Lech Poznań wykarczował Puszczę! CO ZA WIDOWISKO!

Lech Poznań cały czas znajduje się pod presją, jaką na nim wywiera Raków Częstochowa. Te 2 zespoły walczą obecnie o mistrzostwo Polski, lecz w korzystniejszej sytuacji są podopieczni Marka Papszuna. Dzisiaj ekipa spod Jasnej Góry przywiozła komplet punktów z Mielca, gdzie pewnie ograła Stal 2:0. Kolejorz jest w dobrej formie – w 4 ostatnich meczach zdobył łącznie 10 punktów, potykając się na Radomiaku Radom. Jednakże poznaniacy nie mogą sobie pozwolić na kolejne straty punktów, gdyż w przypadku braku zwycięstwa Lech miałby dziś 4-5 punktów straty do Rakowa. A to znacznie komplikuje im walkę o mistrzowski tytuł. Bez marginesu błędu jest również Puszcza Niepołomice, która przyjechała dzisiaj nad Wartę. Tylko zwycięstwo dzisiaj pozwoliłoby Żubrom wyjść ze strefy spadkowej. Puszcza przystępowała do meczu jako 17. w tabeli, a forma nie napawała kibiców niepołomiczan optymizmem – od marca zdobyli tylko 5 punktów.

Gholizadeh show! Kolejorz jak TGV!

Nie trzeba było długo czekać na znak, że Lech wciąż jest zainteresowany wywalczeniem 9. mistrzostwa Polski. Już w 4. minucie Kewin Komar miał możliwość trochę się porozciągać, przy schylaniu się po piłkę w jego bramce. Joel Pereira oszukał paru obrońców Puszczy, podaniem odnalazł Alego Gholizadeha. Irańczyk nie oddał silnego strzału, lecz nadrabiał on precyzją i finezją. Uczestnik mundialu w Katarze wzorowo wykończył tę akcję, posyłając piłkę tuż pod poprzeczką. Jak zaczynać, to w takim stylu!

REKLAMA

Lech fantastycznie rozpoczął ten mecz, a gol Gholizadeha był jedynie owocem dobrego wejścia w to spotkanie. Poznaniacy dobrze radzili sobie w pressingu, intensywnie naciskali na przyjezdnych z Małopolski. Ci ożywili się około 10. minuty. Musieli postawić na jedną kartę, bowiem nie mają już nic stracenia. Muszą robić wszystko, byle tylko zapewnić sobie utrzymanie, które dla Puszczy i tak byłoby sporym sukcesem. Nic jednak nie wskazywało na to, że Puszcza tutaj coś zmieni – Lech kontrolował wszelkie wydarzenia na boisku, włącznie z wynikiem.

Dopuścili jednak do jego zmiany, oczywiście na własną korzyść. Gholizadeh rozpędził się z piłką, następnie rozciągnął akcję na skrzydło, do Pereiry. Portugalczyk odegrał do kolegi, a Irańczyk zatańczył z futbolówką i płaskim strzałem podwoił prowadzenie. Mało? Poznaniakom jak najbardziej! Ledwie 2 minuty później Gholizadeh znów się popisał, lecz tym razem świetnie uruchomił podaniem Mikaela Ishaka. Szwed zrobił to, co umie najlepiej i po raz 20. w tym sezonie trafił do siatki. 17 minut, a mecz w zasadzie rozstrzygnięty. Co Lech wyczyniał w tym meczu, to przechodzi ludzkie pojęcie!

Manita w 35 minut!

Lech bawił się grą, ale po 20 minutach wcale nie musiało się skończyć na 3:0. Czwartego gola dla ekipy z Wielkopolski mógł ustrzelić Ishak po podaniu Afonso Sousy, ale kapitan gospodarzy przymierzył tuż obok słupka. Mimo to należy docenić Puszczę, bo pomimo trzech szybkich ciosów nie złożyła broni. W 21. minucie Dawid Abramowicz w firmowym dla Puszczy stylu wrzucił piłkę w pole karne z autu. Obrońcy Lecha nie zdołali jej skutecznie wybić, z czego skorzystał Jani Atanasow. Macedończyk kapitalnie huknął z woleja, dzięki czemu Puszcza złapała kontakt. Kontaktowy gol w 21. minucie, ale to brzmi…

Obraz tego meczu uległ pewnym zmianom. Lech nie grał już tak intensywnie z przodu, ciężar gry przeniósł się na środek boiska. Puszcza również była w stanie wysłać gospodarzom sygnał ostrzegawczy. Blisko był Antoni Klimek w 29. minucie, ale świetnie między słupkami interweniował Bartosz Mrozek. Jednak Kolejorz zwolnił tylko na chwilę, jakby chciał jedynie złapać oddech. Wrócił do zmasowanej, zabójczo skutecznej ofensywy. W 32. minucie Daniel Håkans zgasił piłkę, lecącą w stronę Afonso Sousy, aby Portugalczyk mógł uderzyć. Efekt? PRZE-PIĘ-KNY! Sousa, z okolic linii pola karnego, zawinął rogala, zwiększył prowadzenie, a potem świętował ze swoją mamą. Lepszego prezentu urodzinowego Sousa nie mógł sobie sprawić! Wróć, jednak mógł. Zaledwie 3 minuty później Gholizadeh wrzucił piłkę na głowę dzisiejszego solenizanta, a dzięki niemu na tablicy wyników znalazła się cyfra 5. Lech bił Puszczę jak Najman matę. Z Żubrów już nie było co zbierać!

CO. ZA. WYSTĘP. KOLEJORZA!!!

A wszystko to stało się w ciągu jedynie niecałych 40 minut… Puszcza jeszcze mogła wbić coś po kontrze w 40. minucie, ale to nie dałoby jej w sumie niczego. Lech zamknął ten mecz już w pierwszej połowie, lecz nie zostawili kibiców podczas przerwy bez pytań. Głównym z nich było o wymiar kary, jaki poznaniacy wymierzą Puszczy. Nie ukrywam, żal mi się zrobiło niepołomiczan…

Może z litości, może z chęci zaoszczędzenia sił Lech trochę odpuścił w drugiej połowie. Puszcza atakowała zdecydowanie częściej, aby nie uratować ten mecz, a chociaż zmniejszyć rozmiary porażki. Mieli kilka okazji, lecz zupełnie niegroźnych. Najbliżej był Atanasow w 59. minucie. A odpuszczenie drugiej połowy przez Kolejorza okazało się być niezłą iluzją. Mikael Ishak dostał fantastyczne podanie za plecy obrońców, od Antonio Milicia. Szwed przy piłce miał przed sobą tylko bramkarza. Co stało się dalej, to chyba możecie się domyślić. A to JESZCZE nie był koniec. Ledwie 8 minut później Kolejorz wykorzystał słabość Puszczy w tyłach i wyprowadził kontrę trzech na bramkarza. Håkans prowadził piłkę i altruistycznie zagrał do Kornela Lismana. Dzięki temu 19-latek ze Szczecina zanotował swojego pierwszego gola w Ekstraklasie.

7:1 już wydawało się wynikiem z kosmosu. Ale co powiecie na to, że Kolejorz wbił jeszcze jednego gola? To jest po prostu niesamowite. Można Lecha nie lubić, ale nad ich dzisiejszą grą nie sposób się rozpływać. Jak baton czekoladowy w rozgrzanym samochodzie, jak nastolatek nad swoją ukochaną na studniówce, jak lody w słoneczny, lipcowy dzień. W 82. minucie Dino Hotić wbił kolejnego gola w bramkę Komara. Ale za to jakiej urody! Bośniak efektownie zdjął pajęczynę z okienka. Z jednej strony, chciałoby się zacytować Andrzeja Kmicica – „kończ waść, wstydu oszczędź”. Z drugiej zaś, od takiego MECZYCHA nie dało się oderwać oczu!

Co tu dużo mówić, Lech zniszczył, zmasakrował, rozsmarował, rozbił, starł w pył przyjezdnych z Niepołomic. Trudno tu o jakiekolwiek inne, sensowne wnioski poza tym, że zespół Nielsa Frederiksena zabrał wyśmienity, perfekcyjny mecz. Mimo to wciąż Lech ma 2 punkty straty do Rakowa i będzie wciąż gonił Medaliki. Co do Puszczy, ta porażka chyba będzie jej gwoździem do trumny…

Lech Poznań – Puszcza Niepołomice 8:1 (Gholizadeh 4′, 14′, Ishak 16′, 56′, Sousa 32′, 35′, Lisman 64′, Hotić 82′ – Atanasow 21′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,899FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ