38. Co to za liczba? Tyle goli w ubiegłym sezonie zdołał strzelić Leo Messi. Barcelona wielokrotnie zawodziła, ale Argentyńczyk był jasnym punktem w katalońskim zespole. W samym 2021 roku, podczas 21 rozegranych spotkań ligowych uzbierał 23 trafienia, następnie potwierdził swoją klasę podczas Copa America. Wydawało się, że transfer do PSG będzie drastyczną zmianą w jego życiu, ale Messi finalnie zyska sportowo. Grając u boku Neymara i Kyliana Mbappe, w zdecydowanie słabszych rozgrywkach niż LaLiga, powinien w teorii bić rekordy skuteczności, prawda? Życie brutalnie zweryfikowało oczekiwania.
Messi na 11 spotkań przed końcem sezonu ligowego, ma na swoim koncie ledwie 7 goli
Nawet jeśli w każdym pozostałym występie wpisze się na listę strzelców, to i tak zaliczy najsłabszy wynik bramkowy od rozgrywek 2007/08. Paradoksalnie, poczciwa, opuszczona przez Lionela Barcelona ma dziś realna szanse walki o europejski puchar (nawet jeśli to tylko Liga Europy), a PSG na dobrą sprawę może już rozpoczynać wakacje. 13 punktów przewagi nad OGC Nice stanowi spokojny bufor bezpieczeństwa, by bez większych problemów dowieźć tytuł mistrzowski. Ale czy to zaspokoi oczekiwania? Zdecydowanie nie.
Wynik sportowy PSG i Leo Messiego są zawodem. Przede wszystkim dla tego, że celem miało być przecież zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Drużyna, która jeszcze w edycji 2019/20 potrafiła zagrać w finale tych rozgrywek, dziś nie znalazła się nawet w najlepszej ósemce. Jasne – Real Madryt jest zespołem, który w swoim optymalnym dniu może ograć każdego. Pamiętajmy jednak, że PSG samo skazało się na tak trudnego rywala, przegrywając rywalizację w grupie z Manchesterem City. Ba! W końcowym rozrachunku kluczowe okazały się wpadki w postaci remisów z Lipskiem oraz FC Brugge. Paryżanie wpadli w pułapkę własnego ego. Wydaje się, że zarząd, trener i zawodnicy chcieli skupić się na tych hitowych meczach przeciwko europejskim gigantom, tymczasem za takowe można uznać tylko 4 spotkania na przestrzeni całego sezonu – dwa starcia z Manchesterem City i dwa z Realem Madryt.
Możemy śmiało stwierdzić, że Messi w żadnym istotnym spotkaniu nie zaprezentował swojego show
Jasne, strzelił bramkę w pierwszym meczu przeciwko ekipie Guardioli, ale wówczas to Anglicy zdominowali spotkanie. Na palcach jednej ręki możemy policzyć występy, po których zachwycaliśmy się grą Argentyńczyka. Paradoksalnie jednak, wynika to ze specyfiki samego PSG. Za czasów Blanca czy Emery’ego ten zespół potrafił przekroczyć 100 strzelonych bramek w sezonie ligowym. W sezonie 2017/18 miał średnią 2.84 gola na mecz! Cavani, Neymar, Mbappe, Di Maria, każdy z nich błyszczał formą. Żeby było śmieszniej, w tamtym sezonie PSG odpadło z Ligi Mistrzów na poziomie… 1/8 finału przegrywając z Realem Madryt.
Dziś historia powtarza się, ale widać, że zawodnikom brakuje motywacji i chęci demolowania rywali w Ligue 1. Puchar Francji? Porażka w 1/8. Superpuchar? Klęska z Lille. Leo Messi trafił do miejsca w którym nie brakuje świetnych piłkarzy, ale zarazem każdy ma swoje cele. Pochettino od dawna przygląda się sytuacji w Manchesterze United, w którym miałby zostać trenerem. Kylian Mbappe zastanawia się gdzie zagra w kolejnym sezonie, ale o ile w Champions League jest absolutną gwiazdą, o tyle w samej Ligue 1 nie ma większej ochoty w każdym meczu grać na 100%. Neymar? Obecnie rozgrywa prawdopodobnie najsłabszy sezon od lat.
Messi trafił w miejsce, które z zewnątrz wyglądało jak pałac, a w rzeczywistości okazało się mieć pajęczyny w kątach, zarwane deski na strychu i podmokłą podłogę
Do dziś nie wiadomo, czy Lionel powinien być liderem drużyny, czy też jednym z trybów, które pracują na gole Mbappe. Oczywiście, po spodziewanym odejściu Francuza i ewentualnej zmianie trenera bardzo dużo może się zmienić. Osobiście odnoszę jednak wrażenie, że Messi jest już zmęczony. Przez długie lata był królem. Wszystko czego dotykał zamieniało się w złoto, a nawet jeśli tak się nie działo, to i tak znajdowano powód, by się nim zachwycać (tak – biję w Złotą Piłkę). Dziś nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że Messi jest najlepszym piłkarzem sezonu. Ba! Lionel nie powinien się nawet znaleźć w TOP 20 graczy ligi francuskiej.
Argentyńczyk w Paryżu miał odzyskać radość z gry w piłkę. Tak się jednak nie stało. Daleki jestem od stwierdzeń typu „Messi się skończył”, ale coś rzeczywiście w jego karierze dobiegło końca. Zasadnicze pytanie – na ile on sam ma jeszcze ochotę, by po latach „królowania” w świecie futbolu, przeżywać kolejne niepowodzenia.