Ligowa karuzela. Ekstraklasa synonimem braku stabilizacji

Marek Papszun w Rakowie, Waldemar Fornalik w Piaście i Adam Majewski w Stali. Tylko tych trzech trenerów rozpoczynało zarówno poprzedni, jak i ten obecny sezon w tym samym klubie. Jedynie trzy z 15 drużyn (20%), które pozostały w elicie przystąpiły do rozpoczętej kampanii z tym samym szkoleniowcem na ławce. Na tle lig z europejskiej czołówki Ekstraklasa pod tym względem wypada fatalnie. Obrazuje to myślenie jedynie na tu i teraz oraz brak długofalowej wizji.

Ekstraklasa najmniej stabilna

Dla porównania w najlepszych ligach europejskich współczynnik zmian trenerów wynosi znacznie mniej. W Premier League, Serie A oraz Ligue 1 aż 11 z 17 (65%) zespołów przystąpi do nadchodzącego sezonu z tym samym trenerem, który rozpoczynał poprzedni. Z kolei w La Lidze będzie to 9 z 17 klubów (53%), a w Bundeslidze 9 z 16 (56%). Oczywiście zdarzały się sezony, w których częściej zmieniano trenerów. Chociażby do poprzedniego sezonu w Bundeslidze z tym samym trenerem przystępowały jedynie cztery z 16 klubów (25%), a w Serie A cztery z 17 (24%). Z kolei w Ekstraklasie w ostatnich latach aż tak źle to nie wyglądało. Do poprzedniej kampanii było to 6 z 15 zespołów (40%), dwa lata temu aż 9 z 13 (69%), a trzy sezony wcześniej 8 z 14 (57%).

REKLAMA

Jak widać, obecny sezon wydaje się być wyjątkiem. Średnia z wcześniejszych trzech kampanii wynosi 55%, więc tak drastyczny spadek tym bardziej wydaje się być niezrozumiały. Mimo wszystko, już w poprzednim sezonie odsetek ten zmalał z 69 do 40. Widać więc, że trend szybkiego zwalniania szkoleniowców tylko się nasila. Jednak z drugiej strony, trzeba wziąć także pod uwagę różnego rodzaju okoliczności i przeciwności losu. Lech był zmuszony szukać nowego trenera ze względu na rezygnację z powodów rodzinnych Macieja Skorży. Kosta Runjaić po niecałych pięciu latach nie przedłużył kontraktu z Pogonią, uznając, że doszedł już tam do ściany i nic więcej w Szczecinie nie wyciśnie. To samo stwierdził Janusz Filipiak rozstając się jesienią z Michałem Probierzem po ponad czterech latach.

Udane zmiany w trakcie sezonu

Oczywiście samo zmienianie trenerów nie jest złe. Jest sporo przykładów klubów, które z nowym szkoleniowcem są w stanie diametralnie odmienić grę i poprawić wyniki. Najlepszym przykładem może być zatrudnienie Thomasa Tuchela w Chelsea czy Hansiego Flicka w Bayernie. Pierwszy z nich pół roku później sięgnął po Ligę Mistrzów, a drugi w Monachium zdobył niemal wszystkie możliwe trofea. Wybór nowego trenera nigdy nie jest łatwy, o czym w minionym sezonie przekonało się wiele klubów Ekstraklasy. Na 13 roszad w aż sześciu przypadkach zespół pod wodzą nowego szkoleniowca punktował gorzej niż za jego poprzednika.

Z drugiej strony jest sporo przykładów, za które decyzje działaczy polskich klubów możemy pochwalić. Na pierwszy rzut oka zwolnienie Piotra Tworka z Warty wydawało się być nieracjonalne. Niemniej jednak powierzenie misji utrzymania zespołu Dawidowi Szulczkowi okazało się strzałem w dziesiątkę. Zatrudnienie Tomasza Kaczmarka w Lechii oraz Jacka Zielińskiego w Cracovii było zamknięciem pewnego etapu i odświeżeniem drużyny, co już w perspektywie jednego sezonu przyniosło wymierne korzyści. W Wiśle Płock zakontraktowanie Pavola Stano również wydaje się być ciekawym ruchem, co było widać w niektórych spotkaniach w poprzednim sezonie i pierwszym w obecnym. Z kolei Zagłębie oraz Legia zatrudniając kolejno Aleksandara Vukovicia i Piotra Stokowca uniknęły degradacji, jednak kadencje obu tych szkoleniowców nie były najlepsze. Pod wodzą nowego trenera lepiej punktowała także Bruk-Bet Termalica, jednak Radoslav Latal nie zdołał zapewnić drużynie z Niecieczy utrzymania.

Ekstraklasa karuzelą trenerów

Niemniej jednak na każdego Szulczka, Stano czy Kaczmarka można znaleźć przypadek Nowaka w Jagielloni, Tworka w Śląsku czy Brzęczka w Wiśle Kraków. Wszyscy oni punktowali gorzej niż ich poprzednicy, mimo że poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko. Ten pierwszy po pół roku odszedł z Białegostoku w nienajlepszych relacjach z piłkarzami. Tego drugiego nie ma już w Śląsku, po tym jak ledwo utrzymał go w elicie. Natomiast ten trzeci zaliczył z Białą Gwiazdą spadek i teraz nowy sezon rozpoczyna na zapleczu Ekstraklasy.

„Efektu nowej miotły” nie wywołało również zatrudnienie Marka Gołębiewskiego w Legii, który zdobywał średnio 0,5 punkt na mecz. Gorszą średnią niż poprzednicy mieli także Mariusz Lewandowski w Radomiaku oraz Marcin Prasoł w Górniku Łęczna. Choć w obu tych przypadkach trzeba wziąć pod uwagę niewielką liczbę meczów, które dostali pod koniec sezonu. Ponadto ten drugi zastępował Kamila Kieresia, który nie został zwolniony, a zrezygnował z posady trenera.

Patrząc jedynie pod kątem średniej punktów na mecz, Ekstraklasa pod kątem zmiany trenerów nie wypada aż tak źle. Ponad połowa zespołów skorzystała na dokonywanej roszadzie. Niemniej jednak z 13 trenerów zatrudnianych w trakcie sezonu aż czterech nie ma już w tych klubach, a kolejnych trzech pracuje z tymi zespołami w pierwszej lidze. Jagiellonia oraz Śląsk w ciągu pół roku dwa razy zmieniły trenera, a Legia trzykrotnie na przestrzeni roku. W takich warunkach potencjalni następcy mogą mieć obawy przed wchodzeniem do tak niestabilnych klubów.

Pochwała stabilności

To raczej nie przypadek, że w ostatnich latach w Ekstraklasie najlepsze wyniki osiągają zespoły, w których trener dostał kredyt zaufania i pracuje w klubie już od dłuższego czasu. Marek Papszun w Rakowie jest od ponad sześciu lat, a klub konsekwentnie rok po roku idzie do przodu. Od momentu awansu ekipy z Częstochowy do Ekstraklasy żaden zespół nie zdobył więcej punktów. Pogoń pod wodzą Runjaicia także się rozwinęła i dwukrotnie finiszowała na podium. Piast, gdzie Waldemar Fornalik pracuje od prawie pięciu lat, jako jedyny ostatnie trzy sezony kończył w pierwszej szóstce. Również Górnik Brosza, Cracovia Probierza czy Lechia Stokowca miały swoje momenty i zasmakowały gry w eliminacjach europejskich pucharów.

Jak widać, zespoły, które wcześniej niekoniecznie znajdowały się w ligowej czołówce dzięki postawieniu na stabilizację stały się jednymi z najlepszych w kraju. Zresztą potwierdza to nie tylko Ekstraklasa. Na dzisiaj za dwie najlepsze drużyny na świecie można uznać Manchester City i Liverpool, w których Guardiola i Klopp pracują odpowiednio sześć i siedem sezonów. Mimo to, większość klubów Ekstraklasy nadal ma problem ze znalezieniem odpowiedniego człowieka. Jednak problem najprawdopodobniej leży gdzie indziej. Nie w zatrudnianych trenerach, a działaczach, którzy żadnemu z nich nie dają wystarczająco dużo czasu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ