Legia wygrywa w sposób pragmatyczny, Lech przed meczem z Djurgardens rozbił Lechię, Stal ciągle nie strzela goli, Wisła Płock wciąż przegrywa, a Raków znowu był mądrzejszy od wszystkich na rynku transferowym. Nasza Ekstraklasa w ten weekend nie zawiodła. Zapraszamy na przegląd i podsumowanie najważniejszych tematów.
Stal tęskni za Hamuliciem
6 meczów i 1 strzelony gol – tak wygląda dorobek Stali w rundzie wiosennej. Po stracie Saida Hamulicia ofensywa mielczan się zacięła i Adam Majewski nie ma pomysłu jak ją odblokować. Strata holendersko-bośniackiego napastnika na razie okazuje się dziurą niemożliwą do załatania. Nic dziwnego, bo Said Hamulic był jednoosobową armią w ataku. Można było zagrać do niego dalekie podanie zarówno „na ścianę”, jak i na wolne pole, można było opierać na nim kontrataki, pograć z nim kombinacyjnie czy liczyć na udane dryblingi. Teraz tej jakości jest dużo mniej.
Przede wszystkim – nie ma komu strzelać bramek. Mikołaj Lebedyński pomimo 885 minut nie strzelił jeszcze gola w tym sezonie, a jego łączny dorobek w karierze w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce to już 31 meczów bez trafienia. Rauno Sappinen? Na razie wygląda na to, że nieprzypadkowo Piast nie potrafił wykorzystać jego umiejętności. W porównaniu do ostatniego meczu z Górnikiem Adam Majewski wymienił całą trójkę ofensywną i wydaje się, że w następnej kolejce z Legią znowu dojdzie do zmian personalnych z przodu.
Lech ma świetnie obsadzony środek obrony
W piątek przy Bułgarskiej Lech rozgromił Lechię 5:0. Mimo zwycięstwa bardzo wysokich rozmiarów my nie chcemy się skupić na ofensywie, a – wręcz przeciwnie – na defensywie. Przeciwko gdańszczanom 90 minut rozegrał Filip Dagerstal, a po połowie podzielili między siebie Antonio Milic i Bartosz Salamon. Występ każdego z nich potwierdził, że Lech ma bardzo dobrze obsadzony środek obrony i John van den Brom ma lekki kłopot bogactwa na tej pozycji. To trzech stoperów, którzy w skali naszej Ekstraklasy praktycznie nie mają słabych punktów.
Po pierwsze – dobrze czują się broniąc daleko od własnej bramki, czyli tak jak w wielu ligowych meczach. Potrafią czytać grę i grać na wyprzedzenie, przez co zespół utrzymuje się przy piłce na połowie rywala. W europejskich pucharach pokazali za to, że grając bliżej własnej bramki też nie popełniają błędów i dobrze ustawiają się w polu karnym. Dodatkowo cała trójka potrafi wyprowadzać piłkę i jest przydatna w rozegraniu. Lech często korzysta z ich dokładnych przerzutów w boczne sektory. Trzech dobrych środkowych obrońców to minimum dla klubu, który chce grać w europejskich pucharach, więc w Poznaniu muszą zastanowić się co zrobić po sezonie, kiedy wypożyczenie Dagerstala dobiegnie końca (opcji wykupu podobno nie ma).
Legia potrafi cierpieć
45% posiadania piłki, 5 strzałów i 2 celne i gra w dziesiątkę od 65. minuty. W takich okolicznościach Legia Warszawa zachowała drugie czyste konto w rundzie wiosennej Ekstraklasy. Zespół Kosty Runjaicia w Zabrzu wygrał 1:0 i pokazał, że potrafi cierpieć. Mecz z Górnikiem długo był wyrównany, ale gdy drugą żółtą kartkę za bezmyślną „symulkę” w środku pola dostał Josue to rywale przejęli inicjatywę, a Legia cofnęła się pod własne pole karne i dzielnie się broniła.
Górnik najczęściej atakował lewą stroną i stwarzał sporo zagrożenia, natomiast można było odnieść wrażenie, że Legia niekoniecznie chciała zatrzymać przeciwnika już w bocznym sektorze, a skupiała się przede wszystkim na bronieniu światła bramki we własnym polu karnym. W niskiej defensywie dobrze spisywał się tercet środkowych obrońców (Rafał Augustyniak, Artur Jędrzejczyk, Maik Nawrocki), który zbierał niemal wszystkie piłki dośrodkowywane na pole karne. Z tej strony Legii Kosty Runjaicia jeszcze nie znaliśmy. To zespół, który średnio ma najwyższe posiadanie piłki, ale – jak widać – cierpieć też potrafi.
Pavol Stano może zostać ofiarą decyzji zarządu
Porażka z Koroną Kielce (0:1) była piątą z rzędu dla Wisły. Zespół z Płocka w rundzie wiosennej nadal nie zdobył żadnego punktu, a – co dla wielu może być zaskakujące – Pavol Stano ma gorszą średnią punktów na mecz jako trener Nafciarzy od Macieja Bartoszka, którego zastąpił. Zespół, który latem robił furorę i był typowany do europejskich pucharów już na początku rundy rewanżowej musi zmienić priorytety i zacząć walczyć o utrzymanie.
Pozycja Pavola Stano podobno jest coraz bardziej niepewna, jednak Słowak wydaje się być ofiarą decyzji zarządu. W rundzie jesiennej zespół osłabiło odejście Damian Michalskiego pod koniec sierpnia, który dziś świetnie radzi sobie na poziomie 2. Bundesligi. Zimą z zespołem pożegnali się za to współlider klasyfikacji strzelców po pierwszej rundzie, Davo oraz dwóch ważnych zawodników – Anton Krywociuk i Damian Rasak. Oczywiście, rozumiemy problemy finansowe i chęć załatania dziur w budżecie, jednak wówczas trzeba także zmniejszyć oczekiwania co do wyników. Czy działacze z Płocka to zrobili? Jeśli rezultaty zespołu się nie poprawią – wkrótce się o tym przekonamy.
Raków potrafi w nieoczywiste transfery
Raków Częstochowa w ostatnich latach potrafił wyciągać teoretycznie średnich piłkarzy z innych klubów Ekstraklasy i tworzyć z nich bardzo użytecznych zawodników w systemie Marka Papszuna. Przykłady? Zoran Arsenic dziś jest jednym z najlepszych środkowych obrońców ligi, Milan Rundic, wyciągnięty z Podbeskidzia, które w tamtym sezonie spadło z Ekstraklasy jest ważnym zawodnikiem w Rakowie, Marcin Cebula i Mateusz Wdowiak również zyskali nowe piłkarskie życie pod Jasną Górą. Najnowszym takim nieoczywistym transferem jest wyciągnięty z Pogoni Szczecin Jean Carlos.
Po sprowadzeniu Hiszpana zastanawialiśmy się na jakiej pozycji będzie on grał u Papszuna. Spekulowano „10-tkę”, ale okazało się, że przewidziany był do roli wahadłowego. Jean Carlos Silva już zaczął spłacać zaufanie, jakim obdarzył go klub z Częstochowy. W rundzie wiosennej strzelił już trzy gole i tym samym przebił już wynik w klasyfikacji kanadyjskiej z Pogoni Szczecin (bramka i asysta) w obecnym sezonie. 26-latek nie tylko daje liczby, ale jest także pewny w defensywie. Biorąc pod uwagę słabą obsadę wahadeł i odejście Sorescu zimą pozyskanie Jeana Carlosa przybliża Raków do spokojnego mistrzostwa Polski.
Czym zachwyciła nas jeszcze Ekstraklasa w 23. kolejce?
- Warta Poznań pokonała Widzew 2:0 odnosząc 7 wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie (żaden zespół nie ma więcej). To był kolejny mecz zespołu Dawida Szulczka, w którym teoretycznie byli słabsi, ale wykorzystali swoje szanse i zdobyli 3 punkty.
- Na jeszcze bardziej gorącym stołku od Pavola Stano siedzi Marcin Kaczmarek. Już po porażce z Radomiakiem mówiło się o zwolnieniu trenera Lechii, więc 0:5 z Lechem powinno dopełnić czarę goryczy.
- Jagiellonia podzieliła się punktami z Miedzią i mimo, że na wiosnę w 6 meczach przegrali tylko z Rakowem to mają tylko 2 punkty przewagi nad strefą spadkową. Gdyby nie doskonała forma Zlatana Alomerovicia w Białymstoku mogłoby zrobić się już bardzo nerwowo.
- Cracovia i Śląsk, które w tej kolejce podzieliły się punktami ciągle grają bardzo nierówno. Pasy wiosną grają według serii zwycięstwo-porażka-remis, a zespół Ivana Djurdjevicia wedle schematu porażka-zwycięstwo-remis.
- Od strefy spadkowej oddala się Zagłębie Lubin wygrywając trzeci mecz z rzędu. Zatrudnienie Waldemara Fornalika, który na Ekstraklasie zjadł zęby zaczyna wyglądać na bardzo rozsądny ruch (w sumie podobny jak angaż Stokowca na podobnym etapie sezonu rok temu).