w moich wnioskach po tym starciu.

1. Pokaz piłkarskiej niedojrzałości

Tak pokrótce można opisać występ 17-letniego piłkarza ŁKS-u, Wiktora Rzemyszkiewicza. To właśnie na niego trener Konrad Gerega postawił na szpicy od pierwszej minuty, choć stawia on dopiero pierwsze kroki w seniorskim futbolu. Niestety, ten brak doświadczenia przez cały mecz był bardzo widoczny. Napastnik miewał momenty zagapienia, w których nie ruszał do podania w tempo lub podejmował ważne boiskowe decyzje z kilkusekundowym opóźnieniem. Dochodziły do tego również niedobory techniczne, skutkujące przede wszystkim nieprecyzyjnymi przyjęciami. Rzemyszkiewiczowi brakowało także odpowiedniego wykończenia, gdy w pierwszej połowie spotkania nie zamienił świetnej okazji na gola. Strzelając z kilku metrów, kopnął lekko i blisko środka bramki, co umożliwiło bramkarzowi interwencję i uratowało Resovię.

REKLAMA

Oczywiście snajpera tłumaczy jednak jego wiek i perspektywa ciągłego rozwoju. Obecne w jego grze błędy nie świadczą o jego niskiej wartości, lecz zwyczajnie pokazują, że wciąż ma on sporą przestrzeń do poprawy. Zresztą nieprzypadkowo gra on właśnie w rezerwach ŁKS-u, gdzie ma wzrastać piłkarsko, by kiedyś mieć szansę na wskoczenie do pierwszej ekipy jako jej wartościowe ogniwo. Nie jest wykluczone, że właśnie tak się stanie. Wiktor Rzemyszkiewicz jest bowiem piłkarzem bez doświadczenia, za to nie można odmówić mu woli walki i determinacji. Te dwa atuty zdecydowanie pokazał w meczu z Resovią, rywalizując o każdą piłkę, dużo biegając i korygując swoje niedociągnięcia.

2. Mrówcza praca pomocników

Łatwo byłoby nie docenić ciężkiej roboty, którą przez cały mecz wykonywali Ełkaesiacy grający w środku pola. Zbierali oni zdecydowaną większość długich piłek (zarówno w ataku, jak i w pomocy) i wygrywali większość pojedynków. Dzięki ich wysiłkom w centralnej części placu gry Rycerze Wiosny mieli sporą przewagę. Poza solidnością potrafili pokazać także odrobinę fantazji, potrzebnej do wykonania pięknego podania prostopadłego czy rajdu przez pół boiska. W takich elementach brylował głównie odstający od swoich partnerów technicznie Koki Hinikio, ale i cała reszta od czasu do czasu rezygnowała z zachowawczego podejścia na rzecz podjęcia ryzyka, co często się opłacało. Przy bezbramkowym remisie łatwiej byłoby narzekać na niedobór akcji ofensywnych, ale zamiast tego warto pogratulować pomocnikom ŁKS-u naprawdę porządnego występu.

3. ŁKS będzie pluć sobie w brodę?

Rezerwy łódzkiej drużyny przez cały mecz były ekipą lepszą od Resovii. Chodzi nie tylko o przewagę optyczną, wynikającą głównie ze wspomnianej wcześniej wyższości w środkowej strefie boiska. ŁKS był górą również pod względem liczby stworzonych sytuacji bramkowych. Oprócz opisanej już w 1. wniosku groźnej akcji zakończonej strzałem Rzemyszkiewicza, było jeszcze kilka momentów, w których aż prosiło się o trafienie. Należały do nich na przykład strzały Kokiego Hinokio: jeden po długim dryblingu, który po rykoszecie przeleciał nad poprzeczką, a także drugi – z woleja, ale i tym razem zbyt wysoki. Wpisać się na listę strzelców próbował również wprowadzony z ławki Alan Siwek, ale i on – wzorem kolegów – miał źle nastawiony celownik.

ŁKS oddał 12 strzałów, czyli o połowę więcej niż zespół gości z Rzeszowa. W strzałach celnych był nawet trzykrotnie lepszy od przeciwników, aż sześciokrotnie zmuszając Jakuba Tetyka do interwencji. To wszystko jednak tylko suche fakty, gdyż nieumiejętność finalizacji pozbawiła graczy „dwójki” trzech punktów. Może to być szczególnie istotne dla końcowego obrazu tabeli Betclic 2 Ligi. ŁKS II Łódź jest w niej jak na razie niemal na samym końcu. Ma za sobą jedynie fatalny w tym sezonie (3 punkty uciułane w 11 meczach) GKS Jastrzębie. Do bezpiecznej strefy już teraz brakuje mu kilku „oczek”, a same remisy z pewnością nie pozwolą na wspinanie się w górę stawki. Łódzki Klub Sportowy powinien więc jak najszybciej zacząć wygrywać, a w meczu z Resovią stracił ku temu dobrą okazję.

ŁKS II Łódź 0:0 Resovia Rzeszów

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    138,245FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ