Lech może odetchnąć z ulgą. Motor Lublin zatrzymał Raków!

Raków Częstochowa stanął przed idealną okazją na zepsucie świąt kibicom Lecha Poznań. Kolejorz już dawno został okrzyknięty murowanym faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski w sezonie 2024/25, jednak ostatnio miał problemy ze skutecznym punktowaniem. Klęska poznaniaków w starciu z Górnikiem Zabrze sprawiła, że Medaliki mogły zrównać się punktami z Dumą Wielkopolski. Zadanie było jednak bardzo trudne, bowiem piłkarze Marka Papszuna musieli pokonać ostatnio znakomicie dysponowany Motor Lublin.

Gospodarze szybko przeszli do konkretów

Już w 4 minucie Ivi Lopez połaskotał obramowanie bramki gości. Sześć minut później Vladyslav Kochergin wykorzystał podanie na wolne pole od Michaela Ameyawa i sprytnym strzałem wpakował piłkę do siatki. Trudno wyobrazić sobie lepsze wejście w mecz, prawda?

REKLAMA

Raków miał korzystny wynik i mógł kontrolować mecz. Nawet uraz Ericka Otieno, który zmusił Kenijczyka do opuszczenia murawy nie komplikował planów Marka Papszuna. Medaliki naciskały, Kacper Rosa musiał pokazać swój kunszt, a wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Raków Częstochowa lada moment podwyższy prowadzenie. Powiedzenie o niewykorzystanych okazjach, które lubią się mścić, potwierdziło się i w tym przypadku. Ivi Lopez był niezwykle aktywny, ale nie grzeszył skutecznością. Tymczasem w 32. minucie dość nieoczekiwanie Motor doprowadził do wyrównania, a gol został zapisany na konto Marka Bartosa.

W drugiej połowie, a dokładnie w 54. minucie Raków domagał się rzutu karnego po domniemanym zagraniu ręką Pawła Stolarskiego. Na szczęście arbiter skorzystał z VAR-u i nie dał się nabrać na sugestie gospodarzy. Co było dalej? Niewiele pod względem piłkarskim. Po części z powodu odpalonych rac, przez które przerwano spotkanie, po części przez marną postawę obu ekip w ofensywie. W takim scenariuszu lepiej odnaleźli się goście, którzy za sprawą uderzenia Samuela Mraza nieoczekiwanie wyszli na prowadzenie.

Z powodu wspomnianego przerwania meczu ze względu na odpalone race, sędzia Daniel Stefański doliczył aż 16 minut. W czwartej z nich Ivi Lopez wrzucił piłkę w pole karne z rzutu wolnego. Futbolówka spadła pod nogi Jeana Carlosa, który trafił na 2:2.

Częstochowianie zdołali uratować się przed porażką, jednak główny cel w postaci dogonienia Lecha Poznań nie został zrealizowany. Warto docenić postawę piłkarzy Mateusza Stolarskiego, którzy bliscy byli wywiezienia trzech punktów z Częstochowy. Tym razem się nie udało, jednak nastrój w Lublinie podczas przerwy zimowej będzie pozytywny.

Raków Częstochowa — Motor Lublin 2:2 (Kochergin 10′, Jean Carlos 90+4′ – Bartos 32′, Mraz 73′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,785FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ