Aston Villa z Brentford miała szansę na powrót do dobrej formy po wysokiej porażce z Manchesterem City. Zwłaszcza, że do pierwszej jedenastki po przerwie wrócili Ollie Watkins i John McGinn. Wydawało się, że podopieczni Unaia Emery’ego nie mogli trafić lepiej. W końcu Brentford nie wygrało żadnego z ostatnich 8 spotkań.
Jednak Thomas Frank nie zamierzał łatwo oddać 3 punktów gospodarzom. The Bees wyszły ustawione w głębokiej defensywie i pozwolili rywalom na prawie 80% posiadania piłki w pierwszej połowie. W końcu szczelną gardę rywali zdołał przebić Watkins, a chwilę po wyjściu z szatni prowadzenie podwyższył Morgan Rodgers. Mecz rozstrzygnięty? Nic bardziej mylnego.
Powrót Brentford do żywych
Brentford nie mając nic do stracenia ruszyło do ataku. Gościom udało się zdobyć nieco szczęśliwie bramkę kontaktową, a zaskoczona Aston Villa rozłożyła wtedy rywalom czerwony dywan. Z komfortowej przewagi 2-0 w dziesięć minut dopuścili do tego, że to oni musieli gonić wynik. Zanka, Mbeumo i Wissa doprowadzili do czegoś, czego ma Villa Park nie spodziewał się chyba nikt. Dopiero wtedy gospodarze się obudzili i przypomnieli sobie jak grać w piłkę. Trafienie Watkinsa sprawiło, że The Lions nie podzielili dzisiejszego losu Bayernu Monachium.
Villa wypuści Ligę Mistrzów z rąk?
Jednak Unai Emery z pewnością nie odpuści swoim piłkarzom wypuszczenia z rąk trzech punktów. Na takie mecze nie można sobie pozwolić w walce o awans do Ligi Mistrzów. Tottenham tylko na to czekał i jeśli w Londynie wygrają z Nottingham Forest, to Koguty przeskoczą The Villans w tabeli. Na domiar złego w ostatniej minucie gry Douglas Luiz został ukarany żółtą kartką, która wykluczy go z kolejnych dwóch spotkań.