Lechia Gdańsk jest poważnie zagrożona spadkiem z PKO BP Ekstraklasy. Ekipa z Trójmiasta przed startem 30. kolejki zajmowała w tabeli 16. miejsce, z gorszym bilansem bramkowym od pozornie bezpiecznej obecnie Puszczy Niepołomice. Tu nie ma ani czasu, ani punktów do stracenia jeśli Lechia, do niedawna zespół walczący o europejskie puchary, chce utrzymać się w elicie. W ostatnich 5 spotkaniach gdańszczanie wywalczyli 6 punktów, w tym pokonując u siebie Jagiellonię Białystok. Tym razem do bursztynowej Polsat Plus Areny Gdańsk przyjechał Piast Gliwice, któremu spadek już nie grozi. Zespół z Górnego Śląska nie przegrał 3 ostatnich meczów, w tym z zespołami z górnej części tabeli, jak Pogoń czy także Jagiellonia. Gliwiczanie przed tym pojedynkiem zajmowali 10. miejsce w tabeli, z iluzorycznymi szansami na wyprzedzenie Górnika Zabrze.
Dobre zawody Lechii, rywal bezsilny
Pierwsze minuty tego meczu wskazywały, że czeka nas klasyczna, ekstraklasowa kopanina. Obydwa zespoły wchodziły w niego powoli i ostrożnie. Na szczęście dla widowiska wynik otworzył się niespodziewanie szybko. W 8. minucie po podaniu z rzutu wolnego Iwan Żelizko huknął z około 25 metrów. František Plach źle interweniował przy strzale Ukraińca, tworząc szansę gdańszczanom na dobitkę. Z niej chciał skorzystać Tomáš Bobček i Słowak strzałem z bliska wyprowadził Lechię na prowadzenie. Do końca pozostało jeszcze ponad 80 minut, lecz ten wynik w pełni zadowalał podopiecznych Johna Carvera, toteż musieli skupić się w pierwszej kolejności na obronie korzystnego rezultatu.
Szybko rozpoczynamy sobotnie strzelanie w @_Ekstraklasa_! Tomas Bobcek daje prowadzenie Lechii! ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 26, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/wx0cfVEamy
Lechia trochę się wycofała po trafieniu słowackiego napastnika. Piast z kolei ruszył do ataku i uderzał zdecydowanie częściej. W 15. minucie mógł być już remis, za sprawą Macieja Rosołka. Gliwiczanie świetnie, koronkowo rozegrali tę akcję, piłkę dostał Rosołek, ale górą w tym starciu był Szymon Weirauch, który odbił piłkę na rzut rożny. Piast strzelał częściej od Lechii, lecz rzadziej w światło bramki. Gospodarze również, co prawda rzadziej, decydowali się ruszyć do przodu. W 23. minucie mogli podwoić swoje prowadzenie. W polu karnym Piasta znalazł się Rifet Kapić, po podaniu Bohdana Wjunnyka. Jednak Bośniak w tej klarownej sytuacji znacznie przestrzelił.
Lechia skutecznie radziła sobie w pressingu, przez co Piast miał duże problemy z przodu. Na boisku działo się całkiem sporo, mimo nieciekawego przedsmaku, jaki zafundowali nam piłkarze obu zespołów. Z czasem inicjatywa przechodziła w ręce zespołu z Pomorza i to on zdecydowanie częściej dochodził do głosu. Na tyle często, że podwyższył prowadzenie. No, do momentu podniesienia chorągiewki przed liniowego. Miguel Muñoz popełnił kardynalny błąd, który wykorzystał Camilo Mena. Kolumbijczyk zgrał do Wjunnyka, a ten wbił piłkę do pustej bramki. Mena był jednak na spalonym, więc gol nie mógł być uznany. Ukrainiec wpisał się jednak na listę strzelców. W 45. minucie wygrał wyścig z Jakubem Czerwińskim i ograł Placha.
Piast się starał, ale to Lechia górą!
Druga połowa zaczęła się równie nudno, co pierwsza. Lechia była na uprzywilejowanej pozycji i czekała na to, co zrobi Piast. Do 54. minuty nie zdziałał nic, ale wtedy właśnie mistrz Polski z 2019 roku złapał kontakt. Michał Chrapek celnie dośrodkowywał piłkę na głowę Tomáša Huka. Słowak dobrze uderzył i pomimo starań Weiraucha, futbolówka przekroczyła w pełni linię bramkową. Obraz meczu się zmienił, przyjezdni z Górnego Śląska zaczęli wyraźnie przeważać. A wraz z golem kontaktowym i przejęciem inicjatywy pojawiły się nerwy w szeregach Lechistów. Kwestia ustalenia wyniku pozostawała zatem wciąż otwarta.
Przeszło? Nie przeszło? Ekipa sędziowska po krótkiej analizie uznała bramkę Tomasa Huka! ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 26, 2025
Już tylko 2:1 dla Lechii 👀
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/3P7wjp9UIO
Na boisku się nieco uspokoiło. Podopieczni Aleksandara Vukovicia wciąż przeważali, ale niewiele z tego mieli. Próbowali, tego im odmówić nie można. Oprócz tego widać było, że gol Huka dodał im animuszu i swobody. Jednakże wciąż brakowało im konkretnej akcji, która pozwoliłaby doprowadzić do remisu. Dobra akcja to jedno, jej finalizacja to inna sprawa. W 78. minucie zrobiło się małe zamieszanie w polu karnym. Miłosz Szczepański był pchnięty przez Bujara Pllanę, lecz sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Potem w tym chaosie strzelał Thierry Gale, ale Barbadoszczyk trafił w poprzeczkę. Piast czekał na gola, ale się nie doczekał, w przeciwieństwie do Lechii. Gdańszczanie wyprowadzili zabójczą kontrę, Mena wycofał piłkę do Antona Carenki, a Ukrainiec nie dał Plachowi żadnych szans i rozstrzygnął wynik meczu.
Pograli! 🤩 Tsarenko wykończył wyjątkowo zgrabną akcję Lechii i wszystko wskazuje na to, że trzy punkty zostaną w Gdańsku ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 26, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/yHM2OmFeUn
Piast przegrał przez swoją nieskuteczność. Miał naprawdę dużo czasu na niedopuszczenie do tej porażki. Okazji również nie brakowało, w tym takie, które powinny być wykorzystane. Druga połowa toczyła się pod ich dyktando, a i tak tego nie wykorzystali. Lechia była konkretniejsza z przodu, dzięki czemu zgarnęła arcyważne 3 punkty. Dzięki nim wiadomo już, że 30. kolejkę spędzą poza strefą spadkową – przeskoczyli w tabeli Puszczę, mając 3 oczka przewagi nad nią. To, że jeszcze będzie się działo na dole tabeli, nie ulega najmniejszym wątpliwościom.