Pierwsza połowa koncertowa, druga to marnowanie wielkich szans. Jedno się nie zmienia. Na Aker Stadion grała dziś praktycznie jedna drużyna. Czy była to najlepsza gra? Nie! Ale najwyraźniej wystarczająca, by pokonać zespół z Belgii.
Pierwsza połowa wyjaśniła losy meczu
Pierwszą okazję w spotkaniu mieli gospodarze. Już po dwóch minutach Molde znalazło się w polu karnym przeciwników, jednak Portugalski arbiter odgwizdał faul na korzyść Cercle Brugge. To jednak nie zgasiło zawodników Erlinga Moe. Minutę później kapitalne podanie w stronę Kristiana Eriksena posłał Markus Andre Kaasa. Eriksen wyszedł sam na sam z bramkarzem Cercle, Warlesonem i pewnie umieścił piłkę w bramce belgijskiej drużyny. Przez cały czas atakowali gospodarze, a zawodnicy Cercle byli bezradni. Drugą okazję sam na sam miał po 18 minutach Kristian Eriksen, który był dziś w gazie. Tym razem trafił prosto w bramkarza. Przez fatalny błąd obrony Belgów piłka wróciła jednak prędko do gospodarzy, a piłkę w siatce na 2:0 umieścił kapitan i solenizant Magnus Wollf Eikrem. Nagle jednak obudzili się goście, którzy po 22 minutach mieli bardzo groźną sytuację. W polu karnym strzelał Kevin Denkey, jednak kapitalnym wybiciem z linii bramkowej popisał się Albert Posiadała.
Koncert bramek Molde jednak trwał w najlepsze. W 30 minucie spotkania kapitalne podanie na wahadło do Martina Linnesa posłał Kristian Eriksen. Linnes oddał strzał, przy którym Warleson był już bez szans, a Molde wyszło na trzybramkowe prowadzenie. Do końca połowy bramek już nie ujrzeliśmy. Pod koniec dalej głównie atakowali zawodnicy Molde, jednak goście z Belgii też mieli parę niegroźnych okazji.
Spokojna kontrola w drugiej części spotkania
Druga połowa rozpoczęła się spokojniej niż pierwsza. Jedno się jednak nie zmieniło. Zespół Molde atakował, a zawodnicy Cercle Brugge dalej byli bezradni. W przerwie jednak u zawodników Erlinga Moe musiał popsuć się celownik, bo to, czego byliśmy świadkami, było prawie nie do pomyślenia. Zespół Molde miał trzy, można powiedzieć, stuprocentowe sytuacje, wszystkie zmarnowane. Szczególnie ta ostatnia, w wykonaniu Emila Breivika zasługuje na nagrodę pudła roku. Breivik z około linii piątego metra posłał piłkę na najwyższe sektory stadionu. W 62. minucie natomiast strachu mógł najeść się nasz Polski golkiper. Albert Posiadała wyszedł z bramki, gdy piłka znalazła się przed nogami Thibo Somersa. Somers oddał strzał na pustą bramkę, jednak z samej linii bramkowej piłkę wybił Anders Hagelskjær. Przez dłuższy czas nic się nie działo, aż w 83. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Molde. Do karnego podszedł Emil Breivik, który przypieczętował swój fatalny dziś występ, strzelając w poprzeczkę.
To by w sumie było na tyle. Do końca nie działo się zbyt wiele. W przypadku awansu Wisły Kraków do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji to polskiemu zespołowi jest na ten moment bliżej do meczu z Cercle Brugge niż Molde.