Lechia robi wszystko, by Luis Fernandez zapisał się jako najgorszy transfer w historii klubu

Lechia Gdańsk to absolutnie przedziwny klub. Wysokie wydatki transferowe przy olbrzymich zaległościach finansowych. To wszystko wydawane w dużej mierze na młode talenty. Był jednak jeden piłkarz, który miał zostać gwiazdą tej drużyny. Nazywa się Luis Fernandez i obecnie klub zrobi wszystko, aby rozwiązać z nim kontrakt.

Jak Luis Fernandez trafił do Gdańska?

W sezonie 2022/23 Hiszpan był kolejnym objawieniem w Wiśle Kraków, które pochodziło z półwyspu Iberyjskiego. W 29 ligowych spotkaniach strzelił 20 bramek, przykuwając tym samym bardzo duże zainteresowanie swoją osobą. Lech Poznań, Raków Częstochowa, ŁKS Łódź i Widzew Łódź – to tylko kilka klubów, które miały na niego chrapkę. Miał on już doświadczenie w Ekstraklasie, ponieważ trafił do Krakowa na pół roku przed spadkiem drużyny z najwyższej klasy rozgrywkowej.

REKLAMA

Bardzo więc kibiców (wtedy jeszcze) Fortuny 1 Ligi poruszyło, gdy jeden z najlepszych jej strzelców… W niej pozostawał. Mimo wygaśnięcia kontraktu z Wisłą, która uległa w barażach Puszczy Niepołomice, piłkarz podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk – spadkowiczem i nadchodzącym rywalem Białej Gwiazdy. Zespół z Pomorza chciał tym samym pokazać, że trzyma się dobrze. Paolo Urfer wlał w serca kibiców nadzieję, dając do zrozumienia nie, nie jest tak źle!

Początki końca Fernandeza w Lechii

Początek swojej przygody w zespole Szymona Grabowskiego miał obiecujący. W 14 spotkaniach strzelił 7 goli, do których dołożył asystę. Dwa miesiące miodowe się jednak szybko skończyły. W październiku 2023 roku Fernandez nabawił się poważnej kontuzji kolana. Po niej nie wrócił już do gry w piłkę. To znaczy – formalnie rzecz ujmując wrócił – w kwietniu na cztery spotkania. Minuta z Odrą Opole i cztery przeciwko GKS-owi Katowice. Po nich zasiadł jeszcze na ławce w starciu z Termaliką… i znów zniknął. Niestety dla zawodnika, ale kontuzja powróciła.

Aktualnie Lechia zaczęła już stawiać zdecydowanie na młodzież. W klubie uznano, że po powrocie do Ekstraklasy nie potrzebują doświadczonych graczy. Takim jest 30-letni Luis z bardzo wysokim kontraktem. Gdy niedawno na jaw wyszły bardzo poważne zaległości finansowe biało-zielonych, zaczęto piłkarza wypychać z klubu. Zwłaszcza dla tego, że bajoński kontrakt z 1 ligi dostał bardzo dużą premię. Po awansie zgodnie z zapisanymi w umowie klauzulami, jego zarobki wzrosły.

Miał wrócić, później miał odejść. Oblali go w Częstochowie

Wróćmy jednak do początku sezonu. Były gracz Wisły Kraków opuścił okres przygotowawczy. Kibice się niecierpliwi, dziennikarze nieustępliwie dopytywali o niego na konferencjach prasowych. Wyszło więc w końcu, że Fernandez jest bardzo dużym, niegrającym ciężarem. To tak jakby codziennie wchodząc do domu ładować sobie kamienie do wchodzenia po schodach. Napastnikowi trzeba bowiem płacić 100 tysięcy złotych miesięcznie, a pożytku z niego od dawna nie ma.

W tym tygodniu po wycenianego na 350 tysięcy euro (wg. transfermarkt) gracza zgłosił się nieoczekiwanie Raków Częstochowa. A może nie tyle zgłosił, co został im po prostu zaproponowany, więc grzecznie postanowili podjąć próbę współpracy? Medaliki bardzo szybko go na testach oblały – po zaledwie jednym treningu. Tak naprawdę obecnie jedyną nadzieją dla Lechii może być albo dobrodziejstwo piłkarza, który zrzekłby się części zarobków i rozwiązał z nią kontrakt. Albo jakby zgłosili się po niego na wschodzie nie znając dokładnie jego sytuacji, albo licząc na jej poprawę.

Zupełnie się nie skupiam na tym czy oblał testy czy nie. Skupiam się na zawodnikach, których mam do dyspozycji. Z Luisa nie mogę skorzystać, takie są decyzje klubu – na pytanie o Fernandeza, tak odpowiadał Szymon Grabowski.

Klub potrzebuje napastnika

Nie tak dawno temu podstawowy napastnik Lechii, Tomas Bobcek, z powodu kontuzji opuścił zespół na okres około 3 miesięcy. Obecnie dostępnymi snajperami zostają więc Kacper Sezonienko, wychowanek klubu, którego wypychają w mediach społecznościowych kibice, uznając, że nie jest to gracz na poziomie Ekstraklasy. Zostaje także Bogdan Viunnyk, którego klubowi działacze ściągnęli chyba tylko dlatego, ponieważ mają słabość do graczy z Ukrainy. 22-latek w dotychczasowej karierze nigdy nie strzelił dwóch bramek w jednym ligowym sezonie! Jedynie w kampanii 2020/21 w drużynie Szachtara Donieck U-21 popisywał się skutecznością.

Tak więc obecnie Szymon Grabowski pilnie potrzebuje człowieka, który załatwi to, co najważniejsze w futbolu – gole. Takowym nie był Bobcek, ale był kiedyś Fernandez. Z decyzji władz klubu nie może jednak na niego stawiać. Jest to przedziwna sytuacja, ponieważ zdaje się, że Hiszpan wyleczył już dokuczające mu urazy. Nawet w 50% swojej najlepszej formy byłby dużo lepszym graczem niż Sezonienko czy Viunnyk. Spadek do Betclic 1 Ligi mocno zaś zagląda zespołowi w oczy i kto wie, czy takie decyzje nie przyniosą nam za rok ponownie derbów Trójmiasta.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ