Koszykarska reprezentacja Polski nie grała na igrzyskach olimpijskich od 1980 roku. Obecnie pojawiła się szansa awansu na wielki turniej, jednak prowadziła przez trudny turniej w Walencji. Biało-czerwoni znaleźli się w jednej grupie z Finlandią i Bahamami. Ci drudzy pokonali wczoraj Finów 96:85 i mogli sobie dzisiaj zapewnić awans do rundy finałowej. Z Jeremym Sochanem w składzie zamierzaliśmy im to uniemożliwić i samemu zrobić krok w kierunku igrzysk.
Rzuty za trzy zrobiły różnicę
Już od pierwszego gwizdka sędziego widać było, że nasi przeciwnicy będą wykorzystywać swoje dobre rzuty za trzy punkty. Nie zdążyliśmy dobrze wejść w mecz, a już trzeba było gonić, gdyż trójki dla Bahamów wpadały jedna po drugiej. Za każdym razem, gdy wydawało się, że chyba łapiemy wiatr w żagle, nasi adwersarze szybko sprowadzali nas na ziemie. Tak jak wtedy, gdy na koniec pierwszej kwarty doprowadziliśmy do ośmiu punktów straty, zostawiając na zegarze niecałe cztery sekundy. Mało? Jak się okazało, wystarczająco, aby dać Bahamom darmowe wejście pod kosz, zakończone wsadem…
Druga odsłona rozpoczęła się równie źle, jak zakończyła pierwsza. Mimo wszystko po chwili Polacy znów zaczęli grać swojego kosza. Przez chwilę zbliżyliśmy się do naszych rywali na ledwie sześć punktów. Wszystko zaczęło się układać, ale to nie trwało wiecznie. Bahamy szybko odzyskały rytm i znów postawiły naszym swoje warunki. Szansa na powrót i ewentualne zwycięstwo zaczęła się oddalać.
Koszykarze Bahamów wyglądali zdecydowanie pewniej i wydawało się, że spokojnie kontrolują wynik. Na czwartą kwartę wchodzili z przewagą 14 punktów, którą szybko powiększyli do 19 „oczek”. Nieoczekiwanie, Polacy ruszyli do odrabiania strat. Wpadły nam trzy trójki, poprawiliśmy grę w obronie i doszliśmy rywala na 7, a następnie 6 punktów. Niestety, na więcej nas dzisiaj po prostu nie było stać. Mogliśmy wiązać dużą nadzieję z Sochanem, ale rywal miał w swoim składzie aż trzech koszykarzy rodem z NBA. Bahamy były dzisiaj po prostu lepsze. Biało-czerwoni muszą jutro pokonać Finów, by awansować do kolejnej rundy, jednak nawet w przypadku awansu prawdopodobnie trafią na piekielnie silnych Hiszpanów. Margines błędy jest już bardzo mały, a po dzisiejszym występie niestety trudno o optymizm.