Półfinałowa porażka z Amerykanami po raz kolejny pozbawiła Polaków szansy na triumf w rozgrywkach Ligi Narodów. Do tej pory biało czerwoni w tej formule nie wygrali jeszcze ani razu. Dodatkowo również pod jej dawnym szyldem nie osiągali częstego ozłocenia.
Prawie robi wielką różnicę
We wszystkich edycjach Ligi Narodów polscy siatkarze zajmowali miejsca w czołówce. Tak naprawdę tylko raz nie trafili do strefy medalowej (w 2018 roku odpadli w drugiej rundzie przed final four). W rywalizacji z Włochami okaże się czy zachowają tendencje do zdobywania kruszcu niższej kategorii. To samo w sobie jest już pewnym sukcesem i utrzymywanie się na topie siatkarskim należy docenić. Ale brak złota z każdym kolejnym turniejem będzie mierzić coraz bardziej.
Chociaż nierzadko twierdzi się, że Nations League to tylko przygotówka pod inny czempionat odbywający się później, to jednak nikt nie obraziłby się na kolejne trofeum w gablocie. A tak co roku wszyscy przeżywamy niedosyt.Nasi kadrowicze naprawdę potrafią wygrywać ze wszystkimi. Jednakże od ostatnich zwycięskich mistrzostw świata nie są w stanie dopiąć swego. I przekłada się to w zasadzie na wszystkie możliwe turnieje.
Historia jeszcze gorsza
Kiedy w przeszłości Liga Narodów była jeszcze Ligą Światową, to Polacy bardzo długo męczyli się, żeby stanąć na jej najwyższym stopniu podium. Założoną w 1990 roku światówkę Polska wygrała dopiero w 2012 roku. Wtedy również zamknęła swoją zdobycz medalową, gdyż później nie przywiozła do domu żadnych krążkowanych pamiątek. Natomiast wcześniej zgarnęli jeszcze tylko brąz. Łącznie dwa medale.
Polscy zawodnicy prawdopodobnie pod nowym brandingiem bardzo szybko przebiją ten wynik. Aczkolwiek niezależnie od oznakowania i nazewnictwa widać, że gra w tych ligowo-pucharowych rozgrywkach nie jest ich specjalnością. Tendencja zaczęła się zmieniać, ale wciąż nie ma tych najcenniejszych laurów. A to one pieszczą ambicje czołowych kadr na świecie.