Po pierwszym meczu półfinałowym Pucharu ligi Angielskiej pomiędzy Liverpoolem a Fulham nadszedł czas na rewanż. Na Anfield to zespół „The Reds” zwyciężył 2:1, więc dzisiejsi gospodarze musieli pracować nad odrobieniem strat.
Początek pod kontrolą gości, lecz bez większych fajerwerków
Zadanie Fulham szybko stało się jeszcze trudniejsze. Już w 11. minucie meczu piłkę w siatce umieścił Luis Diaz, dając Liverpoolowi prowadzenie. Po długim podaniu od Jarella Quansaha Kolumbijczyk oddał strzał, który po rękawicy Leno wpadł do siatki. Po tej bramce, Fulham miało problem ze znalezieniem rytmu. Natomiast widać było, że Liverpool czuł się dobrze i zyskiwał coraz więcej kontroli nad spotkaniem. W 27. minucie, po kapitalnym strzale od słupka Diaz znów umieścił piłkę w bramce, lecz został w tej sytuacji odgwizdany spalony. Niewiele więcej się wydarzyło do końca pierwszej połowy. Do przerwy wynik 0:1 dla gości. Liverpool miał widoczną kontrolę nad tym spotkaniem, lecz obyło się bez żadnych szaleńczych ataków. Szybko strzelona bramka na pewno pozwoliła zespołowi Jurgena Kloppa zyskać jeszcze większą pewność siebie.
Przebudzenie gospodarzy
Już od początku drugiej połowy Liverpool atakował i utrzymywał kontrole nad spotkaniem. W 53. minucie Fulham miało kapitalną okazję, by wyrównać stan rywalizacji. Po błędzie Kelleherera Pereira z ostrego kąta oddał strzał na pustą bramkę, lecz piłka trafiła słupek. Tuż po tej akcji Liverpool wyprowadził kontrę i również był bardzo bliski zdobycia bramki. Harvey Elliot oddał mocny strzał w polu karnym. Leno zachował jednak czujność i wybił futbolówkę na rzut rożny. Po tej sytuacji to Fulham kreował sobie więcej sytuacji. Nagle to bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu. Najwyraźniej uwierzyli, że nie mają w tym spotkaniu już nic do stracenia i muszą iść na całość.
Wyrównanie nadeszło w 78. minucie, gdy po dośrodkowaniu Wilsona w polu karnym znalazł się Diop i umieścił piłkę w siatce gości. Role się odwróciły – to Liverpool musiał się bronić, gdyż to Fulham przejął inicjatywę i dalej atakował. Do końca spotkania niewiele więcej się wydarzyło. Zawodnicy Fulham robili co mogli, jednak nie udało im się odrobić strat z pierwszego meczu. Tym samym to właśnie Liverpool awansował do finału Carabao Cup. Zespół Jurgena Kloppa 25 lutego powalczy na Wembley z Chelsea o swój dziesiąty tytuł w tych rozgrywkach.