Jakich piłkarzy szukają czołowe kluby świata? Przede wszystkim — młodych. Giganci potrafią zapłacić nieziemskie kwoty za zawodników, którzy tak naprawdę dopiero raczkują w świecie futbolu. Najlepszy przykład — Mykhaylo Mudryk, za którego Chelsea zapłaciła w styczniu 70 milionów euro. Liverpool wpisał się w ten trend i sprowadzał niemalże wyłącznie zawodników poniżej 24. roku życia. Kiedy więc w mediach pojawiło się nazwisko Wataru Endō, wydawało się, że mamy do czynienia z kaczką dziennikarską. 30-letni piłkarz jednej z najsłabszych drużyn Bundesligi? Czyżby Jürgen Klopp oszalał? Skoro jednak Fabrizio Romano zakomunikował „here we go”, to możemy założyć, że transfer jest już przesądzony.
„The Reds” byli gotowi zainwestować potężne środki finansowe w Moisesa Caicedo oraz Romeo Lavię, jednak w obu przypadkach ich oferty zostały przebite przez Chelsea. Jörg Schmadtke, który od początku czerwca pełni rolę dyrektora sportowego Liverpoolu, postanowił iść więc pod prąd. Jako człowiek, który doskonale zna niemiecki rynek piłkarski, wybrał tańszą, ale wcale nie gorszą opcję. Postawił na zawodnika, którego reszta omijała szerokim łukiem.
Wataru Endō jest prawdziwym wojownikiem środka pola — chociaż wypada podkreślić, że więcej spotkań rozegrał jako środkowy obrońca
Po 8 sezonach rozegranych w lidze japońskiej, w 2018 roku przeniósł się do belgijskiego VV St. Truiden, skąd już po roku wypożyczono, a następnie sprzedano go do VfB Stuttgart. Z niemieckim klubem najpierw zdołał awansować do Bundesligi, a następnie stał się jednym z kluczowych zawodników zespołu — a także kapitanem. W minionym sezonie to właśnie jego gole i asysty pozwoliły uniknąć degradacji. W ostatnich 3 spotkaniach sezonu błysnął golem i trzema asystami. Finalnie Stuttgart wybronił swój ligowy byt po dwumeczu z Hamburgiem. Japończyk standardowo odpowiada za odbiór piłki, jednak w najważniejszych momentach notował także potrzebne liczby.
Endō jest typem boiskowego żołnierza — o czym mówił jego były trener ze Stuttgartu — Pellegrino Matarazzo. Potrafi kierować kolegami z zespołu, a zarazem samemu bierze na siebie odpowiedzialność, gdy zajdzie taka potrzeba. Pokornie wykonuje swoje zadania, dostosowuje się do zaleceń trenera. Opta Franz podaje, że od debiutu w Bundeslidze (wrzesień 2020 roku), Japończyk zanotował najwięcej wygranych pojedynków, uzbierał najwięcej minut i zanotował drugie miejsce pod względem ślizgów (spośród pomocników). Oczywiście, traktujemy jego liczby z dystansem, bowiem pamiętamy o tym, że Wataru Endō znaczną część występów zanotował jako środkowy obrońca.
Liverpool wedle doniesień medialnych zapłaci 18-20 milionów euro
To więcej niż wartość rynkowa kapitana reprezentacji Japonii, ale nieporównywalnie mniej niż gdyby mieli sięgać po jedną z młodych gwiazdek. Dużo, biorąc pod uwagę, że pomocnik miał ledwie rok kontraktu do wypełnienia i latem 2024 roku mógłby odejść za darmo. Oczywiście, taki transfer będzie wielkim ciosem w Stuttgart, który na starcie Bundesligi zostanie bez jednego z liderów.
Jürgen Klopp zyska bardzo ciekawego gracza. Trudno dziś przewidywać, jak Wataru Endō poradzi sobie w Premier League. Czy nastoletni piłkarz bez większego doświadczenia byłby jednak lepszym wyborem? Tak, Japończyk nie jest zawodnikiem, który ma przed sobą kilkanaście lat kariery. Do tej pory dopisywało mu zdrowie i prezentował poziom, który skłania do optymizmu. W tym miejscu właściwie powinniśmy postawić kropkę. Endō nie był czołowym piłkarzem Bundesligi, wbrew temu, co próbuje się dziś wmawiać. Tego transferu nie ma sensu lukrować. Bronił barw jednej z najsłabszych ekip w lidze niemieckiej, a przechodzi do klubu, który celuje w walkę o podium Premier League. To może być genialny strzał, albo smutna weryfikacja i oba scenariusze są równie prawdopodobne.